Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera w Ministerstwie Sprawiedliwości. Sędzia Jarosław Gwizdak: Oni wiedzieli wszystko. Odszedłem, bo sędzia sędziemu hejterem

Marcin Zasada
Czytałem o sobie, że jestem „błotnym sędzią” i „pijakiem”, bo byłem na festiwalu Owsiaka... Nie zaskoczyła mnie historia z internetowymi trollami w ministerstwie sprawiedliwości, bo zjawisko to obserwowałem od kilkunastu miesięcy, mniej więcej od pojawienia się na Twitterze profilu KastaWatch - mówi "Dziennikowi Zachodniemu" Jarosław Gwizdak, były prezes sądu w Katowicach. Odszedł z zawodu, gdy zorientował się, że "przełożeni są źródłami przecieków, że sędzia sędziemu hejterem". Po aferze w Ministerstwie Sprawiedliwości z wiceministrem Łukaszem Piebiakiem i farmą trolli jego historia nabrała nowego znaczenia.

Afera w ministerstwie sprawiedliwości. Sędzia Gwizdak: Oni wiedzieli wszystko

Rozmawiamy z Jarosławem Gwizdakiem, byłym sędzią i prezesem Sądu Rejonowego w Katowicach.

Jest Pan zaskoczony historią z internetowymi trollami w ministerstwie sprawiedliwości?
Bynajmniej i w związku z tym tym bardziej mi przykro. Zjawisko to obserwowałem od kilkunastu miesięcy, mniej więcej od pojawienia się na Twitterze profilu KastaWatch. To był zwornik trolli, których liczba szybko zaczęła rosnąć. Wyjściowo ich działania były wymierzone w twarze oporu wobec polityki rządu w wymiarze sprawiedliwości: sędziów Waldemara Żurka, Igora Tulei czy Krystiana Markiewicza. Później akcja zaczęła rozlewać się na każdego sędziego, nawet prokuratorów, którzy zabierali głos w tej debacie. Schemat był podobny: fotomontaże, pogłoski, plotki, obyczajowe rewelacje wyssane z palca… Klasyczna nagonka, obrzydliwe rzeczy.

Pana dotknęła?
Gdy startowałem w wyborach na prezydenta Katowic, pisano o mnie: „sędzia polityk, zarobi dyscyplinarkę”. Albo: „sędzia-pajac, kolega lewaka Bodnara”. No, trudno. Ale później moje oficjalne pisma, składane w sądzie drogą służbową bezpośrednio do moich przełożonych, w wersjach skróconych zaczęły trafiać do internetu. Z końcem lutego napisałem zrzeczenie z urzędu, w południe złożyłem złożyłem je w kadrach, ale dla pewnością wysłałem też potem pocztą, by doszło do ministerstwa. Gdy stałem w kolejce do okienka, na Twitterze przeczytałem, że „sędzia-celebryta ucieka z sądu” i że „Gwizdak zwiewa przed dyscyplinarką”. Wiedzieli wszystko.

Ten leń, wszyscy won, zrobimy z wami porządek, brawo panie ministrze...

To i tak pan został łagodnie potraktowany.
W tej specyficznej hierarchii miałem swój status, ale nie byłem przecież na pierwszej linii dyskusji ustrojowych. Za to w pewnym momencie ekipa od internetowej nagonki upodobała sobie np. 3 sędzie: Dorotę Zabłudowską, Monikę Frąckowiak i Olimpię Barańską-Małuszek. Każdego dnia zaczęły pojawiać się obraźliwe twitty, fotomontaże, brzydkie zdjęcia i cały repertuar określeń: politycy, nieroby, leniuchy. Podobnie jak w moim przypadku, zaczęły wyciekać wszystkie pisma w postępowaniach dyscyplinarnych. Profil KastaWatch miał je zanim zostały dostarczone do sędziów, których dotyczyły. Pamięta pan sędziów ze Śląska, którzy zrobili sobie zdjęcie w koszulkach z literami tworzącymi słowo „konstytucja”? Po tygodniu cała grupa została rozpracowana: pod tą literą ten, pod tamtą tamten… Ten leń, wszyscy won, zrobimy z wami porządek, brawo panie ministrze...

