Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ach, Madeleine! Recenzja filmu „Sekret Madeleine Collins”

Adam Pazera
Kadr z filmu
Kadr z filmu ARC.
Nasz rodzimy Karol z filmu Romana Załuskiego „Och, Karol!” z 1985 roku miał żonę – Marię i trzy stałe kochanki: Irenę, Paulinę i Wandę. Bohaterka filmu Antoine’a Barraud - „Sekret Madeleine Collins” – ma męża Melvila i… tylko jednego kochanka, Abdela. Ale za to swoje życie dzieli na dwa domy, w dwóch krajach: we Francji i w Szwajcarii. I raz jest żoną męża – jako Judith Fauvet, a innym razem - Margot Soriano. I hipotetycznie mogłaby nawet spotkać się z „naszym” Karolem, bo niby była w delegacji w Warszawie, ale…to wszystko jest jedną wielką ściemą, wygodną dla bohaterki, aby jakoś tłumaczyć swoje nieobecności, raz w jednym, raz w drugim domu!

To podwójne życie prowadzi w filmie atrakcyjna, śliczna blondynka, belgijska aktorka - Virginie Efira, która kilka miesięcy temu pojawiła się na naszych ekranach w skandalizującym filmie "Benedetta" Paula Verhoevena. Czy w „Sekrecie Madeleine Collins” też jest godna potępienia? No bo jak świat światem, to przecież prowadzenie „podwójnego życia” zawsze jest uważane za domenę mężczyzn (sarkastycznie, poza protokołem: „chłop jak nie ma na boku, to ma albo źle w głowie albo w kr…”).

W Paryżu Judith jest żoną Melvila - szanowanego, poważnego dyrygenta orkiestry symfonicznej z dwójką nastoletnich chłopców, zaś w Genewie – jako Margot - dzieli mieszkanie z poszukującym pracy Abdelem (zdaje się, że dzięki znajomościom „żony” załapał się na etat kierowcy) i jest matką kilkuletniej Ninon. Zrazu doskonale radzi z tym dualizmem tożsamości, śledzimy misternie utkaną intrygę, rodzaj thrillera psychologicznego, w którym bohaterka zmienia miejsca zamieszkania i bez zmrużenia okiem informuje rodzinę o konieczności kolejnego wyjazdu na 3-4 dni. A przychodzi jej to tym prościej, że pracuje jako tłumaczka, toteż najłatwiej jest stwierdzić, że ciągle ma konferencje, sympozja, obrady w różnych zakątkach Europy: raz jest Hiszpania, innym razem Polska (stąd też pojawia się nazwa Warszawy), choć Judith/Margot kursuje jedynie na trasie Genewa-Paryż. Obaj partnerzy zaczynają jednak mieć dość tych podróży, Abdel mówi: „skończ z tym, dokąd my zmierzamy, chcę by ktoś przy mnie był cały czas, córka chce abyś była przy jej zasypianiu”. Buntuje się też Melvil, który zostając szefem filharmonii, będzie rzadziej bywał w domu. Ale przede wszystkim na ciągłych „rozstaniach i powrotach” cierpią dzieci: smutek „szwajcarskiej”, kilkuletniej Ninon – „mamo, nie jedź”, choć jednocześnie daje się nabierać na fantazje matki i z tęsknotą w głosie pyta: „a w tych innych krajach też jesteś moją mamą?” Inaczej zachowuje się w Paryżu nastoletni Joris; to rodzaj buntu i jednocześnie podejrzenie, że coś jest „nie tak”. W podsłuchanej w ogrodzie rozmowie telefonicznej matki z Abdelem słyszy czułe słowa („całuję i kocham”), a przecież miała to być rozmowa z…Jordańczykami, uczestnikami domniemanej konferencji!

Przez większą część filmu zastanawiamy się dlaczego bohaterka prowadzi dwa życia, bez problemów manewrując z dwoma dokumentami tożsamości w torebce, w zależności od potrzeby. A więc czy jest związana ze służbami specjalnymi, czy to rodzaj gry na czyjeś polecenie, a może jest niezaspokojona u boku jednego partnera? I choć w którymś momencie sytuacja się rozjaśnia i pozwoli nam dowiedzieć się, jak doszło do tej dwoistości bohaterki (jak dla mnie to wyjątkowo banalne i prozaiczne, ale nie można potencjalnemu widzowi zdradzić tej tajemnicy), to jednak nie do końca można zrozumieć motywy jej postepowania. Bo wiadomo, że pętla tej podwójnej tożsamości, „podróżniczego kamuflażu” zaciska się wokół niej i nastąpi niemal gwałtowne nasilenie zdarzeń. Zatrzymana przez policję, bez dokumentów w samochodzie, nie ułatwia zadania śledczym: „Jak pani ma na imię? Czemu nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie? Tu potrzebny jest psycholog, to jest nienormalne, jest pani niestabilna psychicznie”. W tej kumulacji zdarzeń również Abdel wymownie określa Margot: „Sprawiasz zagrożenie, jesteś niebezpieczna”.

Nie przeocz

Ale czy to jej poza, schowanie się w kokonie milczenia? Tak jak rozpadnie się tajemnica zachowania, tak nie zrozumiemy, co siedzi w głowie tej kobiety od mniej więcej trzech lat. Ale chyba nie to jest najważniejsze, zresztą nie należy zdradzać całości tej szarady. Albowiem przez cały film to Virginie Efira, poprzez swoją kapitalną grę skupia na sobie uwagę widza. Mimo tej dwulicowości, Efira gra po prostu w normalny sposób: zwyczajnie jest czułą matką, żoną, kochanką, solidną pracownicą-tłumaczką (no, do pewnego momentu) i nawet nie zdajemy sobie sprawy, że… należałoby potępić jej zachowanie, że tęsknią za nią przede wszystkim dzieci, niecierpliwią się obaj partnerzy, a i społecznie jest to nieakceptowalne. Bo to Virginie Efira jest największym atutem „ Sekretu Madeleine Collins”, a nie jej „podwójne życie”. Chyba, że ktoś chce dzielić włos na czworo i rozważać: czy Judith/Margot jest osobą, którą chce być, czy kimś, kim jest zmuszona być? Ale czy rzeczywiście zmuszona? A może bohaterka szuka jeszcze innego „życia”, kiedy z końcem filmu na pytanie Kurta, fałszerza jej podwójnych dokumentów: „Pojedziemy?”, odpowiada: - „Nie w tym życiu”! Cóż, nieodgadniona jest dusza kobiety…

Ale skoro były wymienione jej dwa – „paryskie i genewskie” - imiona: Judith i Margot, to cóż oznacza to trzecie z tytułu (Madeleine.)? Hm.., chyba ma to związek z pierwszymi kadrami filmu, które początkowo nie kleiły się z fabułą filmu, ale w końcu wiele wyjaśniły.

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera