Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Jarczewski tłumaczy czemu wszedł na maszt radiostacji [VIDEO]

Justyna Toros
JUT
Były klucznik radiostacji tłumaczy jak udało mu się wejść na maszt radiostacji gliwickiej, dlaczego to zrobił i co dzięki temu zyskał.

Andrzej Jarczewski, były klucznik radiostacji gliwickiej i były wiceprezydent Gliwic spotkał się w czwartek z dziennikarzami, żeby zdementować plotki na temat swojego protestu na szczycie najwyższej drewnianej budowli na świecie.

Zaczął od tego, że nigdy nie miał dorobionych kluczy do bram i drzwi na terenie radiostacji. - Specjalnie dla państwa przyniosłem plecak, żeby pokazać, jak łatwo można przerzucić go nad ogrodzeniem - mówił podrzucając 60-litrowym plecakiem turystycznym - Tak samo łatwo może przeskoczyć człowiek, tak też zrobiłem.

CO POWIEDZIAŁ ANDRZEJ JARCZEWSKI DZIENNIKOWI ZACHODNIEMU - CZYTAJ

Jarczewski mówił, że plan ochrony jest niedostateczny i jego prowokacja pozwoliła na pokazanie tego. Do tego wytyka błędy w projektowaniu terenu przy wieży, twierdząc, że kwiaty usychają, a tony wysypanych kamieni to doskonała amunicja dla dzieci, rzucających je w szklane ogrodzenie.

Po za tym cieszy się z dwóch odniesionych sukcesów, zainteresowaniem mediów sprawą ustawy samorządowej oraz zebraniem dodatkowych informacji na temat działania samorządu gliwickiego. Planuje wykorzystać swoje materiały do pisania kolejnej książki.

PRZECZYTAJ RELACJĘ Z TERENU RADIOSTACJI W GLIWICACH I PROTESTU ANDRZEJA JARCZEWSKIEGO
Były wiceprezydent wyjaśnił, że akcje zorganizował przede wszystkim przeciwko lokalnym kacykom, żeby podkreślić problem, jakim jest choroba, która zżera polskie samorządy, zwłaszcza te, gdzie prezydenci rządzą od bardzo wielu lat. Twierdzi, że działał przede wszystkim dla dobra społeczeństwa. Ale jednym z jego postulatów było przecież przywrócenie do pracy w charakterze kustosza radiostacji.

- Walczę przecież o mój byt, to normalne, że chcę mieć na chleb - mówi - Bez powodu zabrano mi środki do życia.

Za swój sukces Jarczewski uważa również zwrócenie uwagi na radiostacje gliwicką. Według protestującego, dzięki jego pobycie na wieży nawet media zagraniczne zaczęły wspominać o 110 metrowej drewnianej budowli w Gliwicach.

Przypomnijmy, Andrzej Jarczewski wszedł na radiostację gliwicką 6 czerwca i spędził na niej dwie doby. Wejście na konstrukcję nie stanowiło dla niego problemu, jako kustosz wielokrotnie wchodził na nią, do tego miał przygotowany kask i uprząż. Wiedział, że na górze znajdują się belki i z nich właśnie stworzył szałas. Po dwóch dniach rano został ściągnięty na ziemię przez antyterrorystów i przewieziony do szpitala psychiatrycznego w Toszku, skąd został wypuszczony po niespełna trzech dniach. Zbadali go lekarze i orzekli, że jest całkowicie zdrowy.

ZOBACZ ZDJĘCIA Z PROTESTU ANDRZEJA JARCZEWSKIEGO NA MASZCIE RADIOSTACJI GLIWICKIEJ

Obecnie Andrzej Jarczewski nie planuje, żadnych spektakularnych akcji choć zapowiada, że to nie koniec jego walki z samorządami. Czeka na rozprawę w sądzie pracy, gdzie złożył doniesienie o bezprawne zwolnienie go z funkcji kustosza radiostacji gliwickiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!