Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

204 zakażonych górników w kopalni Jankowice. To największe ognisko koronawirusa w województwie śląskim

Arkadiusz Biernat
Arkadiusz Biernat
W kopalni Jankowice potwierdzono 204 przypadki zakażenia koronawirusem
W kopalni Jankowice potwierdzono 204 przypadki zakażenia koronawirusem Arek Biernat
Kopalnia Jankowice ma największą liczbę zakażonych pracowników. Do środy (6 maja) w ruchu należącym do Polskiej Grupy Górniczej potwierdzono 204 przypadki koronawirusa. W kopalni wstrzymano wydobycie, ograniczono liczbę pracowników, a Główny Inspektor Sanitarny ze względu na sytuację obiecał dodatkowe tysiąc testów dla Śląska. Jednak coraz bardziej słychać głosy ze strony górników, że działania są spóźnione.

Drastycznie rośnie liczba zakażeń

Sytuacja jest bardzo zła. Spośród 446 wszystkich zakażeń wśród pracowników Polskiej Grupy Górniczej niemal połowę stanowią górnicy z ruchu Jankowice, kopalni zespolonej ROW. Do środy (6 maja) w zakładzie było 204 przypadków koronawirusa. Natomiast 836 osób przebywało w kwarantannie. Absencja ogólna wynosi 63 proc.

Kopalnia Jankowice w Rybniku, podobnie jak Murcki-Staszic w Katowicach (105) i Sośnica w Gliwicach (53) wstrzymała wydobycie węgla do 10 maja. Wstrzymano też wszelkie roboty przygotowawcze i zbrojeniowe. Pracują służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo przeciwpożarowe, wentylację i odwadnianie.

Wśród części pracowników m.in. Jankowic pojawia się coraz więcej głosów, że wydobycie wstrzymano za późno. PGG nie komentuje tego wątku. Słyszymy, że decyzje na podstawie sytuacji i aktualnych danych podejmuje Sztab Kryzysowy PGG.

Liczba chorych drastycznie wzrasta. W Jankowicach jest ich 204. Dla porównania na Marcelu w Radlinie, który także wchodzi w skład kopalni ROW takie przypadki są 3.

Specyfika kopalni

Dlaczego pomimo wprowadzonych środków ostrożności jest tylu chorych wśród pracowników? Rozmawialiśmy o tym z jednym z zakażonych górników kopalni Jankowice. W obawie przed problemami w pracy prosił o anonimowość. Zwraca uwagę, że kopalnia to specyficzny i duży zakład pracy. To nie fabryka, że wyłączamy maszyny i zamykamy halę na klucz.

- Wiadomo, ściany trzeba utrzymać, bo nie będzie do czego wrócić. Do tego pompowanie wody, wentylacja itp. Pracować trzeba. Nikt na czole nie ma napisane, że jest chory z powodu koronawirusa. Kichanie w kopalni to normalne, bo tabaka. Wielu kaszle. Jeden, bo pali, inny ma alergię, a trzeci z powodu smogu. Do tego pracujemy w takich warunkach, że raz jest ciepło, raz wieje i naprawdę każdy kto był na dole, to wie, że często człowiek czuje się osłabiony. Gdyby każdy taki kaszlący, kichający czy osłabiony nie przychodził do pracy, to chyba zostałaby w kopalni garstka osób. Ci naprawdę chorzy z kaszlem połączonym z gorączką czy innymi objawami pozostali przecież w domach na zwolnieniach. Wszystko wskazuje na to, że wielu zaraża zanim pojawią się jeszcze pierwsze niepokojące objawy - powiedział nam górnik.

Zwraca uwagę, że pomiar temperatury czy przymusowe odstępy na bramie dobrze wyglądają, ale na papierze.

- W praktyce wygląda to zupełnie inaczej i chyba trudno mówić o kogoś winie, bo często inaczej się nie da. Tak już jest z powodu specyfiki. Odstępy na bramie można zrobić. Jednak trudno zachować dwa metry w kolejce po maski czy lampy. To niemożliwe, bo brakuje miejsca. Z resztą tam zachowujemy w miarę odstęp, ale to i tak wszystko się miesza przy aparatach, a także przy zjeździe. Jest tyle osób, że niemożliwe jest zachowanie tych wszystkich zasad. Podobnie na dole. Na miejsce robót jedziemy kolejką. Do przedziału wejdą cztery osoby, noga w nogę. Inaczej się nie da, bo trudno iść na miejsce robót kilka kilometrów. Dojdziesz i musiałbyś już wracać. Podobnie na dworcach. Tam nie ma tyle miejsca, żeby 200 osób w odstępach się rozeszło. Jeden na drugim... - słyszymy.

