Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Aida" w Operze Śląskiej. Walka o uczucia i wolność nad Nilem

Magdalena Nowacka
Magdalena Nowacka
T. Zakrzewski/mat. Opera Śląska
Jeśli myślą Państwo, że współczesna opera, aby przyciągnąć widza musi postawić na spektakularne efekty, futurystyczną scenografię i koniecznie nawiązania do świata współczesnych gadżetów - są Państwo w błędzie. "Aida" Giuseppe Verdiego, którą Opera Śląska prezentuje na zakończenie sezonu, to przede wszystkim cudowna harmonia śpiewu i baletu, przy prawie symbolicznej scenografii. Spektakl ogląda się z zapartym tchem. Tak można powiedzieć po piątkowym występie.

Opera Śląska ma szczęście do dzieł Giuseppe Verdiego. Dostała za "Aidę" Złotą Maskę w 2003 roku. Po przerwie widowisko w reżyserii Laco Adamika, powróciło jako wznowienie na deski bytomskiego teatru.
W wielkim stylu i z najlepszymi artystami światowych scen operowych.
Akcja opery rozgrywa się w starożytnym Egipcie. Aida, niewolnica etiopska jest zakochana z wzajemnością w Radamasie, egipskim wodzu. Kiedy zostaje on dowódcą wyprawy wojennej przeciw Etiopii, Aida jest zrozpaczona. Wie, że zwycięstwo ukochanego oznacza klęskę jej rodaków. Córka faraona Amneris również kocha młodego żołnierza i usiłuje zdobyć jego uczucia.

Każda gwiazda świeci swoim blaskiem

Zwykle w spektaklach zachwyca nas szczególnie jedna, dwie role, wybijające się ponad pozostałe. W tej wersji gwiazd jest kilka, a każda zachwyca nie tylko osobno. Niesamowite wrażenia robią duety, a także sceny gdzie mamy tercet.

Taki przykład jest już na samym początku, kiedy śpiewają Tamara Haskin (Aida, niewolnica i królowa Etiopii), Małgorzata Walewska ( Amneris, córka faraona) i Luis Chapa, ( Radames, egipski wódz). Ich głosy tworzą wyjątkową, przepiękną płynność, współgrają i uzupełniają się. Nie ma tu fałszywych nut.

Duma i zazdrość brzmiąca w głosie Walewskiej, miłość i rozdarcie w śpiewie Haskin i determinacja połączona z podnieceniem oczekiwania na bitwę oraz marzeniami o przyszłości u boku ukochanej Aidy , którą prezentuje Chapa.
Te wszystkie emocje doskonale uwydatniają odpowiednio dobrane dźwięki i głosy. No i role są doskonale obsadzone, nie tylko głosowo, ale i charakterologicznie.

Soliści tak przyciągają uwagę, że nieco mniejsze wrażenie robią chóry, chociaż również perfekcyjnie występują. Słynny motyw - Marsz Triumfalny oczywiście każdy zanuci i podchwyci, jest ważny, ale jednak nieco na drugim planie. Za to warto zwrócić na sceny z udziałem baletu. Niesamowicie wzbogacają pejzaż historycznego Egiptu, pokazując jego obyczajowość, także kult egipskich bogów.

W roli tytułowej występuje amerykańska sopranistka Tamara Haskin. Artystka, która podbiła sceny światowe, laureatka wielu wyróżnień. Partią Aidy zadebiutowała w 2009 roku na deskach Opery Macedońskiej, potem wcielała się w tę postać jeszcze kilkanaście razy. Jako niewolnica i jednocześnie królowa Etiopii , niezwykle wzrusza w swoich ariach. Jej głos jest niezwykły, nie tylko ze względu na samą skalę, ale także barwę, którą artystka potrafi perfekcyjnie dostosować do danego fragmentu. Jeśli zamkniemy oczy, możemy odnieść wrażenie, że jedną arię śpiewają dwie osoby. Dzięki temu solo jest niezwykle bogate i różnorodne.

Warto zwrócić uwagę także na jej niezwykłą lirykę, która niekoniecznie kojarzy się z śpiewem operowym. Fragmenty, które Aida śpiewa bardzo delikatnie, subtelnie, wręcz cicho - a jednak pełnia jej głosu dociera do każdego widza. Taki akustyczny odbiór jest przynajmniej na pierwszym balkonie.

CZYTAJ WIĘCEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE >>>
Artystka podkreśla, że w śpiew angażuje całe swoje ciało i nie sposób temu zaprzeczyć. To nie tylko głos, ale i mimika twarzy. Co ciekawe, artystka tak umie przykuć uwagę swoim występem, że nikt nie zwraca uwagę na pewną wadę fizyczną, z którą się urodziła.

Aida jest rozdarta między miłością do swojego rodzinnego kraju, marzy, aby tam powrócić razem z ukochanym. Jednocześnie żyje w Egipcie, ma świadomość, że Radames przewodzi żołnierzom, którzy walczą z jej rodakami. I tu warto wspomnieć o kolejnym , wielkim artyście. Andrzej Dobber, jako Amonastro, chce wykorzystać miłość córki do egipskiego wodza, ale też próbuje przekonać ukochanego Aidy, aby przeszedł na stronę wojowników z Etiopii. Artysta zaliczany jest do największych barytonów świata i daje się to odczuć, zwłaszcza podczas duetu z córką. Jej subtelność z jego stanowczością podkreśla tragiczny konflikt.

Z drugiej strony mamy oczywiście "naszą dumę narodową", czyli Małgorzatę Walewską, mezzosopran dramatyczny. Jest pełną dumy królewską córką, uwodzicielską i zakochaną, rywalką Aidy. Ale współczując Aidzie, która występuje tu w roli przysłowiowego kopciuszka, trudno zaszufladkować Walewską w roli Amneris, jako całkiem negatywną postać. Być może, gdyby Radames nie wybrał Aidy, córka faraona okazywałaby niewolnicy sporo łaskawości. Małgorzata Walewska perfekcyjnie gra silną kobietę, która jednak przegrywa w walce o uczucie.

Scenografia (autorką jest Barbara Kędzierska) nie jest przeładowana elementami. Najważniejszym jest symbol piramidy, jako przekaz, że akcja dzieje się w Egipcie. Zmienia ona barwy w zależności od pory dnia, ale także rodzaju prezentowanej sceny. Oczywiście , jak wspomina Tadeusz Kozłowski, dyrygent i autor oprawy muzycznej, były już "Aidy" robione z wielkim, scenograficznym rozmachem, a na scenie pojawiały się nawet...słonie. Tu tego nie ma - i bardzo dobrze. Nic nie rozprasza, a jedynie podkreśla wymowę spektaklu. Sam maestro Kozłowski, który w tym roku obchodzi 45-lecie pracy twórczej, genialnie panuje nad muzykami. Prowadzi ich w sposób wirtuozyjny.

Scenografia jest natomiast wyważonym tłem dla przebogatych kostiumów. Od bieli , czerni i przede wszystkim złota, po turkusy i błękity, które możemy zobaczyć choćby w kobiecej scenie zbiorowej. Najpiękniejsze ma oczywiście Amneris. Walewska jest w nich zjawiskowa i w każdej scenie inna.
W tej operze znajdziemy więc wszystko : miłość w różnych odcieniach, walkę o kraj, tęsknotę, zdradę i powiew historii. Ale nad wszystkim jest muzyka. Treść tylko doskonale ją podkreśla. Chociaż to fabuła była pierwsza - stworzył ją francuski egiptolog, August Mariette.

"Aidę" można zobaczyć jeszcze 10, 11 i 19 czerwca. Ten ostatni spektakl jako wyjazdowy - na deskach Teatru Śląskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!