1 września 1939 r. wojska niemieckie zaatakowały Polskę. Po kilku dniach krwawych walk stało się jasne, że to wojska III Rzeszy triumfują w tym starciu. Drogami w kierunku granicy rumuńskiej ciągnęły kolumny wojska, samochody z urzędnikami państwowymi i tłumy uchodźców. Zapanowały anarchia i chaos. Zagony pancerne Wehrmachtu zbliżały się od zachodu do granic Galicji. Tam, gdzie władza państwa słabła, natychmiast pojawiali się uzbrojeni ukraińscy nacjonaliści. Tak wyglądał Przemyśl już 10 września w relacji oficera 24. DP:
„Miasto robi wrażenie wymarłego, sklepy pozamykane, na rogach ulic stoją uzbrojeni członkowie Straży Obywatelskiej z niebiesko-żołtymi opaskami na rękawach. W restauracji podejrzane typy w mundurach i ubraniach cywilnych piją wódkę i prowadzą wrzaskliwe rozmowy. (…) Widziano, jak Ukraińcy i Żydzi stawiali bramę triumfalną. (...) W Zakończycach przed koszarami 5. Pułku Strzelców Podhalańskich kilku członków Straży Obywatelskiej z niebiesko-żółtymi opaskami na rękawach, przed bramą leżał trup polskiego żołnierza”.
Później aktywność dywersantów OUN nasiliła się. 12 września próbowali przejąć transport paliwa na dworcu w Stryju. Tego samego dnia obrabowali magazyny intendentury w Drohobyczu. W końcu ukraińska ruchawka ogarnęła całą południowo-wschodnią Polskę, najgorzej było na południe od Lwowa. Oddziały WP wędrujące przez wsie ostrzeliwano. Mniejsze grupy wojskowych były rozbrajane. Dla oficerów nie było litości - rozstrzeliwano ich na miejscu. Zdarzały się także akty wyjątkowego barbarzyństwa. W Jasienicy pod Borysławiem miejscowi nacjonaliści spalili w stodole kilkunastu żołnierzy.
Po wkroczeniu Sowietów 17 września do antypolskich wystąpień, rabunków i mordów - inspirowani przez nacjonalistów lub z własnej inicjatywy - przyłączyli się też ukraińscy chłopi. Całe wsie organizowały się, by napadać na samotnych uciekinierów z Polski centralnej. Rabowali ich i niemal zawsze mordowali - by ofiara nie sprowadziła ekspedycji karnej.
- Na terenach etnicznie ukraińskich, które należały wcześniej do zaboru rosyjskiego - sytuacja we wrześniu 1939 r. wyglądała inaczej niż w Małopolsce Wschodniej. Także dochodziło do antypolskich wystąpień i aktów dywersji, ale na znacznie mniejszą skalę i z udziałem innych sił politycznych. Przedwojenne siatki OUN były tu słabe, za to duże wpływy wśród miejscowego chłopstwa i Żydów mieli komuniści. Po wkroczeniu Armii Czerwonej przygotowane zawczasu przez sowieckie służby siatki dywersyjne uaktywniły się. W wielu osadach do polskich oddziałów strzelano zza węgła. Odpowiedzią były pacyfikacje. Oto meldunek z 23 września autorstwa gen. Ludwika Kmicica-Skrzyńskiego z Podlaskiej Brygady Kawalerii na temat jego doświadczeń z drogi przez Wołyń:
„W czasie marszu brygada została ostrzelana przez dywersantów we wsi Niesuchojeże i Grabów. We wsi Grabów zabity został wachmistrz Bogdach (trafiony kulą w głowę i głowa rozpłatana siekierą) i 1 ułan ranny. Kazałem rozstrzelać kilkunastu dywersantów oraz spalić wieś Grabów. (…) Postanowiłem na wysokości wsi Bucyń zniszczyć na szosie 1-2 wioski”.
Tak jak w Małopolsce Wschodniej, także tu chłopstwo rabowało i mordowało uchodźców, osadników i żołnierzy. Tych haniebnych zbrodni dopuszczali się szczególnie często Ukraińcy ze wsi Kodeniec, leżącej obecnie na terenie Polski, w pow. parczewskim. 28 września, razem z kilkoma sowieckimi żołnierzami, zamordowali ośmiu żołnierzy SGO „Polesie” gen. Kleeberga. Po jej kapitulacji, czyli po 6 października, nadal polowali na rozbrojonych wojskowych przechodzących w okolicy. Liczba ich ofiar sięgnęła 20 osób. Podobno, jak podaje Mariusz Bechta, ciała żołnierzy znaleziono podczas rozbiórki jednej ze stodół w Kodeńcu dopiero w latach 70. XX w. i w tajemnicy pochowano na cmentarzu w Parczewie.
Najsłynniejszym symbolem „lojalności” mniejszości narodowych wobec II RP były słynne bramy powitalne i „spontaniczne” ceremonie przywitania Armii Czerwonej, które przygotowano w wielu kresowych miejscowościach. Wszystkie relacje z września 1939 r. - i polskie, i żydowskie, i sowieckie - są zgodne, że inicjatorami tych przedsięwzięć byli głównie Żydzi i Białorusini. Jedni witali owacyjnie krasnoarmiejców w miastach i miasteczkach, drudzy dominowali w komitetach wiejskich.
- Ludzie całowali zakurzone buty żołnierzy. Dzieci pobiegły do parku, narwały jesiennych kwiatów i obrzucały nimi żołnierzy. Czerwone flagi były widoczne w zasięgu wzroku i całe miasto tonęło w czerwieni - to fragment relacji z wejścia Sowietów do Borysławia.
*Marszałek Saługa: PiS buduje swoją siłę na lęku ludzi ROZMOWA JEDEN NA JEDEN
*Wojewoda Wieczorek: Nie będzie medialnych rozliczeń ROZMOWA JEDEN NA JEDEN
*Katowice: 390 porzuconych psów i kotów w te wakacje ZOBACZ ZDJĘCIA, MOŻE ZECHCESZ ADOPTOWAĆ
*Dzieci zasypiają w każdych warunkach NAJŚMIESZNIEJSZE FOTKI
*Sprawdzony i prosty przepis na leczo SPRÓBUJ I SIĘ PRZEKONAJ
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?