Do decydującego biegu zakwalifikowało się trzech naszych reprezentantów. Oprócz Adama byli to również Mateusz Borkowski (jego klubowy kolega z RKS) oraz Michał Rozmys.
Kszczot znów pokazał plecy wszystkim rywalom. Rozpoczął finał jak zwykle spokojnie (z trzeciego toru), ale później przyspieszył (wcześniej, niż zwykle) i kontrolował sytuację. Triumfował ze swoim najlepszym czasem w tym roku (1.44,59 min). Oprócz zwycięstw w ME na stadionie w 2014 oraz 2016 roku, Adam stał także na najniższym stopniu podium w 2010 roku.
Rozmys był czwarty (1.45,32), a Borkowski piąty (1,45,42). Obaj pobili swoje rekordy życiowe.
- Nie do końca to do mnie jeszcze dociera - powiedział Kszczot w rozmowie z dziennikarzem TVPSport. - Nie było lekko. To był szybki bieg. Całe mistrzostwa są wymagające, zawodnicy prezentują wyrównany poziom. Świetnie, że zakończyło się szczęśliwie. Obawiałem się rywali, wielu z nas miało szansę na dobry wynik. Wygrało doświadczenie. Zaprocentowały lata spędzone na bieżni, dzięki którym łatwiej było mi się odnaleźć w tym biegu - dodał złoty medalista z Łodzi.
Bardzo dobry znajomy Kszczota, Sylwester Bednarek (także zawodnik RKS Łódź) zajął siódmie miejsce w skoku wzwyż. Rozpoczął konkurs od pokonania w pierwszej próbie 2,19 metra, później zaliczył 2,24 (ale dopiero w trzecim podejściu). Wysokości 2,28 już nie dał rady. Aby zająć trzecie miejsce w stolicy Niemiec, trzeba było skoczyć 2,31.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?