Azbestowa bomba ekologiczna w Ogrodzieńcu przechodzi do historii

Trafiły na składowisko niebezpiecznych odpadów w Jadwinówce koło Radomska. Nie był to jednak jeszcze koniec pozbywania się ekologicznego zagrożenia.

- W tej chwili usuwamy posadzki i kanały ciepłownicze oraz prowadzimy prace przygotowawcze do rekultywacji i nawiezienia 30-centymetrowej warstwy ziemi. Wyburzenie zakładu zostało zakończone w 90 procentach, a pozostały nam jeszcze dwa nieduże obiekty, czyli portiernia i zbiornik przeciwpożarowy. Zlikwidujemy je na samym końcu - zaznacza Zdzisław Seweryn, prezes Przedsiębiorstwa Produkcyjno-Usługowo-Handlowego Sp. z o.o. VIG z Dąbrowy Górniczej, lider konsorcjum, które właśnie rekultywuje teren po "Izolacji".

W Ogrodzieńcu cały czas prowadzony jest monitoring powietrza i badania poziomu hałasu. Teren został już oczyszczony ze złomu. Całą dobę pilnuje go ochrona.
Czy można mówić, że bomba ekologiczna w samym Ogrodzieńcu przeszła już do historii?

- Nie uważamy, by akurat w tym miejscu zlokalizowana była bomba. Ten obiekt można by było tak nazwać, gdybyśmy we wrześniu ubiegłego roku zastali tutaj porozwalane obiekty ze środkami chemicznymi i doszłoby do wycieku ze zbiorników.

To wszystko pozostało zamknięte w środku, lecz oczywiście było źle zabezpieczone. Już prędzej można w tym przypadku mówić o minie - podkreśla Narcyz Jan Hofman, dyrektor generalny i ekspert ds. usuwania azbestu Mazowieckiego Przedsiębiorstwa Ekologicznego Danuta Abramczyk.

Na robotników czekało tu kilka niespodzianek, a najniebezpieczniejsze okazały się duże ilości azbestu, które nie zostały zinwentaryzowane, szlamy azbestowe w piwnicy oraz studzienki. Tych ostatnich robotnicy naliczyli aż 52 i każda stanowiła duże zagrożenie dla osób, które zdecydowały się wejść na teren po "Izolacji".

Obecnie szczególne zainteresowanie przechodniów i zmotoryzowanych przejeżdżających przez Ogrodzieniec wzbudzają dwie potężne hałdy, które wyłaniają się zza ogrodzenia. Jedna z nich to przebadany gruz nie zawierający azbestu. Zostanie pokruszony i wykorzystany najprawdopodobniej jako materiał budowlany.

Druga hałda to natomiast ziemia przeznaczona do rekultywacji terenu. Robotnicy mają opuścić "Izolację" do 30 czerwca. Wtedy też po zakładach pozostanie jedynie wspomnienie, znikną znajdujące się tam obecnie elementy ogrodzenia, a na terenie posiana zostanie trawa.

Inne zagrożenia ekologiczne

W województwie śląskim nietrudno jest trafić na ekologiczną bombę. Na naszym terenie mamy np. składowisko szlamów cynkowych po hucie "Szopienice", centralne składowisko odpadów "Rudna Góra" przy Organice-Azot w Jaworznie, tzw. doły kwasowe w Czechowicach-Dziedzicach oraz zwałowisko odpadów niebezpiecznych po Zakładach Chemicznych w Tarnowskich Górach.

Ostatnio na tę listę wpisaliśmy też Myszków. Tam w maju ubiegłego roku na prywatnej posesji odkryto toksyczne substancje. Usunięcie zalegających w ziemi trucizn, zanieczyszczonej nimi gleby oraz rekultywacja terenu kosztować będzie gminę około 4,5 mln zł. Likwidacja Zakładów Chemicznych w Tarnowskich trwa od 1995 roku. Dobiegają końca prace związane z unieszkodliwieniem 72 tys. metrów sześc. odpadów niebezpiecznych oraz dokończenie rekultywacji kwatery K3 Centralnego Składowiska Odpadów.

Na to zadanie starosta tarnogórski dostał z Narodowego i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska ok. 18 mln zł. Firma, która wygrała przetarg na unieszkodliwienie odpadów, obiecała zrobić to za ok. 10 mln zł.