Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura o Teatr Rozrywki. Sztuka nieco trudniejsza czy nudna?

Kamila Rożnowska
Teatr Rozrywki
Teatr Rozrywki arc.
Teatr Rozrywki pikuje - twierdzi Joachim Otte, były wiceprezydent Chorzowa. Rozpoczął gorącą dyskusję na temat kondycji wizytówki miasta.

Brak repertuaru, brak gwiazd, brak zespołu baletowego - wylicza na portalu społeczności-owym Facebook były i wieloletni wiceprezydent Chorzowa, Joachim Otte. I zarzuca Teatrowi Rozrywki, że zaniżył poziom w porównaniu z latami swojej świetności.

Zdaniem Ottego, Rozrywka czasy wielkich dokonań ma już za sobą. Ma na myśli produkcję takich spektakli jak np. „Skrzypek na dachu”, „The Rocky Horror Show”, „Okno na Parlament”, „Jesus Christ Superstar”. Pisze: „Nie może dalej być tak, jak z nudnymi i niepoważnymi musicalami »Dumrul Szalony« i »Rękopis znaleziony w Saragossie«, które są pełne rozczarowań. Na premierze klakę robi tzw. środowisko, a potem widzowie przestają przychodzić i frekwencję robi się przez cztery miesiące Sylwestrem Bis, w swej archaicznej formule”.

„Rękopis...” swoją premierę miał 24 października, a pierwsza w historii musicalowa wersja tej powieści powstała z okazji Międzynarodowego Roku Potockiego, ogłoszonego w 200. rocznicę śmierci pisarza przez UNESCO. To druga z premier, która zagościła w tym roku w repertuarze teatru. Pierwszą z nich był „Billy Elliot”. Rozrywka starała się o licencję na niego 6 lat.

Z opinią Ottego nie zgadza się Aleksandra Gajewska, była radna sejmiku śląskiego, a na co dzień główny specjalista ds. pozyskiwania funduszy w Rozrywce. Z teatrem związana jest od 1990 roku. „Sztuka ma różne oblicza. Nie tylko proste i zabawne, nie tylko farsowe (jak wspomniane »Okno na Parlament«), ale i takie, które rozwija i pokazuje sztukę nieco trudniejszą, nieco bardziej wymagającą i dla nieco bardziej wymagającego widza” - ripostowała Gajewska.

- Teatr publiczny #ma za zadanie nie tylko nie zawalić finansów i utrzymywać się z biletów, ale też inne cele - mówi dyrektor TR Dariusz Miłkowski.

Podkreśla, że na pozyskanie licencji na światowe hity musicalowe potrzeba od 5 do 8 tys. dolarów. A produkcja spektaklu typu „Billy Elliot” czy „Rękopis...” kosztuje od 400 do 700 tys. zł. Zapowiada, że na początku maja możemy spodziewać się premiery musicalu „Młody Frankenstein”. - Co będzie dalej? Tego nie wiem. Generalnie nie mamy pieniędzy na przygotowywanie nowych premier - przyznaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!