Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akcje JSW: przegrana w sądzie to nie koniec, jest szansa dla pracowników

Katarzyna Spyrka
Jastrzębska Spółka Węglowa zadebiutowała na giełdzie 6 lipca 2011 roku. Wtedy jedna akcja JSW kosztowała ponad 130 zł. Dzisiaj jej wartość jest o wiele niższa, kosztuje ok. 68 zł.
Jastrzębska Spółka Węglowa zadebiutowała na giełdzie 6 lipca 2011 roku. Wtedy jedna akcja JSW kosztowała ponad 130 zł. Dzisiaj jej wartość jest o wiele niższa, kosztuje ok. 68 zł. arc
Czy Jastrzębska Spółka Węglowa zapłaci byłym pracownikom 75 mln zł odszkodowań z tytułu akcji których nie otrzymali, a mieli do nich prawo ? Zdaniem prawników warszawskiej Fundacji Lex Nostra, to całkiem możliwy scenariusz.

Prawnicy fundacji wesprą 1500 pracowników, którzy czują się poszkodowani w walce o odszkodowania. W przyszły wtorek przyjadą do Jastrzębia i w kilkunastu punktach zostawią wzór dokumentacji, jaką należy złożyć w sądzie, by walczyć o pieniądze. Specjalne wnioski będą dostępne m.in. w biurze posła Grzegorza Matusiaka, który od początku zajmuje się tym problemem. Poseł przyznaje, że spółka jest bogata i powinno ją być stać na gest wobec ludzi, którzy byli jej pracownikami i powinni dostać akcje, ale z różnych przyczyn ich nie otrzymali.

- To osoby, które na przykład nie wiedziały, że w wyznaczonym terminie będą musiały podpisać dokument o odbiorze akcji. Nie wiedziały z różnych względów: bo chorowały i były w szpitalu, przebywały za granicą, albo nie korzystają z mediów, które o tym informowały - wyjaśnia Grzegorz Matusiak.

Przedstawiciele kancelarii prawnej z Katowic, reprezentujący Jastrzębską Spółkę Węglową, tłumaczyli wtedy, że spółka nie miała obowiązku informować każdego uprawnionego do posiadania akcji indywidualnie o tym, że w stosownym terminie powinni złożyć specjalne oświadczenie. Były ogłoszenia w prasie i w zakładach, to miało wystarczyć.

Sprawie przyjrzała się fundacja prawna Lex Nostra z Warszawy, która zajmuje się pomocą poszkodowanym przez prawo, i okazuje się, że sprawa wcale taka oczywista nie jest.

- Prawnicy reprezentujący JSW w swoim wyjaśnieniu tego, że nie muszą płacić żadnej rekompensaty, powołali się na postanowienie Sądu Najwyższego. Wynika z niego, że jeśli osoba uprawniona do posiadania akcji nie złożyła stosownego oświadczenia w stosownym terminie, nie ma prawa ubiegać się po czasie o wydanie tych akcji czy też równowartości za akcje. We wspomnianym orzeczeniu nie ma jednak ani słowa o tym, że osoby te nie mają prawa ubiegać się o odszkodowanie lub rekompensatę za nieotrzymane akcje - wyjaśnia Maciej Lisowski, dyrektor Fundacji Lex Nostra. - W związku z tym postanowiliśmy pomóc wszystkim, którzy czują się poszkodowani przez spółkę. Na początku przyszłego tygodnia opublikujemy na stronach fundacji oraz w uczęszczanych przez poszkodowanych miejscach w Jastrzębiu specjalny, jednolity wzór dokumentacji. Dzięki niej będzie się można zwrócić do sądu o wszczęcie procedury odszkodowawczej - wyjaśnia Maciej Lisowski.

Na początku fundacja zaproponuje, żeby każdy, kto miał prawo do posiadania akcji, najpierw wypełnił wniosek z zawezwaniem do próby ugodowej. W praktyce chodzi więc o to, żeby uniknąć kilkuletniego procesu, a otrzymać rekompensatę. Co na to JSW?

- Właścicielem akcji pracowniczych nie jest Jastrzębska Spółka Węglowa tylko Skarb Państwa, w związku z czym JSW nie ma żadnych podstaw prawnych do wypłaty jakichkolwiek rekompensat z tytułu nie przyznania prawa do akcji - tłumaczy Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Sprawa nabiera rumieńców, bo w grę wchodzą niemałe pieniądze. Według szacunków związków zawodowych przy JSW, większość poszkodowanych osób miała prawo do pakietu 382 akcji, a każdy pakiet, w dniu wejścia na giełdę, wart był ok. 50 tysięcy złotych, to przy 1500 osobach daje kwotę 75 milionów złotych.

- To oczywiście szacunkowe wyliczenia, które wcale nie muszą okazać się prawdziwe. Każda sprawa zostanie bowiem rozpatrzona indywidualnie. Nie wiemy też - jeśli już zapadnie decyzja, że konkretnym osobom będzie to odszkodowanie przysługiwało - to w jakiej wysokości. Założyliśmy, że powinno ono wynosić tyle, ile warte były akcje w dniu wejścia spółki na giełdę, bo w chwili obecnej ich wartość jest już mniejsza, a to byłoby niekorzystne dla poszkodowanych - wyjaśnia Maciej Lisowski.

Oszukali nas

Tadeusz Papierzyński, były górnik kopalni Borynia:
Państwo mnie okradło! Pracowałem 18 lat w kopalni Borynia. W niej też uległem wypadkowi. Przez pracę w kopalni straciłem zdrowie, jestem inwalidą. Pracowałem dla dobra tej firmy i co z tego? Dzisiaj nikt o tych, którzy zapracowywali się w kopalni, już nie pamięta. Nie czytam gazet, nie oglądam telewizji, nie wiedziałem nawet, że będą mi przysługiwały akcje pracownicze. Dowiedziałem się wtedy, jak już było po fakcie, od kolegów. Poszedłem ze sprawą do sądu, ale przegrałem. Usłyszałem, że nie złożyłem oświadczenia w terminie i koniec kropka. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej i w końcu otrzymamy coś w zamian.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera