Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beata Chrobak: Połączenie księgowości oraz prawa wyróżnia mnie i moją firmę

Katarzyna Pachelska
Beata Chrobak, właścicielka Biura Rachunkowego DOKUM w Tychach.
Beata Chrobak, właścicielka Biura Rachunkowego DOKUM w Tychach. fot. archiwum Beaty Chrobak
Jak osiągnąć sukces w branży biur rachunkowych - rozmawiamy z Beatą Chrobak, właścicielką Biura Rachunkowego DOKUM w Tychach.

Zajmuje się pani na co dzień księgowością i podatkami, ale z wykształcenia jest pani prawnikiem. Co było pierwsze - księgowość czy prawo?

Na początku była księgowość, choć nie byłam z wykształcenia ekonomistką. Ukończyłam wszelkie możliwe kursy, jakie można było skończyć w Stowarzyszeniu Księgowych w Katowicach i zajęłam się księgowością, najpierw pracując w różnych firmach. Ale z biegiem czasu, już jako właścicielka biura rachunkowego, stwierdziłam, że księgowość to za mało. Dopiero połączenie tych dwóch rzeczy - księgowości jako rzemiosła oraz umiejętności czytania i analizowania przepisów prawa daje możliwość rozwinięcia się na rynku i zaistnienia jako właścicielka kancelarii rachunkowo-prawnej, jako osoba przygotowana do reprezentacji swoich klientów przed organami administracji. Dlatego zdecydowałam się na skończenie prawa, choć wcześniej jeszcze ukończyłam stosunki międzynarodowe. W sumie ukończyłam dwa fakultety magisterskie w Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej w Katowicach.

Od kiedy prowadzi pani swoje biuro rachunkowe?

Od 1 stycznia 1992 roku. Najpierw w formie spółki cywilnej, a później, od 2007 r. już samodzielnie. Wcześniej, bo w 1998 r. weszła w życie ustawa o doradztwie podatkowym, która dała możliwość osobom, które przez 5 lat przed wejściem w życie tej ustawy wykonywały zawód doradcy podatkowego, wpisu do rejestru doradców podatkowych, którzy jako zawód wcześniej nie istnieli. Ja, ponieważ miałam bardzo duży staż pracy jako doradca, dostałam ten wpis bezwarunkowo. Na tej podstawie mogłam prowadzić samodzielnie firmę. Nikt nie zmuszał mnie, żebym poszerzała swoją wiedzę o prawo, to była tylko i wyłącznie moja decyzja. Zawsze, jeszcze za młodych lat, chciałam być prawnikiem. Gdy okazało się, że jest możliwość studiowania prawa na GWSH, nie robiąc żadnej przerwy, od razu ze stosunków międzynarodowych poszłam na prawo. To była bardzo słuszna decyzja.

Przydały się pani studia prawnicze?

Oczywiście. Tym bardziej w tej chwili zatrudniam księgowe, w trakcie lub po studiach z rachunkowości, które opiekują się na bieżąco moimi klientami, ja za to piszę opinie prawne, piszę odwołania od decyzji, zajmuję się czystym doradztwem, które wymaga studiowania przepisów prawnych, ustaw podatkowych. Wzajemnie się uzupełniamy. Takie połączenie wiedzy księgowej z wiedzą prawniczą daje możliwość osiągnięcia sukcesu w tej branży.

No właśnie. Przecież biur rachunkowych jest wiele na rynku, a pani oferuje klientom coś więcej, jakby dwie usługi w jednej. Czym dokładnie pani firma się zajmuje?

Zwykle zawieramy z klientami kontrakty długoterminowe. Klient zleca nam prowadzenie spraw swojej działalności gospodarczej, poczynając od księgowania faktur, rozliczeń podatkowych, prowadzenia spraw kadrowo-płacowych, współpracę z bankami, opracowywanie biznesplanów i prognoz na najbliższe lata, różnego rodzaju sprawozdania. Dziś, kiedy prawie wszystkie rozliczenia odbywają się elektronicznie, to nie da się już pewnych spraw przekazywać w formie papierowej.

Wydaje się, że sprawy księgowo-administracyjno-prawne w firmach są coraz bardziej skomplikowane. Przedsiębiorca, zamiast zajmować się zarabianiem pieniędzy, musi tracić czas na zapoznawanie się z coraz to nowymi przepisami i regulacjami, żeby nadążyć za tymi zmianami. Pewnie dlatego biznesmeni coraz częściej powierzają te sprawy w ręce specjalistów takich jak pani.

Tak. Mimo tego, że tyle się mówi o ułatwieniach i uproszczeniach dla firm, to jest dużo więcej obowiązków. Każdy powinien się zajmować tym, do czego jest stworzony. Wydaje mi się, że outsourcing, czyli zlecanie pewnych czynności firmowych na zewnątrz, jest tańszy niż zatrudnienie pracownika w firmie na umowę o pracę. Taka umowa o pracę jest objęta pewnymi obciążeniami publiczno-prawnymi, jak choćby podatek dochodowy czy ZUS. Jeżeli klient podpisuje umowę z biurem rachunkowym, to dotyczy ona umówionej kwoty i klienta nic więcej nie interesuje. Jeżeli jest kontrola z ZUS-u czy z Urzędu Skarbowego, to kontrolerzy przychodzą do nas, a nie do firmy. Również korespondencja z urzędów, jeśli mamy pełnomocnictwo od właściciela firmy, przychodzi do nas i my wiele spraw załatwiamy od razu, nie zajmując czasu klienta, jeśli są to drobne rzeczy. To odciążenie fizyczne i psychiczne dla przedsiębiorcy. My jesteśmy obowiązkowo ubezpieczeni od odpowiedzialności cywilnej, więc gdyby powstał jakiś błąd z naszej strony, to nie będzie on obciążał bezpośrednio klienta. A jeśli taki błąd popełni jego pracownik, to może go skarżyć do wysokości 3-krotnego wynagrodzenia, co może nie pokryć wszystkich strat.

Kim są pani klienci? To w większości nowe firmy, czy jednak istniejące na rynku już kilkanaście lat?

Bardzo różnie. Mamy firmy, które istnieją już około 20 lat, ale około 1/3 moich klientów to nowe przedsiębiorstwa. Obsługujemy wszelakie branże, również firmy medyczne, artystyczne, gastronomiczne, budowlane, fundacje, stowarzyszenia.

Ilu zatrudnia pani pracowników?

7 osób.

Same panie?

Nie. Jest jeden mężczyzna.

A jaką jest pani szefową?

O to trzeba by się było spytać moich pracowników. Trudno być sędzią w swojej sprawie.

Dobrze. To w takim razie jaką stara się pani być szefową?

Staram się iść ludziom na rękę. Ludzie powinni sobie pomagać. Jeśli widać, że pracownik nie wykorzystuje sytuacji, tylko rzeczywiście jest w potrzebie, musi wziąć nagły urlop czy potrzebuje czasu na załatwienie prywatnych spraw, to należy mu iść na rękę. Wydaje mi się, że stanowimy zgrany zespół.

Prowadzi pani Biuro Rachunkowe DOKUM w Tychach. Czy pochodzi pani z tego miasta?

Nie. Urodziłam się w Bielsku-Białej, ale już jako dziecko przeprowadziłam się z rodzicami do Tychów i tu zostałam. To Tychy traktuję jako swoje miasto, do Bielska lubię jeździć, bo ma bogate zaplecze wypoczynkowe.

Czym pani zajmuje się po pracy? Jakie ma pani hobby?

Moją pasją od dłuższego czasu są podróże. Bardzo lubię poznawać nowe kraje i nowych ludzi. Pieniądze, które zarobię, wolę wydać na wyprawę na drugi koniec świata niż na nowy samochód czy mieszkanie. W ten sposób wypoczywam. Wydaje mi się, że życie jest wtedy ciekawsze. Są dwie rzeczy w życiu człowieka, których nikt mu nigdy nie odbierze: wykształcenie i wspomnienia.

Jaką podróż najchętniej pani wspomina?

Akurat trzy dni temu z niej wróciłam! Była to 16-dniowa podróż do Chile i Argentyny, na pustynię Atakama i do Ziemi Ognistej oraz na Wyspę Wielkanocną. Byłam m.in. w najdalej położonym na południe mieście na półkuli południowej - Ushuaia, miejsca wypadowego na Antarktydę. Męcząca wyprawa, ale mnie taki rodzaj wypoczynku odpowiada, bo na co dzień pracuję przy biurku.

Jakie ma pani plany na najbliższą przyszłość? Zawodowe, ale i podróżnicze?

Razem z moimi przyjaciółmi pracujemy od dłuższego czasu nad stworzeniem programów komputerowych i aplikacji do księgowości, które byłyby konkurencyjne dla tych już obecnych na rynku. A jeśli chodzi o marzenie podróżnicze, to już udało mi się spełnić jedno, i odwiedzić Australię i Nową Zelandię. Nieodkrytą mam w całości Amerykę Północną, są też kraje w Azji, które chciałabym poznać.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego TYDZIEŃ

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera