Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anthony Beevor: Był tylko jeden sposób na to, żeby uniknąć wojny - zabójstwo Hitlera

Agaton Koziński
Anthony Beevor
Anthony Beevor Fot. Wikipedia Commons
- Hitler był zdeterminowany, by zacząć wojnę. Tak naprawdę jedynym sposobem, by go zatrzymać, było zabójstwo - mówi historyk Anthony Beevor w rozmowie z Agatonem Kozińskim.

Mogliśmy uniknąć blitzkriegu w 1939 r.?
Niemcy nie używali tego określenia w sensie militarnym. Hitler w listopadzie 1941 r. powiedział: "Nie mówię »blitzkrieg«, to głupie słowo". To była jego reakcja na wydarzenia na froncie wschodnim, gdy tempo ofensywy w Rosji się załamało. Tego terminu jako pierwszy użył amerykański magazyn "Time" 25 września, by opisać niemiecki atak na Polskę. Niemcy tego słowa używali w 1935 r. - ale miało ono oznaczać konieczność szybkiego zwycięstwa. Wehrmacht ani razu nie użył tego terminu w czasie planowania ataku na wasz kraj. Podobnie zresztą było w przypadku ataku na Francję. W Berlinie nikt nie przypuszczał, że ofensywa w kierunku Paryża będzie postępować tak błyskawicznie. Niemcy fakt, że tak sprawnie pokonali Francję i tak szybko odcięli ją od połączenia z Wielką Brytanią, traktowali jak cud, a nie jako strategię blitzkriegu, którą chcieli wprowadzić w życie. Dopiero po upadku Francji w 1940 r. zaczęło ten termin stosować niemieckie ministerstwo propagandy. Ale wprowadzono go post factum. Na pewno więc nie używano go w kontekście wojny z Polską.

Określenie "Time'a" świetnie oddawało to, co się wydarzyło we wrześniu. Ale ten scenariusz był możliwy także dlatego, że Francja i Wielka Brytania nie wywiązywały się z sojuszniczych deklaracji. Czemu? W sierpniu było oczywiste, że wojna wybuchnie - a mimo to one udawały, że nic się nie dzieje.
Opisałem dokładnie ten okres w mojej ostatniej książce "Druga wojna światowa". Francja w 1939 r. zdecydowanie nie była zainteresowana wojną. Nawet po 1 września ten kraj unikał w oficjalnych wystąpieniach słowa "wojna". 2 września doszło do posiedzenia Zgromadzenia Narodowego w Pałacu Burbońskim w Paryżu, ale w jego trakcie deputowani woleli mówić o "obligations de la situation internationale" (zobowiązaniach wynikających z sytuacji międzynarodowej) niż o konieczności pomocy zaatakowanej Polsce.

Skąd się brał ten sposób myślenia?
Zachowywali się tak, jakby uważali, że jeśli nie będą mówić o wojnie, to ona się sama skończy. Później mieli pretensję do Brytyjczyków o to, że ci niemal siłą wepchnęli ich w konflikt, do którego nie chcieli się przyłączać. Francuzi byli bardzo oporni, szczególnie ich premier Édouard Daladier. Podobnie zresztą jak jego brytyjski odpowiednik Neville Chamberlain. Gdy Winston Churchill, który został włączony w skład rządu 3 września jako szef admiralicji, zaproponował, by wysłać okręty wojenne Royal Navy na Bałtyk, by pomóc Polsce, usłyszał, że nie warto, bo to może skończyć się katastrofą i zagładą całej brytyjskiej floty.

Z drugiej strony - brytyjski parlament naciskał na Chamberlaina, by ten zajął ostre stanowisko wobec agresji Niemiec na Polskę - czyli jednak część brytyjskich polityków rozumiała powagę sytuacji.
Tak. Chamberlain przede wszystkim chciał uniknąć wojny. Do samego końca starał się prowadzić politykę appeasementu. Do wypowiedzenia Niemcom wojny 3 września 1939 r. został właściwie zmuszony przez parlament, który był przerażony tym, że Wielka Brytania nie wywiązuje się ze złożonych przez siebie obietnic. Ale co innego wypowiedzieć wojnę, a co innego zacząć ją prowadzić. Z tym Londyn miał wiele problemów. Przede wszystkim dlatego, że brytyjskie wojsko nie było przygotowane do działania. Najpierw należało je przeprawić na drugą stronę kanału La Manche i pozwolić zająć pozycje do ataku. To wymagało czasu. Wprawdzie alianci obiecywali Polsce, że przejdą do ofensywy w ciągu dwóch tygodni od dnia wybuchu wojny, ale we wrześniu 1939 r. widać było, że te obietnice są zdecydowanie na wyrost.

