Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Frat, reżyser z Knurowa, przetrwał starcie z czadem, teraz chce ostrzegać innych

Arkadiusz Nauka
Arkadiusz Nauka
Andrzej Frat, młody reżyser pochodzący z Knurowa uległ niedawno bardzo poważnemu wypadkowi. Zatruł się tlenkiem węgla w swojej łazience. Ledwo uszedł z życiem, a teraz chce nakręcić film, w którym będzie przestrzegał przed śmiercionośnym czadem

Do dramatycznych wydarzeń doszło dokładnie 15 stycznia. Andrzej Frat pracował do późna w swoim mieszkaniu w Rudzie Śląskiej. Około godziny 2.00 w nocy postanowił wziąć kąpiel. Rutynowa czynność zmieniła się w walkę o życie. Knurowianin w pewnym momencie, stojąc w wannie, runął na ziemię.

- Po prostu ścięło mnie z nóg, nie wiedziałem co się dzieje - opowiada 27-latek. - Pamiętam, że obudziłem się na podłodze po upływie około godziny. Dobrze mi się spało, czułem błogi spokój. Znowu zasnąłem, nie zdając sobie sprawy, że leżę w zalanej łazience, trując się czadem, który wydostawał się ze starego piecyka gazowego. Minęła kolejna godzina, kiedy ponownie się obudziłem. Próbowałem się podnieść, ale moje ciało nie reagowało. Zacząłem się martwić, że nie zdążę na zaplanowane wcześnie rano służbowe spotkanie. To w tym momencie najbardziej zaprzątało mi głowę. Znowu zasnąłem. Po raz trzeci obudziłem się ok. godziny 5 rano. Wtedy zdałem sobie sprawę, że sytuacja jest poważna. Zaczęły mi się przypominać internetowe komentarze pod jednym z artykułów na temat zaczadzeń. Internauta przywoływał swoją historię, jak leżał w łazience i zatruty czadem czekał na śmierć. Dotarło do mnie, że jeżeli stąd nie wyjdę to umrę - wspomina Andrzej Frat.

Drgawki, cukierek i tabletka na ból głowy

Zaczęła się walka o życie. Ciało młodego knurowianina nie chciało jednak współpracować z mózgiem, ręce i nogi odmówiły posłuszeństwa. Andrzej Frat próbował wstać łapiąc się toalety, jednak za każdym razem lądował na podłodze zalanej łazienki. Ostatecznie uratowała go jedynie silna wola życia, dzięki której zdołał wydostać się ze śmiertelnej pułapki.

- Jakimś cudem otworzyłem drzwi od łazienki. Dostałem zastrzyk świeżego powietrza. Obudziłem swoją narzeczoną, która spała w drugim pokoju i opowiedziałem jej, co się wydarzyło - opowiada knurowianin. Dziewczyna, mimo sprzeciwu narzeczonego od razu wezwała pogotowie.

- Na początku byłam w szoku, nie wiedziałam co się dzieję. Znam Andrzeja, wiem że często lubi stroić sobie żarty, ale tym razem wyglądało to śmiertelnie poważnie i trzeba było coś zrobić - opowiada Michelle Altaner, narzeczona Andrzeja Frata.

27-latek dostał drgawek, cały się trząsł. Bezskutecznie próbował się ubrać, brodząc w zalanym wodą mieszkaniu. Początkowo kategorycznie odmawiał wzywania pomocy, twierdził, że wystarczy mu cukierek i tabletka na ból głowy.

- Dobrze, że Michelle wezwała pogotowie, mimo że się sprzeciwiałem - przekonuje knurowianin. - Czad działa negatywnie na mózg. Czułem się jakbym był na "haju" i przekonywałem narzeczoną, że wszystko jest w porządku. To typowe zachowanie dla osób pod wypływem tlenku węgla. Absolutnie nie można ich słuchać, trzeba wzywać pomoc - dodaje Andrzej Frat.

Ostatecznie 27-latek trafił najpierw do szpitala w Rudzie Ślaskiej, a potem w Sosnowcu gdzie spędził trochę czasu w komorze hiperbarycznej. Jak podali lekarze, zawartość tlenku węgla w organizmie wyniosła aż 27 proc.

- Najbardziej się bałem, że mój mózg nie wróci do dawnej sprawności. Przez pierwsze dni pobytu w szpitalu czułem, że nie umiem się skoncentrować, miałem kołatanie myśli. Gdyby tak zostało mi na stałe to byłby to dramat, na szczęście tak się nie stało - mówi Andrzej Frat.

Teraz będzie ostrzegał innych

Knurowianin przeszedł pomyślnie wszystkie badania medyczne, a także test psychologiczny i mógł wrócić do domu. Swoją historię opisał w internecie. Niemal od razu zgłosiło się do niego sporo osób, które także przeżyły zatrucie czadem. Odzywali się również ci, którym tlenek węgla zabił bliskich.

Andrzej Frat postanowił, że teraz wykorzysta swoje doświadczenia oraz filmowe umiejętności i stworzy kampanię społeczną ostrzegającą przed czadem i uświadamiającą jak się przed nim bronić

- Mamy sprzęt, ekipę i pomysł. Nagramy dwa filmy - jeden fabularny i jeden dokument. Chcemy uczulić ludzi na takie sytuację, a przecież może to spotkać każdego - mówi 27-latek. - W drugim filmie znajdą się też wypowiedzi ludzi, którzy mieli podobne przeżycia. Zgłosiło się już sporo osób, ale szukamy jeszcze kolejnych osób, którzy chcieliby wystąpić w filmie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!