„Archiprzewodnik po Europie. Rozmowy architekta i krytyka o najodważniejszych dziełach architektury współczesnej”. Recenzja
Na architekturze znają się w Polsce wszyscy – jak wiadomo. Co najmniej tak samo dobrze, jak na medycynie, a ostatnio na wyborach w Ameryce. To mogłoby Robertowi Koniecznemu i Tomaszowi Malkowskiemu utrudnić nieco robotę, więc – świadomie czy nie – schodzą z linii strzału domorosłych ekspertów. I proponują: niech to będzie przegląd architektury prekursorskiej, wyznaczającej trendy, a nie po prostu kolejny przewodnik po dobrej architekturze.
Podobno na początku miał to być klasyczny album. Obiekt, zdjęcie, tekst. Robert Konieczny to architekt wybitny, autorytet, a jednocześnie gawędziarz. Tomasz Malkowski to krytyk i dziennikarz. Zapewne miało być tak, że Konieczny rozpocznie balladę, a Malkowski napuści ją koniecznymi danymi, liczbami i datami. Chwała Bogu, wyszło inaczej.
Mamy więc rozmowy dwóch specjalistów, pełne ciekawych spostrzeżeń i osobistych uwag, a praktyczne informacje dotyczące konkretnych projektów zostawiono na koniec. „Wartością dodaną tego przewodnika może być też to, że przy okazji prezentacji budynków pokażemy, jak można rozmawiać o architekturze” – mówi na początku Robert Konieczny.
To nie jest ładne
To ogromna wartość tej książki – pokazanie nam, jak można rozmawiać o architekturze. Konieczny z Malkowskim dopuszczają nas do świata specjalistów i języka specjalistów. Okazuje się, że coś się może po prostu podobać lub po prostu nie podobać, że nic złego w tym, że coś uważamy za ładne, choć inni uważają za zwykłe i banalne, że rozprawiając o architekturze, możemy mówić o guście, wrażeniu, idei, jaką rozpoznajemy, a nie tylko o materiałach, teksturze, mansardzie i kalenicy.
To trochę tak, jakby Konieczny z Malkowskim pozwolili nam dosiąść się do stolika - możemy ich podsłuchać i skonstatować, że te rozmowy specjalistów prowadzone są takim samym językiem, jak nasze, gdy rozprawiamy przy winie, jak to zwiedzaliśmy Umbrię i przypadkiem trafili do Orvieto.
Tyle że więcej tu zrozumienia idei, więcej świadomych wyborów, więcej nawiązań, więcej znajomości historii i znajomości dzieł twórców.
Można więc kiwać głową z uznaniem i podążać za ich opowieścią, ale można się wściekać. „Jestem w szoku, że wybrałeś Tańczący Dom w Pradze” – mówi Malkowski do Koniecznego, a ten odpowiada pytaniem na pytanie: „Nie podoba Ci się?” Na co Malkowski: „Lubię go, ale nigdy bym nie przypuszczał, że sam go wybierzesz. Myślałem, że to dla ciebie skończony kicz”.
No bo to jest skończony kicz, panowie! - chce się zakrzyknąć. Frank Gehry, owszem, wielkie nazwisko, ale czy to naprawdę jest ładne, czy to do czegoś tam pasuje? Jacy tańczący Fred Astair i Ginger Rogers? I dyskutujesz tak z autorami albumu nad kolejnymi kartami, kolejnymi zdjęciami, kolejnymi projektami, choć przecież w istocie gadasz do siebie i złościsz się nie wiadomo na kogo.
Weźmy La Congiunta w szwajcarskim Giornico. Czy to, co zrobił wielki Peter Markli, jest naprawdę godne uwagi? – przewracamy kartkę i pytamy do ściany. Sami autorzy chyba to czują. Konieczny: „Nie wiem, czy nie przekroczono tu jakiejś granicy. Są budynki z surowych materiałów, które są w jakiś sposób magiczne, jak u Zumthora. A tu widzę klimat bardziej jak z opuszczonego budynku przemysłowego.” Malkowski: „…Jak jakaś betonowa stacja trafo porzucona w alpejskiej dolinie, ale…".
I dalej jest to „ale”. Malkowski opisuje, jak jest w środku, że rzeźby Josepshona, że dachowe świetliki, półtransparentne tafle z tworzywa i tak dalej. Nie, to wciąż nie jest ładne i zapewne niewielu czytelników się zachwyci, ale autorzy tłumaczą, dlaczego warto na ten budynek zwrócić uwagę.
A my kłóćmy się z nimi dalej. Czy ratusz w Murcji jest porządny czy tylko nowatorski? Czy pawilon Holandii na Expo w Hanowerze to rudera i nic więcej – nic, pustka, przerost formy nad treścią, szpetota - czy jednak „jeden z najciekawszych projektów w karierze pracowni architektonicznej MVRDV”, jak twierdzą autorzy.
Drewniana kaplica nie wiadomo gdzie
Rzecz jasna, mamy tu dziesiątki rzeczy zachwycających. Dzieł, przed którymi stoimy z otwartą gębą i nie mamy żadnych wątpliwości, że to arcydzieła. Dzieł, do których Konieczny z Malkowskim nie muszą nikogo przekonywać.
Mamy tu więc przesławne Termy w Vals idealnie wpasowane w alpejski krajobraz, mamy piękny Rolex Learning Center w Lozannie, mamy Muzeum Historii Miasta w Antwerpii, mamy stadiony w Bradze i Bordeaux, mamy zjawiskowy kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa w Monachium. Jest też – a jakże - emblematyczny przykład ekoarchitektury, czyli sławne wieżowce Bosco Verticale w Mediolanie.
Jednak obok monumentalnych dzieł, są niepozorne, skromne realizacje mistrzów – takie jak Kaplica polowa brata Klausa autorstwa Petera Zumthora czy drewniana kaplica gdzieś w Szwabskiej Dolinie Dunaju zaprojektowana przez Johna Pawsona.
Wszystko już było
Można też pobawić się nieco w szukanie podobieństw. Wszak „wszystko już było”, które powtarzamy za postmodernistami, dotyczy sztuki, a architektura jest sztuką.
Czy wieżowiec De Rotterdam nie przypomina nam KTW w Katowicach? Czy Iceberg w duńskim Aarchus nie jest trochę podobny do białej filharmonii w Szczecinie? Czy zielony dach na katowickim MCK nie jest czymś a propos dachu w CopenHill w Kopenhadze?
To czerpanie z dobrych wzorów czy naśladownictwo i nic więcej tylko wtórność? Podyskutujmy sobie z autorami. Ta książka może być pieśnią miłosną o architekturze, a może być punkowym buntem, wszystko zależy od naszego nastroju. Świetna rzecz.
Robert Konieczny i Tomasz Malkowski, „Archiprzewodnik po Europie. Rozmowy architekta i krytyka o najodważniejszych dziełach architektury współczesnej”, Pascal, 2020, 432 strony
Bądź na bieżąco i obserwuj
Jakie są wczesne objawy boreliozy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?