Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alesia Aliachnowicz z Sosnowca, Białorusinka, o wyborach w swoim kraju: "To jak naplucie ludziom w twarz"

Tomasz Szymczyk
Tomasz Szymczyk
Mieszkańcy Białorusi nie zgadzają się z wynikami niedzielnych wyborów prezydenckich, które podaje Centralna Komisja Wyborcza. Jej zdaniem głosowanie z 80-procentowym poparcie wygrał rządzący od 26 lat Białorusią Alaksandr Łukaszenka. Zdaniem protestujących znaczącą większość głosów zdobyła jednak jego główna kontrkandydatka Swiatłana Cichanouskaja. Przez całą noc z niedzieli na poniedziałek w wielu miastach Białorusi trwały protesty pacyfikowane przez wojsko i milicję. Mają się rozpocząć również we wtorek wieczorem. Sytuację na Białorusi śledzi wielu Polaków, ale i Białorusinów mieszkających w Polsce. Wśród nich Alesia Aliachnowicz z Sosnowca.

Pewno nie odchodziła pani w niedzielę wieczorem od telewizora śledząc to, co dzieje się na Białorusi? Trudno, żeby taka sytuacja nie wywoływała emocji.

Bardzo. Myślałam, że poobgryzam wszystkie paznokcie, chociaż nie mam takiego zwyczaju. W centrum Mińska mieszka moja siostra z małym dzieckiem. Wysłałam poprzez jeden z komunikatorów wiadomość z pytaniem, co się u nich dzieje. Wiadomość, doszła, ale nie mogła już odpisać (na Białorusi wyłączono internet - red.). Potem udało się jej wysłać SMS. Ludzie nie wiedzieli, co się dzieje. Byli przerażeni. Ja byłam zaskoczona, że milicja i wojsko tak szybko zareagowały na protesty. Wychodzi na to, że byli do niech przygotowani.

Podobno białoruska telewizja w niedzielę wieczorem nadawała programy rolnicze.

Tak to u nas jest. Nic się dzieje. Dzięki telewizji Biełsat i portalowi tut.by jakieś informacje do nas docierają. Głównie to dantejskie sceny, które się dzieją na ulicach miast. Ludzie wyszli, żeby pokojowo zademonstrować to, że nie zgadzają się z wynikami wyborów przedstawionymi przez władze. Popierali Cichanouską, a nie Łukaszenkę. Moi rodzice mieszkają w Baranowiczach. Dziś rano jechali do rodziny na wieś i widzieli, jak miejski komitet wykonawczy jest zabezpieczany przez OMON i siły zbrojne.

Pani miała wczoraj okazję zagłosować?

Nie miałam okazji. Mam małe dziecko i wiedziałam, że tak będzie, że w konsulatach nie pozwolą wszystkim zagłosować. Można było oddawać głosy tylko w trzech punktach: w Warszawie, Białymstoku i Białej Podlaskiej. W Katowicach jest jedynie konsulat honorowy. W Białymstoku nikt nie wyszedł i nie podał nawet wyników.

Dużo Białorusinów mieszka w województwie śląskim?

Tak, to białoruscy studenci, ale i pracownicy. Są mieszane rodziny polsko-białoruskie. Wszyscy bardzo przeżywamy to, co się dzieje na Białorusi. To ostatnia możliwość, żeby coś się tam zmieniło. Jeśli teraz się nie uda, to już chyba nigdy. Zawiodła nas Unia Europejska, Polska też. Każdy robi swoje biznesy. TVN24 wczoraj szybko skończył program o Białorusi. Dopiero później wrócili do tematu, gdy zobaczyli, że protesty nie słabną.

Jakie mogą być rzeczywiste wyniki wyborów?

Z różnych lokali wyborczych wiadomo, że ludzie głosowali raczej na Swietłanę Cichanouską. Nie wierzę w to, że Łukaszenka dostał 80 procent głosów. Gdyby dostał 60 czy 40 procent, byłabym w to w stanie uwierzyć, ale nie 80 procent. Wybory na pewno są sfałszowane. To naplucie ludziom w twarz. Członkami komisji wyborczych najczęściej są nauczyciele i przeraża to, że to są osoby, które uczą nasze dzieci. Z drugiej strony w Grodnie w wielu komisjach wyborczych członkowie nie zgodzili się na podpisanie protokołów z wynikami.

Nie przeocz

Mówi Pani, że to ostatnia szansa, żeby na Białorusi coś się zmieniło. Ale czy rzeczywiście może dojść do zmiany?

Wierzę, że tak. Moje dziecko urodziło się w Polsce. Bardzo bym chciała, żeby można było spokojnie pojechać na Białoruś bez stresu, bez wiz i zastanawiania się, co na granicy wymyślą celnicy.

Wybory i największe od lat protesty to jedno, ale trzeba też zwrócić uwagę na kampanię wyborczą, podczas której na wiece Cichanouskiej przychodziły tłumy. Co było takim punktem zwrotnym, który spowodował, że Białorusini się przebudzili?

Myślę, że ludzie są zmęczeni życiem w biedzie. Młode osoby, które kończą studia i zakładają firmy, są dławieni podatkami. Ludzie nie mogą normalnie się rozwijać. Wiele osób wyjeżdża z kraju i wszyscy to widzą. Ludzie chcą zmian.

A lekceważenie przez władzę epidemii koronawirusa?

To na pewno też, chociaż z drugiej strony wiele osób cieszy się, że nie było lockdownu takiego jak w Polsce czy innych krajach, bo nie byłoby co jeść. Białoruska gospodarka by tego nie wytrzymała.

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera