O Pałacu Młodzieży mówi się, że to kuźnia talentów. I słusznie. Tu pływała Otylia Jędrzejczak, warsztat aktorski szkoliła Ewa Ziętek, na scenie pałacowego teatru grali Magdalena Piekorz i Lech Majewski, a samoloty wyklejał grafik Roman Kalarus. Sław, które bywały w Pałacu, albo nazywają siebie jego dziećmi, są dziesiątki. Nic dziwnego.
Dyrektor Jan Kulbicki szacuje, że przez ponad pół wieku przez pałacowe mury musiało się przewinąć kilkaset tysięcy osób. Tylko w tym roku szkolnym każdego tygodnia na zajęcia stałe uczęszcza tu od 5 do 6 tys. osób - od przedszkolaków po studentów. W 75 proc. to katowiczanie. A to nie jedyne liczby, które robią wrażenie. Zatrudnionych jest tu 187 osób!
Pałac im. prof. A. Kamińskiego - a do 1989 r. im. Bolesława Bieruta - od kwietnia tego roku jest w rejestrze zabytków. Lada moment będzie remontowany. Odnowiona będzie jego elewacja oraz wnętrza. Właśnie rusza przetarg na roboty budowlane. Warto tu zajrzeć zanim wewnątrz rozgości się ekipa remontowa. A jest co oglądać. Na trzecim piętrze w pracowni muzycznej do dziś stoi wielki czarny fortepian. I niespodzianka.
"Dem Prasidenten der Republik Polen - Bolesław Bierut - zum 60. Geburtstag vom Prasidenten der Deutschen Demokratischen Republik - Wilhelm Pieck" - tabliczka z takim napisem znajduje się na instrumencie. Fortepian 18 kwietnia 1952 roku otrzymał w prezencie urodzinowym właśnie Bierut od Piecka - prezydenta Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Instrument sprawuje się znakomicie. W ubiegłym roku grano na nim Chopina.
Wnętrza gmachu (ponad 100 sal) przy Mikołowskiej kryją więcej takich perełek.
- Mamy 50 krzeseł z tabliczkami Stalinogród - opowiada Kulbicki. O dziwo, krzesła nadal służą i podtrzymują cztery litery wielu zacnych gości Pałacu. PRL-owskie są też wnętrza - posadzki mozaikowe, okładziny ścienne z płyt marmurowych, na ścianach hasła, np. Kultura i sztuka, to najwspanialszy środek zbliżenia między narodami.
W pracowni ceramiki i witrażu znajdziemy piec ceramiczny z lat 70., a w starych skrzyniach - wytwory dziecięcej fantazji sprzed kilkudziesięciu lat - helikopter, drewnianą miniaturę okrętu "Dar Pomorza", czy puchar - to dzieła tworzone na zajęciach, już dziś nieprowadzonych - metaloplastyki albo konstrukcji drewnianych.
Podobnych do katowickiego pałaców w Polsce jest jedenaście. - Nasz jest największy pod względem powierzchni, ponad 15 tys. m kw., i zakresu działalności, stawiamy na sztukę i sport, spory nacisk kładziemy też na naukę - fizykę, matematykę, chemię - opowiada Kulbicki.
Ciężkie chwile Pałac przeżywał na początku lat 90. W 1992 r. upomniało się o niego Towarzystwo Przyjaciół Dzieci, jako sukcesor Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Sprawa przeszła przez wszystkie sądy, z Sądem Najwyższym włącznie. Skończyło się na tym, że miasto odkupiło Pałac.
Opłaciło się. Mimo że już leciwy, jako instytucja kultury ma się całkiem nieźle. - Najbardziej cieszy, że wielu spośród naszych dawnych wychowanków wraca - mówi Kulbicki.
Tak jak Michał Bogus - od piątego roku życia ćwiczył tu gimnastykę, dziś sam jest trenerem - gimnastyki ogólnorozwojowej. - Jestem tu już siedemnaście lat. Przesyt? Ja mam ciągły niedosyt Pałacu - mówi Bogus.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?