Czytaj również

Pan reagował na obraźliwe twitty pod własnym adresem?
Ze dwa razy skomentowałem, na co momentalnie pojawiło się kilkanaście wiadomości odsieczy trolli. Czytałem o sobie, że jestem „błotnym sędzią” i „pijakiem”, bo byłem na festiwalu Owsiaka. Bardzo to nie pasowało panom hejterom.

Ataki na rodzinę?
Jej na szczęście nie tknięto.

Jak ta nagonka na sędziów wpłynęła na pańską decyzję o odejściu z sądu?
Z perspektywy miesięcy uważam, że był to pewien katalizator. Ta sytuacja wyzwoliła coś, z czym nosiłem się od dawna. Wcześniej próbowałem coś zmienić, inaczej zarządzać sądem, reformować. Gdy się przekonałem, że nikt nie słucha, że moi przełożeni są źródłami przecieków na mój temat, że sędzia sędziemu hejterem, uznałem, że w tej konfiguracji nie mam już czego szukać.

Przerażający obraz, w którym udowadniamy sobie, że wcale nie potrzebujemy zewnętrznego wroga, bo sami sobie potrafimy urządzić piekło

Co ta historia nam mówi o państwie?
O naszym państwie? Daje przerażający obraz, w którym udowadniamy sobie, że wcale nie potrzebujemy zewnętrznego wroga, bo sami sobie potrafimy urządzić piekło. Poza tym, jeśli jakaś idiotyczna internetowa komitywa potrafi doprowadzić do odwołania wiceministra sprawiedliwości, to należy zadawać pytania o zabezpieczenie ludzi na rządowych stanowiskach. Nikt nie powiedział panu wiceministrowi Piebiakowi, że zabawa, w którą się zaangażował jest groźna?

Ale chyba nie o BHP wiceministra Piebiaka tu tak naprawdę chodzi.
Tak, ale jeśli cel uświęca środki, to właśnie uświęcił. Mówimy o ministerstwie sprawiedliwości, które w prymitywny sposób dyskredytuje swoich politycznych wrogów. Naiwnością byłoby sądzić, że ta afera dotyczy tylko paru sędziów i jednego podsekretarza stanu. W tym resorcie znaleźli się ludzie z upodobaniem do zemsty. Wystarczy spojrzeć na proces Zbigniewa Ziobry przeciwko kardiochirurgom. Widzimy dziś tylko fragment większej gry i można tylko przypuszczać, dokąd zaprowadzą nas dalsze ślady. Jest dziś wniosek stowarzyszenia Iustitia o komisję śledczą w tej sprawie. Fakt jest taki, że jeden z filarów państwa jest dziś totalnie dewastowany. Jako państwo gnijemy i czas zastanowić się, czy da się to jeszcze naprawić, czy da się to jakoś zatrzymać. Przy okazji, zobaczyliśmy jak funkcjonują u nas media społecznościowe, jak mogą być wykorzystywane i jakie skutki to przynosi. Ten temat wart jest osobnej dyskusji.

A media rządowe i rządowi przychylne?
Śmiem twierdzić, że uczestniczyły w tej agendzie opluwania sędziów. Był przekaz, regularnie i metodycznie przedstawiano nas jako złodziei i awanturników. Wystarczy prześledzić Wiadomości TVP czy program „Studio Polska”. Jeden z dziennikarzy pewnego prawicowego tygodnika miał w nim rubrykę, w której demaskował grzechy kasty. Dziś na urlopie gorączkowo kasuje swoje twitty.

Czy wymiar sprawiedliwości należało w Polsce zreformować?
Oczywiście. Nie dotykano tego tematu od 1989 roku. Robiono pseudoreformy: likwidowano sądy, przywracano sądy, likwidowano postępowania, przywracano postępowania. Chaos, 30 ministrów sprawiedliwości w 30 lat. Zaniedbano wymiar sprawiedliwości i teraz za to płacimy.

Rząd PiS go nie reformuje?
Cały czas powtarzam, że to reformy polegające na zmianach personalnych, na kosmetycznych zmianach procedur. Systemowych pomysłów brak. Kolejny minister sprawiedliwości naprawia elewację, a tu rozpadają się fundamenty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera