Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Antoni Wit: Gdyby nie Katowice, nie byłbym dyrygentem

Katarzyna Pachelska
Sala koncertowa NOSPR-u. Tu, jako dyrektor naczelny i artystyczny, Antoni Wit nagrał między innymi komplet dzieł Witolda Lutosławskiego
Sala koncertowa NOSPR-u. Tu, jako dyrektor naczelny i artystyczny, Antoni Wit nagrał między innymi komplet dzieł Witolda Lutosławskiego Arkadiusz Ławrywianiec
Krakowiak profesor Antoni Wit, obecny dyrektor Filharmonii Narodowej w Warszawie, w latach 1983-2000 był szefem Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Dzień po ogłoszeniu wyników Konkursu Dyrygentów im. Grzegorza Fitelberga, w którym był przewodniczącym jury, udało nam się namówić pana profesora i jego żonę Zofię na sentymentalny spacer po Katowicach, gdzie spędzili 17 lat - relacjonuje Katarzyna Pachelska. Zdjęcia: Arkadiusz Ławrywianiec

Kiedy Antoni Wit obejmował szefostwo Wielkiej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach (tak do 1999 r. nazywał się NOSPR), dobrze znał orkiestrę. Już jako 25-latek w 1969 r., jeszcze w budynku przy ul. Plebiscytowej, dyrygował nią. Nie musiał się zastanawiać, jak on, absolwent dyrygentury w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Krakowie, który studiował kompozycję u Krzysztofa Pendereckiego, i magister prawa po Uniwersytecie Jagiellońskim zostanie przyjęty przez doświadczonych, nierzadko wiekowych muzyków śląskiej orkiestry. Wiedział, że dla nich liczy się to samo, co dla niego - solidna praca.

Za to w roku 1983 Antoni Wit (rocznik 1944) na pewno nie spodziewał się, że spędzi w Katowicach następne 20 lat, a ten czas będzie najbardziej owocnym w jego karierze dyrygenta. Choć od 12 lat mieszka w Warszawie, chętnie przyjeżdża na Śląsk, tak jak teraz na IX Międzynarodowy Konkurs Dyrygentów im. Grzegorza Fitelberga (sam Fitelberg też był szefem WOSPR-u). Jako przewodniczący 11-osobowego międzynarodowego jury Antoni Wit imponował zaangażowaniem (a przesłuchania trwały przez sześć dni od rana do nocy), silnym charakterem, ale i poczuciem humoru.

Jak nabrałem ochoty na dyrygowanie

Sobota, 24 listopada. Nasz spacer zaczynamy w holu nowego, pięknego budynku Akademii Muzycznej, gdzie odbywa się Konkurs Dyrygentów. Pan profesor, już rozluźniony, bo wyniki konkursu są znane, z cierpliwością pozuje do zdjęć. Z tej okazji założył krawat z motywami nut i instrumentów muzycznych.

- To piękny budynek, chyba najlepsze w Polsce połączenie starej architektury z nową - ocenia. - Dla mnie katowicka Akademia Muzyczna to szczególne miejsce, bo tu nastąpiło pewne wydarzenie, które zadecydowało o mojej przyszłości - zaczyna opowiadać. - Otóż tu w dniu, o ile pamiętam, 5 marca 1963 r. odbył się Ogólnopolski Konkurs Solfeżowy (czytania nut głosem - przyp. red.) dla szkół średnich. Przyjechałem z Krakowa i otrzymałem III miejsce. Profesorzy stwierdzili, że powinienem iść na dyrygenturę, a ja nabrałem na to ochoty i już w czerwcu zdawałem egzamin wstępny. Gdyby nie to wydarzenie, to może nigdy nie zostałbym dyrygentem - zastanawia się profesor dyrygentury na Uniwersytecie Muzycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie.

Miłe wspomnienia z sali

Kolejny przystanek to pobliski plac Sejmu Śląskiego, gdzie w gmachu pod numerem 2 mieści się Centrum Kultury, a w nim - siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. - To był chyba najważniejszy i najpiękniejszy okres mojego życia - wspomina profesor, patrząc na budynek z białą elewacją. - Znalazłem z tą świetną orkiestrą znakomitą nić porozumienia. Nasze psychiki, duchowość były pokrewne. Zresztą mnie bardzo odpowiada mentalność śląska, co zawsze podkreślam, dlatego mnie się tu doskonale pracowało - dodaje Antoni Wit.
Krótka wizyta w niewielkich, niskich pomieszczeniach biura NOSPR-u owocuje konkluzją: - Nic się tu nie zmieniło. Nawet tapeta podobna. Trudno się dziwić, przecież buduje się nowa siedziba orkiestry, tu już nie opłaca się inwestować - mówi profesor, zerkając na obwieszone plakatami ściany korytarza. Prawie każdy przywołuje wspomnienia, bo jest tu i afisz reklamujący tournée po Japonii, i plakat z koncertów w Anglii, gdzie orkiestra grała "Alpejską symfonię" Straussa. - To był ogromny sukces, zagraliśmy 10 koncertów - wspomina profesor, spoglądając na biało-czarno-czerwony plakat. W czasie kadencji Antoniego Wita NOSPR zagrała blisko 600 koncertów, nagrała prawie 100 płyt, występowała na całym świecie.
Wchodzimy na pustą salę koncertową. - Wspaniale - mówi profesor.

Gdy pozuje do zdjęć, pani Zofia wspomina początki życia na Śląsku. - Dla męża i dla mnie to było zderzenie dwóch światów. To tylko 70 kilometrów od Krakowa, a mentalność ludzi, sposób traktowania pracy - zupełnie inne. Krakowianie są bardzo otwarci, serdeczni w kontaktach osobistych, chociaż za tym nie zawsze kryje się szczerość. Natomiast tutaj jest zasadniczość, dystans między ludźmi, ale stosunek do pracy - szalenie poważny. A tam nie, zresztą się mówi: "austriackie gadanie"... - dodaje pani Zofia, warszawianka urodzona we Lwowie, której babcia jest pochowana w Katowicach, gdzie jej rodzina znalazła się tuż po wojnie.

- W owym czasie sala ta to było ogromne osiągnięcie dla WOSPR-u - wspomina Antoni Wit. - Nie dość, że położona w centralnym miejscu Katowic, to jeszcze w budynku przeznaczonym dla partii, między Urzędem Wojewódzkim a Komitetem Wojewódzkim. Trudno sobie wyobrazić z punktu widzenia ówczesnej sytuacji bardziej prestiżowe miejsce. Mam z tą salą miłe i mniej miłe wspomnienia. Estrada i akustyka były przeznaczone do innych celów niż występy i nagrania orkiestry symfonicznej. Miłe wspomnienia? Tutaj miałem pięć prób do utworu Oliviera Messiaena, który siedział w pierwszym rzędzie i przypatrywał się temu, co robimy. Pamiętam, jak tu asystowałem Witoldowi Lutosławskiemu, jak w ostatnim roku życia próbował po raz pierwszy swoją IV Symfonię. Byliśmy pierwszymi, którzy ten utwór usłyszeli.

Tutaj wreszcie miałem wspaniałą publiczność, do której wreszcie zacząłem mówić, zaczynając cykl koncertów z komentarzem. To są bardzo żywe emocje. Pamiętam wiele poranków, ale i specjalnych koncertów. Tutaj wreszcie rozpocząłem nagrania serii dla wytwórni NAXOS, które od razu zaczęły zdobywać świat, m.in. komplet utworów Lutosławskiego, III Symfonię H.M. Góreckiego, która w moim wykonaniu została sprzedana w ilości ok. 250 tys. egzemplarzy.

Najmilszym wspomnieniem była jednak atmosfera pracy na tej sali, z tą orkiestrą, taka, jaka powinna być, jaką właśnie tu, na Śląsku, najłatwiej stworzyć. Bo jednak w Polsce różnie bywa. Tutaj przetrwał szacunek do pracy i solidności rozumianej jako pewna cnota, a nie odwrotność fantazji. Tu, na tej sali, musiały być przede wszystkim dobra robota i wewnętrzna dyscyplina, a to w orkiestrze ma kolosalne znaczenie. Byłem szczęśliwy, że ja i muzycy nadawaliśmy na podobnych falach - mówi profesor.

Policjantka oddała portfel

Podjeżdżamy na Koszutkę, na Klonową. Tu, w niepozornym, dwupiętrowym bloku pod numerem 34a, w 100-metrowym mieszkaniu na drugim piętrze państwo Witowie mieszkali przez 17 lat. Dzisiaj z sentymentem wspominają to miejsce, ciche, a jednak niedaleko centrum. - Tylko samochodów znacznie więcej - dostrzegają. - I elewacje budynków jak ładnie wyremontowane.

- Z tym miejscem mam bardzo miłe wspomnienie - zaczyna pan profesor. - Kiedyś przyjechałem samochodem, przyszedłem do domu i okazało się, że nie mam portfela - opowiada. - Ale to wcale tak nie było - oponuje pani Zofia. - Bo to telefon najpierw zadzwonił - wyjaśnia. - Tak? - dziwi się profesor. - Tak, jakaś pani spytała, czy może rozmawiać z panem Antonim Witem, bo znalazła portfel i chce go oddać. Zaskoczona, bo nawet nie wiedzieliśmy, że zgubiliśmy portfel (wracając z zagranicy, czyli było tam i honorarium autorskie w dewizach, i paszport), powiedziałam jej, żeby podeszła do nas, bo przecież znała i adres, i (zastrzeżony) numer telefonu.

Ona na to, że przyjdzie, ale musi najpierw głowę umyć. Pomyślałam, że to albo wariatka, albo ktoś mnie podpuszcza - opowiada pani Zofia. - Ja byłem wtedy chory, położyłem się do łóżka - przypomina sobie profesor. Jego żona kontynuuje: - Za pół godziny przychodzi dziewczyna, oddaje portfel i mówi: "Ale ja bym chciała koniecznie pana Antoniego zobaczyć". Męża nie ma - mówię, nie chcąc chorego zmuszać do wstania z łóżka. "Ja bym chciała chociaż zdjęcie z panem Antonim Witem" - mówi dziewczyna. Okazało się, że jest policjantką, widziała, jak Antoni wysiadał z samochodu i zgubił portfel - opowiada pani Zofia.
Państwo Witowie pamiętają jednak też jeden przykry incydent. - W 1990 roku skradziono mi tu, spod domu, bmw - wspomina profesor. - Znalazło się po kilku tygodniach w strasznym stanie. Ktoś przejechał nim 8 tysięcy kilometrów.

Sąsiedzi państwa Witów z Klonowej 34a byli tolerancyjni. - Znosili nas z cierpliwością, a mąż wtedy dużo grał na fortepianie - dodaje pani Zofia. Ona sama dla męża przeprowadziła się najpierw z Warszawy do Krakowa, a później do Katowic. - To było dla mnie naturalne, że mieszka się tam, gdzie pracuje - mówi. Zofia Wit przez pięć lat grała zawodowo na skrzypcach w Teatrze Wielkim w Warszawie, ale po tym jak skończyła prawo i aplikację radcowską, była radcą prawnym. W Katowicach nie podjęła pracy. - To był czas zaraz po stanie wojennym. Wiadomo, jakie były trudności. Mąż często wyjeżdżał za granicę, ja musiałam jeździć do Warszawy, za każdym razem owizowywać paszport i odbierać go. Nie mówiąc o tym, że prowadzenie domu wtedy to była gehenna - dodaje. Do pracy, ale nie zawodowej tylko społecznej, wróciła osiem lat temu, prowadząc Fundację Dom Muzyka Seniora.


*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Katowice mają podziemny dworzec autobusowy[ZOBACZ ZDJĘCIA I WIDEO]
*Bytomianie dziękują TVN za materiały patolgię [ZOBACZ, Z CZEGO CHCĄ BYĆ DUMNI

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!