Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akademiki w Katowicach i Sosnowcu: Kiedyś dzikie imprezy, dziś międzynarodowe towarzystwo

Katarzyna Pachelska
Katarzyna Pachelska
Patryk Osadnik
Patryk Osadnik
Dom Studenta Uniwersytetu Śląskiego w Sosnowcu
Dom Studenta Uniwersytetu Śląskiego w Sosnowcu Lucyna Nenow / Polska Press
Do miasteczek studenckich i akademików wrócili po wakacjach lokatorzy. Coraz więcej z nich mówi w obcym języku, bo polscy studenci wolą wynająć ze znajomymi mieszkanie „na mieście” niż rezydować w akademiku. Niektóre uczelnie w regionie zrezygnowały z prowadzenia akademików. Zaglądamy tam, gdzie są jeszcze „domy studenta”.

Opowieści o niekończących się imprezach w akademiku, które niejeden przypłacił powtórką roku albo wyrzuceniem ze studiów, to dla dzisiejszych 40-, 50- i 60-latków nierzadko obowiązkowy element spotkań ze znajomymi. Co tam się działo! Dzisiejsi 20-latkowie nie będą mieli chyba co opowiadać, bo życie w miasteczkach studenckich spoważniało. Większość klubów studenckich to dziś ruina, by wspomnieć chociażby o Strasznym Dworze w katowickiej Ligocie, czy pobliskich Kwadratach. Za to w akademikach powstają pokoje ciszy do uczenia się w samotności, w cenie jest też szybkie łącze internetowe czy Wi-Fi.

Katowice: „Zaścianek” i „Sikorka” w likwidacji

Kiedyś sytuacja nie do pomyślenia - bo każda uczelnia wyższa miała swój, chociaż jeden, akademik. Dziś nawet duże uniwersytety rezygnują z utrzymywania domów studenta.

Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach (dawna Akademia Ekonomiczna) porzucił swoje akademiki przy Franciszkańskiej 10 w Katowicach. Bloki stoją opuszczone, brama zamknięta na kłódkę. O dawnej świetności tego miejsca świadczy tylko tablica na płocie, informująca, że działający tu od połowy lat 70. do 2014 roku Klub Studencki „Kwadraty” został włączony w Szlak Śląskiego Bluesa. Uczelnia postanowiła z dniem 30 czerwca 2019 zamknąć domy studenckie „Zaścianek” i „Sikorka”, ponieważ były nierentowne. Jak informuje Marek Kiczka, rzecznik uczelni, UE musiałby zainwestować w nie 3 miliony złotych ze środków własnych, by studenci mogli w nich bezpiecznie i komfortowo mieszkać. Okazało się też, że baza noclegowa UE była wykorzystywana jedynie w 64 proc. Pozostałe 36 proc. pokojów stało pustych. W tym roku akademickim 120 studentów UE znalazło schronienie w domach studenckich Uniwersytetu Śląskiego - nr 7 w Katowicach i nr 3 w Sosnowcu.

Również Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach nie ma już swoich akademików. W ostatnich latach przyszli artyści sztuk wizualnych korzystali z gościnności innych artystów - z Akademii Muzycznej. - Czasy się zmieniły i polscy studenci już nas nie pytają o akademiki. Sami sobie organizują mieszkania - mówi Mirosław Rusecki, rzecznik prasowy katowickiej ASP.

Za to na AWF-ie - kolejka do akademika

Akademia Wychowania Fizycznego w Katowicach za to nie może się odgonić od studenckich podań o akademik. - Mamy nadmiar chętnych na miejsce w domu studenckim - wyjaśnia Krzysztof Nowak, pełnomocnik rektora AWF. Uczelnia ma jeden akademik, świetnie położony, bo tuż przy kampusie, przy ulicy Mikołowskiej 72 a - na 280 miejsc. Studentów nie odstrasza nawet fakt, że tylko kilka pokoi jest jednoosobowych, większość to dwójki, a nawet trójki. W dodatku najwyższe, piąte piętro akademika, gdzie są pokoje gościnne, zajmują studenci z zagranicy, z programu Erasmus.

