Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agresja pacjentów: Pijani, wściekli i biją lekarzy

Agata Pustułka
Izby przyjęć w szpitalach zmieniły się wręcz w pole walki między pacjentami i persolnelem medycznym. Wyzwiska, walenie pięściami w biurka to codzienność. Coraz więcej jest rękoczynów.
Izby przyjęć w szpitalach zmieniły się wręcz w pole walki między pacjentami i persolnelem medycznym. Wyzwiska, walenie pięściami w biurka to codzienność. Coraz więcej jest rękoczynów. Polska Press
Szpitale i przychodnie coraz trudniej radzą sobie z agresją pacjentów. Nie ma dnia bez incydentu. Bicie po twarzy, przystawianie noża do gardła, straszenie zarażeniem hiv. I tak na dyżurze.

W Izbie Przyjęć, jednego z najbardziej obleganych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego św. Barbary w Sosnowcu, ochroniarz pojawia się, gdy lekarz lub pielęgniarka wezwą go za pośrednictwem dzwonka. A dzieje się to często. - Teraz chcemy jednak zmienić system, by ochroniarz w mundurze towarzyszył nam przez cały czas. Dzięki temu liczymy, że agresywni pacjenci szybko się uspokoją, a inni uzyskają poczucie bezpieczeństwa, którego im brakuje, gdy słyszą wrzaski, wyzwiska, walenie pięścią w biurko - wyjaśnia dr Czarosław Kijonka, szef Izby Przyjęć w sosnowieckim szpitalu.

Ostatnie wydarzenia w województwie śląskim: obrzucenie karetki kamieniami (przewożono nią ciężarną), znokautowanie lekarza pogotowia w Chorzowie, który stanął w obronie jednej z pacjentek, czy pobicie ratownika medycznego w Zabrzu to wystarczające powody, by coś zrobić z problemem narastającej agresji wśród pacjentów.

- Wielu spośród nich to osoby pijane, albo po zażyciu narkotyków. I takich jest coraz więcej - mówi Artur Borowicz, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowania Ratunkowego w Katowicach.

Pracownicy pogotowia nie raz musieli stawić czoła rozwścieczonym mężczyznom, którzy przystawiali im do gardła kawałek szkła, a nawet pistolet (na szczeście okazał się atrapą).

- To są poważne zdarzenia. Lekarz z Chorzowa trafił na intensywną terapię,bo po uderzeniu okazało się, że pojawił się u niego krwiak w mózgu. Ratownik z Zabrza miał drutowaną żuchwę - dodaje Borowicz, który zastanawia się nad wznowieniem zajęć z samoobrony dla pracowników pogotowania.

Chodzi jednak nie tylko o bicie, poszturchiwanie. Na porządku dziennym są wulgarne wyzwiska.Wezwanie pogotownia zaczyna się często od słowa na "k", a potem jest tylko gorzej. "Strongman" z Zabrza nawet nie podał adresu, żeby ekipa wiedziała jak dojechać do jego chorej córki. Miał za to czas, by sobie poużywać niecenzuralnie.

- Nie przypominam sobie dnia, dyżuru bez incydentu z agresywnym pacjentem - dodaje dr Kijonka. - Każdy może mieć słabszy dzień, zarówno lekarz, pielęgniarka, czy pacjent. My naprawdę wszystko staramy się zrozumieć. Jednak teraz pacjentów pod wpływem alkoholu, bardzo roszczeniowych, uważających, że już, teraz, zaraz wszystko im się należy jest zdecydowanie więcej niż kiedyś. Nie jest to tylko wina systemu, na który zwykle zrzucamy winę.

Niepełne statystyki

Naczelna Izba Lekarska od kilku lat prosi lekarzy, by zgłaszali internetowo wszystkie przypadki agresji. To działanie dobrowolne i nie wszystkim chce się wykonywać dodatkową "papierkową" robotę, a i tak rocznie odnotowuje się ok. 30 incydentów. Nie wszystkie są tak drastyczne jak w Legnicy, gdzie pielęgniarka została ugodzona kilka razy nożem i potraktowania gazem pieprzowym. Jednak niewiele brakuje, by na izbach przyjęć rzeczywiście lała się krew.

Potrzebne kursy samoobrony

Mówi Artur Borowicz, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowania Ratunkowego w Katowicach:

Jak pan tłumaczy wzrost przypadków agresji wobec pracowników ochrony zdrowia, a zwłaszcza ratowników medycznych
To temat dla socjologa, psychologa. Wiem jednak, że zjawisko narasta. Z pewnością jest to spowodowane nadużywaniem alkoholu i dopalaczy, co jest po prostu plagą. Takie osoby nie są w stanie opanować nad swoimi zachowaniami. Ja już nawet nie mówię, że straszenie zarażeniem hiv, czy potłuczonymi szybami to niemal standard.

Czy ratownicy nie powinni przejść jakiś kursów samoobrony?
Prowadziliśmy takie szkolenia, ale potem z nich zrezygnowaliśmy. Jak widać trzeba do nich wrócić. Pacjenci są bardzo roszczeniowi, niecierpliwi. O słownej agresji nawet nie wspominam, bo to codzienność.

Jak pan tłumaczy wzrost przypadków agresji wobec pracowników ochrony zdrowia, a zwłaszcza ratowników medycznych?
To temat dla socjologa, psychologa. Wiem jednak, że zjawisko narasta. Z pewnością jest to spowodowane nadużywaniem alkoholu i dopalaczy, co jest po prostu plagą. Takie osoby nie są w stanie opanować nad swoimi zachowaniami. Ja już nawet nie mówię, że straszenie zarażeniem hiv, czy potłuczonymi szybami to niemal standard.

Czy ratownicy nie powinni przejść jakiś kursów samoobrony?
Prowadziliśmy takie szkolenia, ale potem z nich zrezygnowaliśmy. Jak widać trzeba do nich wrócić. Pacjenci są bardzo roszczeniowi, niecierpliwi. O słownej agresji nawet nie wspominam, bo to codzienność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!