Amantadyna bez konsultacji z lekarzem - tak wiceminister sprawiedliwości leczył siebie i rodzinę na covid. Min. Zdrowia zleciło badania leku

Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł przyznał się, że samodzielnie leczył siebie i rodzinę na covid lekiem o nazwie amantadyna. Ten przeciwwirusowy preparat, stosowany przede wszystkim w chorobie Parkinsona, ale i grypy, stał się głośny, gdy o jego skuteczności w walce z koronawirusem zaczął przekonywać lekarz z Przemyśla Włodzimierz Bodnar. Wiceminister chce, by sprawą zajęło się Ministerstwo Zdrowia i by uznano amantadynę jako lek na COVID-19 w Polsce.

Eksperci kręcili na amantadynę nosem, ale nieoczekiwanie terapia ta zyskała sojusznika w osobie ministra zdrowa Adama Niedzielskiego.

Minister Niedzielski powiedział podczas konferencji prasowej, że resort podjął decyzję o zleceniu badań klinicznych leku. - Ten proces już trwa - stwierdził minister, ale dodał: - Amantadyna jest lekiem przewidzianym do leczenia choroby i zespołu Parkinsona oraz dyskinezy późnej u osób dorosłych. Sygnały, które do nas napływały o wykorzystowaniu tego specyfiku w leczeniu COVID-19, zmusiły nas do zlecenia oceny działania tego leku. Komisja sprawdzała fakty i badania naukowe na ten temat. Okazało się, że literatura naukowa, która potwierdza możliwość wykorzystania amantadyny do leczenia innych schorzeń, nie jest wystarczająca. Brak było dowodów naukowych na skuteczność amantadyny.

W Polsce można znaleźć w aptekach trzy produkty zawierające pochodną adamantanu o wielokierunkowym działaniu. To leki na receptę w formie kapsułek czy tabletek, ale można je także przyjmować w formie zastrzyku.

Warchołowi leku nie przepisał lekarz rodzinny, zdobył go inną drogą, a następnie pochwalił się w Polsat News:

- Przyjąłem ten lek dwa dni po tym, jak żona otrzymała wynik dodatni. Objawy choroby przekraczały najśmielsze oczekiwania. Gigantyczne osłabienie, żona nie mogła wstać z łóżka, ja to samo, a w domu trójka małych dzieci. Ibuprom, paracetamol, temperatura nie schodziła, ogromne dreszcze

Jak stwierdził Warchoł w stacji telewizyjnej, lek wziął bez konsultacji z lekarzem, ale „w stanie wyższej konieczności”. Ktoś mu go jednak przepisał. Poza tym to oficjalnie lek bez stosownych rekomendacji, by leczyć nim Sars-Cov - 2.

Eksperci są oburzeni zachowaniem wiceministra. Głos zabrał m.in. w TVN 24 prof. Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. - To bardzo smutne, jeśli oficjalny przedstawiciel rządu opowiada takie androny. To może być szkodliwe. To nie witamina D czy cynk - ocenił znany specjalista i dodał: - Pan minister Warchoł mógł wziąć amantadynę lub jej nie wziąć. Mógł tak samo się czuć po tym wszystkim. Na jakiej podstawie wysuwa takie wnioski?

Warchoł nie ma jednak problemu z rozpowszechnianiem informacji o swoim wyzdrowieniu w mediach społecznościowych:

Amantadyna działa na covid! Jestem przykładem. Najpierw syn, potem żona, w końcu ja: wysoka gorączka, ogromny ból, silny kaszel, wg. lekarza tak 7 dni, a potem apogeum, więc wziąłem amantadynę – piorunujący efekt! Zadziałało!" -

- Amantadyna była już opiniowana przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Jest jedna opinia i bardzo znacząca – nie ma na dziś badań klinicznych na szeroką skalę, której potwierdziłyby z jednej strony skuteczność amantadyny w leczeniu COVID-19, a z drugiej strony bezpieczeństwo takiej terapii, więc my, jako Ministerstwo Zdrowia, nie możemy rekomendować terapii, które nie są przetestowane - tak opowiadał dziennikarzom Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia jeszcze kilka dni temu. Ozdrowienie wiceministra Warchoło zmieniło jednak optykę resortu.

Swoją karierę jako lek przeciwcovidowy amantadyna zawdzięcza dr. Włodzimierzowi Bodnarowi, pulmonologowi z Przemyśla, który u swoich chorych stosował i stosuje ten lek. Lek wypróbował na sobie i walczy o wpisanie go na listę leków stosowanych przeciwko koronawirusowi. Mówi nawet:
- Ile jeszcze osób musi umrzeć, zanim ktoś zajmie się powszechnym leczeniem amantadyną?

Tymczasem lek wycofano jako rekomendowany w przypadku leczenia grypy, uznając go za nieskuteczny. Dr Bodnar domaga się dowodów i nadal w przychodni, w której pracuje stosuje amantadynę, opisując przy tym reakcje pożądane i niepożądane na ten lek w przypadku COVID-19. Udokumentował tak leczenie ok. 100 pacjentów.

Część grona naukowego, np. z Meksyku czy Turcji, pozytywnie wypowiada się o amantadynie, ale jej rolę określa jako leczenie wspomagające. Inni uważają, że leczy covid. Lekarze z Polskiej Akademii Nauk oraz Kliniki Neurologii Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie, sprawdzając skuteczność amantadyny, uznali wstępnie, że gdy się ją zażywa, nie dochodzi do pełnoobjawowego covidu. Covid po leczeniu amantadyną nie daje też tak groźnych powikłań neurologicznych.

Wydaje się, że potrzebne jest przeprowadzenie solidnych i wiarygodnych badań na ten temat.