Przyjemny (choć może nie dla kontrabasistów) 700-metrowy spacer dzieli Dom Studenta „Parnas” przy Krasińskiego 27, gdzie mieszkają żacy Akademii Muzycznej w Katowicach, od głównej siedziby przy ul. Zacisze - chyba że uczą się na wydziale jazzu, który jest obok akademika i na zajęcia mogą iść w kapciach. Tu też warunki nie są hotelowe. „Parnas” oferuje studentom 140 miejsc w pokojach dwuosobowych. Nie wszystkie z nich mają własne łazienki, co oznacza, że niektórzy młodzi ludzie muszą korzystać ze wspólnych sanitariatów, które znajdują się na każdym piętrze. Dom Studenta AM ma też 30 miejsc w pokojach dla gości. Za pokój z łazienką w „Parnasie” studenci płacą miesięcznie 400 złotych. Bez łazienki cena jest o 50 zł niższa. Ciszę nocną mieszkańcy akademika muszą zachować pomiędzy godzinami 22 a 6 rano. Gości w pokojach mogą przyjmować pomiędzy 8 a 22.

Zapisy na pranie, imprezy w Remedium

Osiedle Akademickie Uniwersytetu Śląskiego w Sosnowcu jest położone w dzielnicy Pogoń, ok. 3 km od centrum miasta. Nieopodal znajdują się Wydziały Nauk Przyrodniczych oraz Nauk Ścisłych. Nieco dalej do akademików mają studenci Wydziału Humanistycznego. Na terenie osiedla działa Klub Studencki Remedium.

Akademik ŚUM w Ligocie

Tak wyglądają akademiki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. T...

Osiedle tworzą cztery Domy Studenta UŚ. Dawniej nazywano je sympatycznie: Wutuś, Parnas, Amorek oraz Ikar. Dziś to bezosobowe: DS2, DS3, DS4 i DS5. W „Ikarze” 1 października spotkaliśmy Natalię Domagałę z trzeciego roku filologii angielskiej.

- Mieszka się tutaj świetnie - ocenia Natalia, która pochodzi z województwa świętokrzyskiego i od samego początku studiów mieszka na osiedlu Akademickim w Sosnowcu.

- Mamy grupę studentów, którzy lubią spotykać się wspólnie przy grach planszowych. Razem oglądamy też seriale czy „Top Model” - śmieje się Natalia.

W tym roku studentka anglistyki trafiła na pokój jednoosobowy. Przeniosła się z DS4 do DS5. Jej zdaniem zmiana jest diametralna. Przede wszystkim ma własny pokój, a łazienkę dzieli jedynie z dwiema osobami, które mieszkają w jej segmencie. W DS4 nie było takiego komfortu, toalety znajdują się tam na korytarzach, a lodówki są tak małe, że nie można kupić sobie jedzenia na zapas, bo po prostu się nie zmieści.

W przeprowadzce Natalii pomagała przyjaciółka. Klaudia Grzyb to studentka inżynierii biomedycznej, która niedługo podejdzie do obrony pracy magisterskiej. Co za tym idzie - zakończy swoją pięcioletnią przygodę z akademikiem.

- Nie wyobrażam sobie, żeby ten fragment życia mnie ominął - ocenia Klaudia czas spędzony w akademiku. - Na uczelni każdy robi to, co ma zrobić i jedzie do siebie. A my tutaj wspólnie się spotykamy, przychodzimy do siebie w kapciach, gotujemy wspólnie... Najlepszych przyjaciół poznaje się w akademiku - uważa. - W weekendy raczej się nie imprezuje, bo wiele osób wraca wtedy do domu - mówi Natalia. - Imprezy zwykle odbywają się w czwartki, wtedy spotykamy się w Remedium. Oczywiście, że toczy się tutaj różnie rozumiane studenckie życie, ale DS5 jest raczej spokojnym akademikiem, czego nie można powiedzieć o DS3 - śmieje się Klaudia.

Dziewczyny przyznają, że w DS4 zwykle nie ma miejsca, w którym spokojnie można się pouczyć. Za to w „Ikarze” panują spokój i cisza.

- Gdy już skończę studia, będzie mi brakowało tego, że zawsze, kiedy wychodzi się na korytarz, jest tam mnóstwo ludzi, z którymi można pogadać - mówi Klaudia.

Nie będzie jej jednak brakowało kuchni, którą musi dzielić z kilkudziesięcioma osobami. Problematyczny, zdaniem studentek, jest fakt, że wszystkie naczynia, przyprawy i produkty muszą trzymać w pokoju i przenosić do kuchni, kiedy chcą coś przygotować.

Zdarza się też, że studenci używają bardzo mocnych przypraw. Wtedy pachnie nimi cały akademik.

- No i trzeba zapisywać się na pranie, a zawsze są kolejki. Na parterze jest tylko jedna suszarnia i zdarzało się, że komuś zniknęły z niej np. spodnie - mówi Natalia.

Mimo to dziewczyny oceniają, że życie w akademiku to najlepszy z aspektów życia studenckiego.

Blisko, tanio i wesoło

W porównaniu z latami 90. obecne akademiki to kosmopolityczne miejsca. Wielu obcokrajowców studiujących na uczelniach w woj. śląskim wybiera właśnie je, a nie mieszkania „na mieście”. A że zagranicznych studentów jest u nas sporo, to na korytarzach domów studenta można usłyszeć wiele języków.

W Domach Studenta nr 3 i 4 Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w katowickiej Ligocie, przeznaczonych dla studentów z zagranicy, słychać głównie angielski i hebrajski.

Akademiki UŚ w Ligocie

Akademik Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach Ligocie. Zobacz...

Przed Domem Studenta nr 3 przy ul. Medyków 24, który wraz z sąsiednią „czwórką” wygląda jak zwykły blok, spotykamy Hadar Gossels z Izraela, dla której to pierwsze dni w Katowicach.

- Studiuje tu dużo osób z Izraela, więc czuję się trochę lepiej niż gdyby nie było tu nikogo z mojego kraju - wyjaśnia po angielsku 27-latka, która ma już za sobą kilka lat studiów w swoim kraju, a w Polsce uczy się na trzecim roku medycyny. W przyszłości chce się specjalizować w psychiatrii.

- Poza tym czesne za studia oraz opłata za akademik nie były za wysokie. Wybrałam mieszkanie w domu studenckim też dlatego, że płacę raz w miesiącu za wszystko - studia i akademik, i nie muszę się o nic martwić, niczego dodatkowego załatwiać. Jestem zadowolona z warunków w domu studenta, choć milej by było, gdyby meble były nowsze - dodaje.

Akademiki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Ligocie dla zagranicznych studentów (bo są jeszcze w Zabrzu) są dość komfortowe, bo znajdują się w nich tylko jednoosobowe pokoje. W „trójce” - 112, a w „czwórce” - 98. W każdym z nich jest aneks kuchenny oraz łazienka z wanną lub prysznicem. Koszt wynajęcia takiego pokoju na miesiąc zależy od jego standardu (są pokoje o wyższym lub niższym standardzie) i od powierzchni (21 lub 27 mkw). Najtańsze kosztują 740 zł, najdroższe - 970 zł.

Dla porównania - akademiki nr 1 i 2, w których jeszcze nie skończył się remont wejść i parterów, nie mają w ogóle pokojów jednoosobowych. Miejsce w pokoju 2-osobowym kosztuje 350 lub 400 zł na miesiąc, a w pokoju 3-osobowym - 330 lub 370 zł. Mieszkają w nich studenci Wydziału Lekarskiego i Wydziału Nauk o Zdrowiu, ale nie tylko Polacy.

Zobaczcie koniecznie

W sumie w domach studenta ŚUM jest miejsce dla 750 osób.

Włosi - Giuseppe Guglielmi i Andrea Rossi, studenci VI roku medycyny, w Katowicach i innych miastach województwa (bo zajęcia mają też w Zabrzu, Chorzowie-Batorym i Sosnowcu) studiujący w ramach programu Erasmus - choć muszą się cisnąć w 2-osobowym pokoju w Domu Studenta nr 1, nie narzekają.

- Polska jest dla nas tańsza niż inne kraje, i to był jeden z powodów wybrania właśnie tego uniwersytetu, ale też dlatego, że nasz uniwersytet - w Pescarze, ma podpisaną umowę o wymianie studentów właśnie ze Śląskim Uniwersytetem Medycznym - wyjaśnia Giuseppe, pozytywnie zaskoczony tym, że Polacy tak dobrze zapamiętują jego imię, bo kojarzy im się z reklamą pizzy. - We Włoszech słyszy się różne dziwne rzeczy o Europie Wschodniej, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Katowice to fajne miasto, czyste, centrum miasta jest nowe, autobusy też są nowe. Transport publiczny działa tu lepiej niż w Italii - twierdzą Giuseppe i Andrea. - A te „public dormitory” - wskazują na akademiki, to świetny wynalazek. We Włoszech są rzadko spotykane, jedynie stare uczelnie, z wielowiekową tradycją, mogą się czymś takim pochwalić - dodają studenci z Włoch.

Hadar Gossels, którą spotkaliśmy przed Domem Studenckim nr 3, pochodzi z pustynnego miasta, i jest zachwycona zielonym otoczeniem akademików. - Z okna mojego pokoju widać las, to bardzo miły widok - uśmiecha się. Za to boi się polskiej zimy, bo jest przyzwyczajona do ciepła.

Naszą zimę przeżył już za to dwa razy 24-letni Mohammed Alrabia, pochodzący z Arabii Saudyjskiej, którego spotkaliśmy rozmawiającego z kolegą z medycyny, swoim równolatkiem, czarnoskórym Samuelem Olaloko, obywatelem Wielkiej Brytanii. - Nie jest tak źle, w pokoju jest ogrzewanie. Da się przetrwać - mówi Mohammed, od dwóch lat w Katowicach. Przyznaje, że czas spędza głównie na nauce, raczej nie zwiedza Katowic i okolic, nie wychodzi na miasto. Sam też gotuje dla siebie, choć próbował już pierogów. - Wybrałem akademik, a nie mieszkanie na pobliskim nowym osiedlu Franciszkańskim, bo ceny wynajmu mieszkań ostatnio bardzo poszybowały w górę. Poza tym z akademika są dosłownie trzy kroki na uczelnię, a ja chcę mieć blisko. No i nie trzeba się martwić o rachunki - dodaje. Jego kolegę Samuela skusili za to znajomi, którzy namawiali go, by studiował razem z nimi w Katowicach. - Pokoje w akademikach są wystarczająco duże jak dla jednej osoby - uważa. - Jest biurko, jest łóżko, czego chcieć więcej? - pyta retorycznie Mohammed.

Za to Samuelowi brakuje atrakcji w samej Ligocie. - Ale blisko jest do Krakowa, byłem tam już dwa razy - mówi.

Dwie studentki medycyny z Izraela - 29-letnią Avigail Mansharian i 31-letnią Sarah Kubryk - skusił natomiast 4-letni program studiów, z których dwa są w Katowicach. Obie dość późno zdecydowały, że chcą być lekarkami, Avigail po studiach z diagnostyki laboratoryjnej, a Sarah - po dietetyce. - Język polski jest bardzo trudny, ale uczymy się go. Przydaje się czasami w sklepie - śmieją się. - Mój pokój w akademiku jest mały, ale całkiem miły. Można go urządzić jak się chce - ocenia Avigail. Sarah mieszka w apartamencie na pobliskim osiedlu, ale jest zdecydowana przenieść się do domu studenta. - Tu jest bliżej do uczelni, taniej i weselej - ocenia.

Nie przegapcie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera