Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

10 proc. obłożenia w sanatorium w Goczałkowicach Zdroju. Ludzie sami rezygnują z zabiegów

Jolanta Pierończyk
Sanatorium w Goczałkowicach Zdroju
Sanatorium w Goczałkowicach Zdroju ARC/Aleksandra Smolak
10 proc. obłożenia w sanatorium w Goczałkowicach Zdroju. Ludzie sami rezygnują z zabiegów. Przekładają terminy, nie przyjeżdżają. Komplet jest tylko w szpitalu sanatoryjnym.

Po ponad miesiącu od zamknięcia izolatorium i powrotu do funkcjonowania goczałkowickiego sanatorium przychodzi decyzja rządu o kolejnym zawieszeniu działalności sanatoriów.

Przez ten miesiąc sanatorium w Goczałkowicach Zdroju w ogóle nie zdołało zafunkcjonować w 100 procentach.

16 października, w miesiąc po ponownym otwarciu sanatorium, prezes Tomasz Kordon poinformował nas o 30-procentowym obłożeniu.
23 października sytuacja wygląda następująco. Ze 192 kuracjuszy, którzy w tym momencie powinni korzystać z zabiegów, korzysta z nich tylko 33, czyli zaledwie 17 proc.
A w ogóle miejsc jest na 312 kuracjuszy.
- Osób, które prywatnie zdecydowało się przyjechać do nas na zabiegi jest w tej chwili 13, podczas gdy normalnie bywało ok. 80 - zdradza prezes Kordon.

Gdy do miejsc sanatoryjnych dodać łóżka szpitalne, to wychodzi, że całe goczałkowickie sanatorium jest w stanie przyjąć 534 osoby, czyli do samego szpitala - 222, ale tam jest prawie komplet.

- Na oddziale rehabilitacyjnym mamy 53 miejsca i one są prawie zajęte, na reumatologicznym - 33 miejsca i też mamy prawie komplet. W szpitalu rehabilitacyjnym dla dzieci mamy 13 pacjentów na 30 miejsc - mówi prezes.

W Goczałkowicach Zdroju jest jeszcze sanatorium dla dzieci, gdzie aktualnie trwa przerwa. Kolejny turnus zaplanowany był na 25 października 2020. Na 60 skierowanych dzieci sanatorium dostało potwierdzenie o przybyciu 19 z nich.

Przez cały czas uzdrowisko funkcjonuje w ścisłym reżimie sanitarnym.

- Każdy kuracjusz musi nam okazać wynik ujemny swojego testu na obecność koronawirusa sprzed sześciu dni. Stosujemy wszelkie środki ostrożności, stosujemy się do wszystkich wymogów sanitarnych. Pilnujemy, by wszyscy mieli maski na nosie i ustach, do dyspozycji kuracjuszy są płyny dezynfekcyjne. Szpitale reumatologiczny i rehabilitacyjny mamy pod pełną kontrolą. Tam nie ma odwiedzi, stamtąd nie można wychodzić na zewnątrz, a przy wejściu jest osoba pilnująca dezynfekcji rąk. Niestety, takiej kontroli nie ma już nad kuracjuszami, którzy muszą dochodzić na zabiegi przez park i którzy mogą wychodzić do sklepu czy restauracji – mówi prezes Kordon.

Ostatnio sanatorium ma też możliwość własnego sprawdzenia stanu zdrowia osoby zgłaszającej się.

- Dostaliśmy testy do wymazów, których wynik mamy po kwadransie - mówi prezes.

Jak dotąd tylko jedna kuracjuszka, początkiem października, miała wynik pozytywny. Do zakażenia doszło podczas dancingu, w którym wzięła udział.
- Okazało się jednak, że nie zaraziła ani osoby, która z nią dzieliła pokój ni osoby, z którą się kontaktowała. U obu wyszedł wynik ujemny - mówi prezes Tomasz Kordon. - A od tego czasu minęły dwa tygodnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera