Akcja policji w klubach ze striptizem we Wrocławiu. Kilkanaście osób zatrzymanych, będą wnioski o areszt

W sobotę (24 kwietnia) około godz. 22 do dwóch wrocławskich lokali w Rynku „Na Zdrowie” i „Al Capone” weszli uzbrojeni funkcjonariusze z Centralnego Biura Śledczego Policji. Prokuratura i CBŚP odmawiają jakichkolwiek informacji o sprawie.

"W tym momencie dla dobra prowadzonego postępowania nie przekazujemy żadnych szczegółów dotyczących działań" - mówi rzeczniczka CBŚP Iwona Jurkiewicz.

Ale zaczęły do nas docierać informacje, z których wynika, że podobne akcje mogły być również przeprowadzone w innych miejscach w Polsce. Czyżby śledczym wreszcie udało się rozwikłać tajemnicę sieci klubów Cocomo? Z naszych informacji wynika, że nie jest to wykluczone.

Cocomo – pod taką marką działała kiedyś sieć nocnych klubów

Klienci tracili w nich wielkie pieniądze. Jak? Nikt nigdy tego nie ustalił. Zwabieni do tych klubów przez krążących w okolicy naganiaczy, szybko tracili świadomość. A rano okazywało się, że stracili też spore pieniądze ze swoich bankowych rachunków.

Od lat pojawiały się hipotezy o dodawaniu do drinków jakichś substancji potęgujących działanie alkoholu, ale nikt nikomu niczego nie udowodnił. Podobne historie opisywały media z całej Polski. Docierały i do nas. Dziś marka Cocomo zniknęła, ale sieć klubów – z centralą w Krakowie – istnieje i działa cały czas.

ZOBACZ jak działa sieć Cocomo

Zakazy nic nie dały

We wrocławskim Rynku działało kilka tego typu klubów. Nasz magistrat próbował z nimi walczyć. W 2017 roku uchwalono zakaz świadczenia usług erotycznych w centrum Wrocławia w tzw. parku kulturowym, ale kluby nic sobie z tego nie robiły.

Zakazano „nachalnego nagabywania” klientów na terenie parku kulturowego. Wtedy zniknęły panie z różowymi parasolkami, ale naganiacze działali cały czas. Zapraszali na drinka, a także „taniec artystyczny”. Przekonywano nawet, że taniec na rurze nie ma nic wspólnego z usługami erotycznymi, że to po prostu „taniec artystyczny z elementami nagości”.