Choć dziś widać, że gdyby wtedy Francja i Wielka Brytania zaatakowały Niemcy, to wojna mogłaby się skończyć w ciągu kilku miesięcy, a nie trwać ponad pięć lat.
Ale jak miały zaatakować? Przecież one na początku września dopiero zaczęły przeprowadzać mobilizację swoich wojsk. Generał Maurice Gamelin, dowódca francuskich sił zbrojnych, wyraźnie zapowiedział, że nie rozpocznie żadnych działań militarnych, jeśli nie będzie miał wsparcia Brytyjczyków - a przecież wojsko brytyjskie było ciągle na wyspach. Lotnictwo obu krajów nie nadawało się do akcji, nie wchodziło więc w grę przeprowadzenia bombardowań niemieckich miast. Alianci podjęli nawet próbę bombardowań portu w Wilhelmshaven 4 września, ale była ona żałośnie nieskuteczna. Dlatego nie próbowali więcej ataków lotniczych na terytorium Niemiec, ograniczali się jedynie do zrzucania ulotek propagandowych skierowanych do Niemców - z tego powodu później zaczęto pisać o "wojnie na konfetti".
Niemcy na swojej zachodniej granicy byli bardzo słabi. Gdyby Francja i Wielka Brytania zaczęły przygotowywać się do wojny w sierpniu, to miałyby dużą szansę zakończyć ją w 1939 r.
Oczywiście! Ale ten scenariusz był niemożliwy do spełnienia. Alianci bali się, że szybka mobilizacja stanie się pretekstem do wojny. Przecież nawet już po napaści na Polskę Chamberlain ciągle zwlekał z rozpoczęciem przygotowań do starcia. Niby wydał rozkaz powszechnej mobilizacji, ale pilnował, żeby pełny stan gotowości uzyskały przede wszystkim obrony przeciwlotnicza i obrona wybrzeża - pozostałe oddziały zaczęto kompletować dopiero po 10 września. Skoro więc atak na Polskę nie okazał się wystarczającym powodem do ogłoszenia mobilizacji, to w jaki sposób można było ją przeprowadzić w sierpniu?

Mimo wszystko zdecydować się na szybszą mobilizację własnych armii. Przywódcom Francji i Wielkiej Brytanii zabrakło zdolności przewidywania.
Alianci nie byli na to gotowi. Oni bali się powtórki z 1914 r., kiedy szybkie ogłoszenie mobilizacji wywołało reakcję łańcuchową i rozpętało I wojnę światową, której można było wtedy uniknąć. Francuscy i brytyjscy przywódcy chcieli uniknąć tego błędu, nie zamierzali dać Hitlerowi pretekstu do ataku. Dlatego nie dość, że sami nie mobilizowali swych armii, to jeszcze namawiali Polskę, by też tego nie robiła. We wrześniu francuski minister spraw zagranicznych Georges-Étienne Bonnet cały czas liczył, że uda się uniknąć europejskiego konfliktu i rozpocząć negocjacje z Hitlerem za pośrednictwem Benito Mussoliniego. On za całą sytuację obwiniał Polskę, która - jak mówił - przyjęła "niemądrą i upartą postawę". Do wojny natomiast dążył Hitler, on był niezwykle zdeterminowany, by doprowadzić do jej wybuchu. Tyle że kraje zachodnie nie rozumiały wtedy jego determinacji - stąd brało się to nieporozumienie.

W połowie września było oczywiste, że Polska wojnę z Niemcami przegrała. Ale gdyby wtedy Francja i Anglia aktywniej zaangażowały się w konflikt, to prawie na pewno nie przyłączyłby się do niego Związek Radziecki. Czy wtedy historia mogłaby potoczyć się inaczej?
Dalej nie widzę możliwości przeprowadzenia ataku na Niemcy przez aliantów, gdyż cały czas nie byli na to przygotowani. Przywódcy francuscy i brytyjscy nie mieli woli politycznej, by uderzyć na III Rzeszę. Bonnet, szef francuskiego MSZ, był właściwie proniemiecki, myśl o tym, że jego kraj miałby zaatakować wschodniego sąsiada, przerażała go. Jeśli chcemy bawić się w gdybanie, rozważanie scenariuszy alternatywnych, to trzeba pamiętać o tych wszystkich ograniczeniach.

Z tego, co Pan mówi, płynie wniosek, że polskie nadzieje na pomoc aliantów w 1939 r. były kompletnie nieuzasadnione. A czy my sami mogliśmy inaczej pokierować kampanią wrześniową? Czy istniała możliwość, by się obronić? Albo choć bronić się dłużej?
Położenie Polski było beznadziejne, przecież zostaliście zaatakowani ze wszystkich stron. Wasza ówczesna sytuacja geostrategiczna sprawiała, że właściwie niemożnością była skuteczna obrona. Przecież Niemcy uderzyli na Polskę jednocześnie z trzech kierunków: północy, zachodu i południa. Już nie wspominam nawet o Związku Radzieckim, który 17 września przekroczył wschodnią granicę Polski. Dodatkowym utrudnieniem były namowy Francji i Anglii, które wzywały Warszawę, by nie ogłaszały mobilizacji swych wojsk - przed chwilą mówiliśmy o przyczynach tych wezwań. Dziś wiadomo, że taka strategia była szaleństwem, gdyż Hitler ze wszystkich sił dążył do wojny. Nie udałoby się jej zapobiec, nawet gdyby Polska spełniła jego żądania i zrezygnowała z Gdańska. Hitler był już zły, że nie zdołał wywołać wojny z Czechosłowacją. Tymczasem Anglia i Francja tego nie widziały, dlatego też odradzały Polsce mobilizację - co jeszcze utrudniło obronę przed niemieckim atakiem. Dodatkowo polskie wojska we wrześniu miały fatalną komunikację, poszczególnie oddziały nie wiedziały, co robią inne. To wszystko wywoływało chaos na polu walki. To wszystko komplikowało sytuację Polski, która i tak nie miała szans w starciu ze zdecydowanie silniejszymi Niemcami.

A czy gdyby Związek Radziecki nie uderzył na Polskę 17 września, bylibyśmy w stanie bronić się dłużej? I czy wtedy Francja i Anglia zdołałyby przyłączyć się do kampanii?
Nie. Naprawdę nie widzę możliwości jakiegokolwiek układu wydarzeń historycznych, który pozwoliłby Polsce uniknąć jej tragicznego losu w 1939 r. Nasza rozmowa trochę przypomina mi sytuację, z jaką się spotkałem podczas konferencji w Izraelu, w centrum Yad Vashem. W pewnym momencie bardzo mocno mnie atakowano, pytając, czemu Stany Zjednoczone i Wielka Brytania - w moim przypadku raczej chodziło o to drugie państwo - nie zrobiły więcej, by ratować Żydów w czasie wojny. Gdy z kolei byłem w Warszawie kilka miesięcy później, to najczęściej pytano mnie: czemu Francja i Wielka Brytania nie zrobiły więcej, żeby pomóc Polsce. Tyle że to była przede wszystkim konsekwencja geograficznych uwarunkowań. Polska leży zbyt daleko. W 1939 r. brytyjskie samoloty nie były w stanie dolecieć do waszego kraju. W tamtym okresie nasze bombowce były ledwie w stanie dotrzeć nad terytorium Niemiec. Naprawdę naiwnością jest stawianie dziś tez, że Francja i Wielka Brytania były w stanie zrobić cokolwiek więcej we wrześniu 1939 r., niż zrobiły. W Warszawie wybuchła wielka radość, gdy 3 września Paryż i Londyn wypowiedziały wojnę Berlinowi, wtedy wydawało się, że ta deklaracja zmieni bieg wydarzeń. Tymczasem brutalna rzeczywistość była taka: ta deklaracja nie mogła zmienić niczego.
Nie mogła zmienić, bowiem nasi alianci robili, co mogli, by uniknąć wojny.
Zgadza się. Ale nawet gdyby Francja wykazała więcej determinacji i chciała coś zrobić, to miała niewielkie możliwości. Paryż deklarował, że przyjdzie z pomocą Polsce w ciągu dwóch tygodni - ale nawet gdyby rzeczywiście wywiązał się z tej zapowiedzi, to dla was byłoby już za późno.

W Polsce modne stało się pisanie alternatywnych rozwiązań historii. Pan w swojej książce "Druga wojna światowa" opisał bitwę nad Chałchin-Goł między Japonią a Rosją w 1939 r. Japończycy to starcie przegrali. Zapamiętali to i później nie zdecydowali się uderzyć na Rosję wraz z Niemcami w 1941 r. - i w ten sposób Stalin zdołał pokonać hitlerowców, gdyż mógł skupić siły na jednym froncie. Czy w latach 30. miał miejsce jakiś epizod podobny historyczny, który - inaczej rozegrany - mógłby sprawić, że Polska uniknęłaby swego losu w 1939 r.?
Nie dostrzegam niczego takiego. Wspominałem o tym już wcześniej - Hitler był naprawdę zdeterminowany, by doprowadzić do wybuchu wojny. Na to jeszcze nakładały się postanowienia traktatu wersalskiego, które sprawiały, że część państw czuła się pokrzywdzona. W takiej sytuacji uniknięcie konfliktu było praktycznie niemożliwe. Ale motorem napędowym wydarzeń w 1939 r. był Hitler. Tak naprawdę jedynym sposobem, by go zatrzymać, było zabójstwo. Zamach bombowy na niego przygotował Georg Elser, doszło do niego w Monachium w listopadzie 1939 r. Właściwie tylko przypadek uchronił wtedy Hitlera od śmieci - wyszedł przed końcem spotkania i dosłownie na kilka minut przed wybuchem bomby. Dla Polski byłoby wtedy za późno, ale prawdopodobnie udałoby się w ten sposób uniknąć długiej wojny. Tylko tego typu rozwiązanie przychodzi mi do głowy, gdy pyta pan o to, jak Polska mogła uniknąć swego losu. Nie sądzę bowiem, by rozwiązaniem było sprzymierzenie się Polski z Niemcami - wiadomo bowiem, jaki los spotkał innych sojuszników Berlina, Rumunię i Węgry.

Rozmawiał Agaton Koziński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Anthony Beevor: Był tylko jeden sposób na to, żeby uniknąć wojny - zabójstwo Hitlera - Portal i.pl