Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera podsłuchowa w Kłobucku. "Pluskwy" w kasie i bibliotece [WIDEO]

Piotr Ciastek, Bartek Romanek
Basen w Kłobucku
Basen w Kłobucku Bartłomiej Romanek
Kłobuck huczy od plotek. Mieszkańcy są zszokowani. Ktoś zamontował podsłuch przy kasie miejskiej pływalni i w bibliotece. Ale po co?

Mieszkańcy są oburzeni, bo podsłuchy zamontowano w miejscach, w których podsłuchiwani mogli być nie tylko pracownicy, ale i wszyscy kłobuc- czanie korzystający z biblioteki i basenu.

- Zamiast zająć się rzetelną pracą i rozwiązywaniem problemów zwykłych ludzi. Rozdmuchujmy aferę, zamiast pokazać nasze miasto w jak najlepszym świetle. Coś złego dzieje się w Kłobusku, żeruje się na aferach - mówi Michał mieszkaniec Kłobucka.

Mikrofon przy kasie

Pierwszy podsłuch odkryto na terenie miejskiej pływalni podczas prac porządkowych, które zlecił pełniący obowiązki dyrektora MOSiR-u, Jacek Krakowian. Porządki były efektem narzekań mieszkańców na to, że na pływalni jest brudno. W holu przy kasie znaleziono mikrofon. Kabel prowadził do pomieszczenia kierownika basenu. Tam znajdowały się również urządzenia do nagrywania rozmów.

Jacek Krakowian szybko ustalił, że urządzenie podsłuchowe podłączono podczas montowania na terenie basenu monitoringu, czyli w grudniu 2013 roku.

- Ale w dokumentach nie ma o tym ani śladu - tłumaczy Krakowian, który powiadomił o tej sprawie policję.

Podejrzenia padły na byłego dyrektora MOSiR-u, za którego czasów instalowano monito- ring. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że wiedział on o istnieniu mikrofonu. Nie wiadomo jednak, czemu taki sprzęt miał służyć. Niestety, nie można się z byłym szefem basenu skontaktować, bo obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim. Co ciekawe, podsłuchu nie zauważył również Krzysztof Nowak, były burmistrz Kłobucka, który po wyborach na kilka tygodni wrócił na stanowiska dyrektora MOSiR-u.

Pluskwa w bibliotece

Podsłuch na terenie basenu w Kłobucku nie jest jedynym w mieście. Pluskwę znaleziono również w Miejskiej Bibliotece Publicznej.

Zamontowano ją na listwie, która nie została wykorzystana podczas remontu i stała w pomieszczeniu ksero, z którego za opłatą mogli korzystać czytelnicy.

- Pluskwa nie miała żadnego kabla, nie była do niczego podłączona. Miała tylko coś, co przypominało antenę - mówi nam dyrektorka biblioteki, Monika Wypych. - Podsłuch odkryliśmy przypadkiem, bo zastanawialiśmy się, czy listwy nie wykorzystać do powieszenia obrazków w bibliotece.

Monika Wypych także zawiadomiła o odnalezionym podsłuchu policję. Jerzy Zakrzewski, burmistrz Kłobucka, zapowiada podjęcie działań, które wyjaśnią sytuację. Niewykluczone są przeszukania pozostałych instytucji miejskich, aby sprawdzić, czy nie ma w nich "pluskiew".

- Sprawa nie jest przyjemna dla nikogo, tak dla mnie jako gospodarza gminy, jak również dla pracowników tam przebywających. Nie jest to komfortowe. Praca w takich warunkach rzutuje na atmosferę. Podsłuch to nie jest metoda z tej epoki - mówi Jerzy Zakrzewski.

Część mieszkańców Kłobucka podchodzi do afery podsłuchowej ę z dystansem.

- Jakie miasto, taka afera podsłuchowa. U nas nagrywa się pracowników basenu, sprzątaczki i bibliotekarki, a nie wielkich polityków. To pewnie jakiś żart albo zabawa młodego detektywa - mówi nam Paweł, którego spotkaliśmy na kłobuckim Rynku.

Powołali już biegłych

Kłobucka policja nie traktuje jednak tej sprawy jako żartu i już nawiązała kontakt z biegłymi, którzy mają się wypowiedzieć na temat technicznych możliwości założonych podsłuchów.

- W piątek przyjęliśmy w tej sprawie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa oraz zabezpieczyliśmy urządzenie, które miałoby służyć do rejestrowania dźwieków. Skontaktowaliśmy się już w tej sprawie z biegłymi, do których skierujemy wiele konkretnych pytań m.in. dotyczących zasięgu i możliwości znalezionego sprzętu - tłumaczy Marta Ladowska, rzeczniczka kłobuckiej policji.

W Myszkowie umorzyli

Kłobucka afera nie jest pierwszą aferą podsłuchową w regionie częstochowskim w ostatnich miesiącach. Kilka dni przed drugą turą wyborów w Myszkowie, po mieście zaczęły krążyć nagrania rozmów burmistrza Włodzimierza Żaka z przedsiębiorcami oraz prezesami miejskich spółek. Nagrania trafiły również do Dziennika Zachodniego.

Rozmowy nagrywał sam burmistrz, bo jak twierdził, miał wiedzę o nieprawidłowościach i możliwości korupcji, dlatego chciał się zabezpieczyć. Włodzimierz Żak złożyło do prokuratury doniesienie w sprawie kradzieży nagrań z jego służbowego komputera, ale prokuratura umorzyła śledztwo.


*Waloryzacja rent i emerytur 2015 PODWYŻKA NIE DLA WSZYSTKICH JEDNAKOWA
*16-letni Wojtek z Piekar zmarł na lekcji WF. Szok w szkole ZDJĘCIA
*Zielony jęczmień na odchudzanie? Tak! To działa. Właśnie zielony jęczmień stosują gwiazdy TV
*Koncert Linkin Park w Rybniku POZNAJ SZCZEGÓŁY + BILETY
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!