Musisz to znać

Dopytujemy więc o maski ochronne.

- Jedna na szychtę. Przecież trzeba coś zjeść, napić się, a więc ją ściągnąć i ponownie założyć. To mija się z celem. Trudno w nich pracować, a nawet gdyby to wilgotna nie nadaje się już do niczego. Człowiek ociera przecież spocone czoło i tak dalej. Sztygar woła żeby zakładać maski, ale po kilku godzinach pracy robi się to po to, aby nie dostać kary (władze kopalni zapowiedziały zakup większej ilości masek - red) - dodaje.

PGG wspiera sanepid

W związku z sytuacją kopalnia ROW oddelegowała swoich pracowników do pracy w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rybniku. Zadaniem osób oddelegowanych jako wsparcie kadrowe do rybnickiego sanepidu jest telefoniczna obsługa pracowników kopalni, którzy zostali skierowani na kwarantanny i oczekują wiadomości o wyniku testu na obecność koronawirusa. Jeśli jest on dodatni, informacja zostanie przekazana szybciej niż dotąd, wraz z dokładnymi instrukcjami postępowania również w stosunku do domowników przebywających na kwarantannie.

To właśnie brak możliwości uzyskania informacji przez pracowników PGG (problem z dodzwonieniem się do sanepidu), zbyt długie oczekiwanie na wymazy i wyniki, były powodem wściekłości górników. Wiele wskazuje na to, że wsparcie - choć późne - bardzo pomoże cały proces.

Do dyspozycji pracownic w stacji sanepidu kopalnia przekazała laptopy i dodatkowe aparaty telefoniczne, a wkrótce Zakład Informatyki i Telekomunikacji PGG uruchomić ma nową infolinię dla pracowników PGG. Przy telefonach dyżurować będą lekarze stażyści Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku Orzepowicach, którzy udzielą informacji i porad medycznych.

Dzięki skierowaniu do pracy specjalnych tzw. wymazobusów w Jankowicach praktycznie już uporano się z problemem ogromnej ilości osób objętych koniecznością przeprowadzenia testów.

- Notujemy w tym zakresie wyraźny progres, do tej pory udało się pobrać wymazy od 676 pracowników kopalni Jankowice – informuje Dariusz Szlachta, dyrektor ds. pracowniczych Ruchu Chwałowice i Jankowice kopalni ROW.

Dodaje, że nieco ponad 100 pracowników w środę uzyskało już formalną decyzję sanepidu o zakończeniu kwarantanny.

Ilość ekip zorganizowanych przez PGG do mobilnego pobierania wymazów zwiększyła się z czterech do pięciu. W Jankowicach pracują w tej chwili trzy tzw. wymazobusy, a od czwartku dwa kolejne skierowane zostaną do katowickiej kopalni Murcki-Staszic.

Dodatkowe testy dla górników

W związku z trudną sytuacją i ogniskami koronawirusa w kopalniach na Śląsk przyjadą specjaliści epidemiolodzy z innych części kraju, gdzie sytuacja związana z epidemią jest znacznie lepsza. Wspomogą pracę śląskich sanepidów.

- Od czwartku (7.05) rozpoczniemy duże badania przesiewowe. W różnych miejscach na Śląsku ponad tysiąc próbek będzie pobieranych, a następnie będą wywożone do laboratoriów w innych województwach, tam gdzie jest potencjał do wykonania takich badań. Przez kilka kolejnych dni w ten sposób wywiezionych zostanie kilka tysięcy testów - obiecał Jarosław Pinkas, Główny Inspektor Sanitarny.

Zapowiedział też, że na Śląsku w przyszłym tygodniu gotowe będą kolejne laboratoria do testowania, w tym jeden "o bardzo dużym potencjale badawczym". Mają one w pełni zabezpieczyć województwo śląskie po kątem badań. To dobra wiadomość, ale nie brak głosów, że to działania spóźnione.

Jarosław Pinkas zaznaczył również, że zwiększona liczba testów może oznaczać większy wzrost liczby osób zakażonych.

Obejrzyj dokładnie

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera