Do zdarzenia doszło 7 maja 2017 roku, około godz. 16.50. Policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Częstochowie jechali ulicą Okulickiego i zauważyli na poboczu parę z dwójką małych dzieci.
Gdy funkcjonariusze przejechali, kobieta i mężczyzna razem z dziećmi przebiegli na drugą stronę jezdni w niedozwolonym miejscu (to droga krajowa, dwujezdniowa, przedzielona pasem zieleni, a każda z jezdni posiada po dwa pasy ruchu w obu kierunkach). Przechodzenie w tym miejscu może zakończyć się tragicznie.
Doszło do wykroczenia i policjanci podjechali do pary, by zwrócić im uwagę. W tym momencie pojawiły się dwie wersje wydarzeń. Zdaniem mężczyzny i kobiety, interweniujący policjanci pobili ich na oczach dzieci. By rozwiać wątpliwości, policjanci opublikowali nagranie z telefonu mężczyzny, który zarzucał funkcjonariuszom niewłaściwe zachowanie. Okazało się, że sytuacja wyglądała zupełnie inaczej...
PISALIŚMY:
Policjanci napadli na rodzinę w Częstochowie? Policja ujawnia nagranie z zatrzymania
Związkowiec: Gdyby nie nagranie z Częstochowy, policjanci mieliby potężne problemy
Postępowanie przekazano do zawierciańskiej prokuratury ze względu na to, że prokuratorzy z okręgu częstochowskiego wyłączyli się z tej sprawy. Para usłyszała zarzuty, a następnie skierowano do sądu akt oskarżenia.
- Oboje są oskarżeni o naruszenie nietykalności cielesnej, znieważenie funkcjonariusza publicznego oraz tzw. czynny opór - przekazał prokurator Wojciech Smoleń z Prokuratury Rejonowej w Zawierciu.
W środę para z Częstochowy stanęła przed Sądem Rejonowym, a sędzia Mateusz Matuszewski zapytał czy jest możliwość mediacji.
- Po przemyśleniu propozycji złożonej przez oskarżonych i ich pełnomocnika, wyrażam zgodę na skierowanie sprawy do postępowania mediacyjnego - podkreślał reprezentujący policjantów (oskarżycieli posiłkowych - dop. red.) mecenas Łukasz Kowalski. Rozprawę odroczono do 28 lutego.
- Na tym etapie nie będziemy komentować tej sprawy - przekazali po wyjściu z sali oskarżeni Joanna B. i Robert R.
Zdecydowanie bardziej rozmowni byli policyjni związkowcy, którzy tłumaczyli dlaczego przyszli do sądu.
- Chcieliśmy wesprzeć policjantów i jednocześnie zaprotestować przed takim traktowaniem funkcjonariuszy. Gdyby nie nagranie z telefonu, policjanci musieliby przejść długą i stresującą drogę - podkreśla Arkadiusz Kobiela, przewodniczący Zarządu Terenowego NSZZ Policjantów w KMP w Częstochowie.
Wiceprzewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów w Warszawie Kazimierz Barbachowski podkreśla, że pierwszy sygnał był taki, że funkcjonariusze to zwyrodnialcy w mundurach, którzy zaatakowali rodzinę z dziećmi podczas spaceru.
- To do wszystkich przemawiało. Gdyby nie nagranie, mogło się skończyć nawet rozpoczęciem procedury wydalenia tych policjantów ze służby - wskazuje Kazimierz Barbachowski.
Związkowcy od początku sprawy zapewnili zniesławionym funkcjonariuszom opiekę prawną. W Sądzie Rejonowym w Częstochowie pojawili się także policjanci z Samodzielnego Pododdziału Prewencji Policji w Częstochowie, Komendy Miejskiej Policji, częstochowskich komisariatów oraz Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów. Nie zabrakło także byłego komendanta głównego policji nadinsp. Tadeusza Budzika ze Stowarzyszenia Generałów Policji RP.
**Obserwuj autora na Twitterze TWITTER_FOLLOW https://twitter.com/PatrykDrabek
**
MASZ CIEKAWĄ INFORMACJĘ, ZROBIŁEŚ ZDJĘCIE ALBO WIDEO?
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego?
PRZEŚLIJ WIADOMOŚĆ NA [email protected]
DZ24 WIADOMOŚCI CZYTELNIKÓW I INTERNAUTÓW
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?