Adrian Miedziński po meczu Włókniarz - GKM Grudziądz: Jest u mnie sportowa złość. Częstochowa to dla mnie zagadka

Wynik 52:38 sugeruje łatwą wygraną , jednak walki na torze chyba nie brakowało?

No tak… Zwycięstwo jest, to jest najważniejsze. Bardzo się z tego cieszymy, bo to nam zapewniło fazę play-off, a u mnie jest sportowa złość. Ja jestem zły, bo… Meczę się tutaj, już wszędzie mniej więcej ogarnąłem jakoś, że to wszystko działa fajnie, a Częstochowa jest dla mnie w tym roku zagadką. Nie mogę złapać wiatru w żagle. Już na meczu z Toruniem, było w miarę – myślałem ok. Dlatego nie kombinowałem, mówię ten sam silnik, lekkie jeszcze korekty pójdą, żeby było lepiej – ale jednak nie jest lepiej (śmiech).

Pierwszy cel z początku sezonu, czyli faza play-off został zrealizowany, jaki jest następny?

Następny – jeździć lepiej i na razie nie myślę o tym, bo mam: wtorek, środa – Szwecję. Parę rzeczy trzeba sobie poukładać, później jeszcze mamy Gorzów. Play-offy się zaczynają za trzy tygodnie, nowe rozdanie, inna pogoda, inne wszystko – będzie znając życie. Więc nie ma co myśleć, trzeba się skupić na tym co jest teraz i tu. Ja muszę przemyśleć, nie będę teraz mówił na gorąco, bo sam nie wiem jeszcze do końca w którym kierunku pójść. Naprawdę w tym roku przerobiłem mnóstwo rzeczy jak nigdy i gdzieś to gra, ale jeszcze tutaj się męczę. Tutaj w Częstochowie to nie jest tak jakbym chciał, bo tutaj powinna mi ta jazda powinna sprawiać największą przyjemność.

Finalnie, chyba też możecie być zadowoleni, pokonaliście głównego kandydata do jazdy w play-offach i to bardzo wysoko.

Dokładnie. Pokonaliśmy, cieszymy się z tego i to jest najważniejsze.