Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beskidzkie górskie schroniska zmieniają się w hotele

Jacek Drost
W schronisku na Klimczoku w awaryjnej sytuacji można skorzystać z noclegu na podłodze
W schronisku na Klimczoku w awaryjnej sytuacji można skorzystać z noclegu na podłodze arc
Spanie na podłodze czy w pokojach wieloosobowych w schroniskach w Beskidach odchodzi do historii. Turyści zainteresowani są małymi pokojami, najlepiej z łazienką i internetem.

Popularne kiedyś spanie w schroniskach górskich na tzw. glebie, czyli po prostu na podłodze, we własnym śpiworze i użyczonym przez schronisko materacu czy kocu powoli przechodzi do historii. Częściowo za sprawą samych schronisk, które rezygnują z takiej formy noclegu, częściowo z powodu turystów zainteresowanych wyższym standardem.

- Świat idzie do przodu, wymagania ludzi także się zmieniają, więc musimy się dostosowywać do zmieniających się oczekiwań. To już nie jest to co kiedyś. Dziesięć czy dwadzieścia lat temu ludzie chętnie spali w pokojach wieloosobowych lub na podłodze, a teraz mają potrzebę większej intymności - większość chce wynająć pokój - mówi Dawid Hudziak ze schroniska na Markowych Szczawinach.

To nie wszystko - turyści zainteresowani są także tym, żeby w pokoju była łazienka, żeby nie było łóżek piętrowych, niekoniecznie musi być telewizor czy telefon w każdym pokoju, ale koniecznie powinien działać szybki internet.- Na tzw. glebie sypia już coraz mniej osób. Taka formę noclegu preferuje głównie młodzież, zwłaszcza w czasie długich weekendów, kiedy brakuje miejsc w pokojach. Większość turystów od razu pyta czy pokoje mają łazienki. Nie są zainteresowani pokojami wieloosobowymi. Chcieliby, żeby schronisko było hotelem górskim, ale z cenami ze schroniska - uważa Janusz Szeja, prowadzący schronisko na Szyndzielni.

Dodaje, że on pokojów z łazienkami nie może turystom zapewnić z powodu problemów z wodą. Do dyspozycji są jedynie ogólnodostępne prysznice. - Co z tego, że pokoje miałyby łazienki, skoro wodę musielibyśmy reglamentować - dodaje Szeja.
Monika Papierz ze schroniska Przysłop pod Baranią Górą zauważa, że turyści dzielą się na dwie grupy.

- Jedni szukają wyższego standardu, czyli pokoju z wi-fi. Drudzy są starej daty, chodzą od schroniska do schroniska, zależy im na zaoszczędzeniu pieniędzy, więc śpią na podłodze, bo jest taniej - opowiada Papierz.

Podkreśla, że różnica w cenie między spaniem na podłodze w swoim śpiworze, a w pokoju nie jest wielka, bo w pierwszym przypadku trzeba zapłacić 18 zł, miejscówka w pokoju wieloosobowym kosztuje 25 zł, a najdroższy pokój 2- i 3-osobowy - 35 zł.

Czy zatem jeśli w czasie wędrówki po Beskidach pobłądzimy i wieczorem dotrzemy do schroniska, to w przypadku braku miejsc możemy liczyć na spanie na podłodze, bo np. tatrzańskie schroniska na Chochołowskiej czy Murowańcu zrezygnowały z takiej formy noclegu?

- W schroniskach nie powinno się spać na podłodze, bo są odpowiednie przepisy przeciwpożarowe i sanitarne. Dlatego u nas się tego nie praktykuje, czyli nie przyjmujemy takich rezerwacji. Jesteśmy jednak schroniskiem i jeśli jest sytuacja awaryjna, czyli ktoś pobłądził lub przyszedł późno, to może spać na podłodze. Takich przypadków nie ma zbyt wiele - dwa, trzy w ciągu roku - mówi Zdzisław Kukla, prowadzący schronisko na Klimczoku.

Dawid Hudziak dodaje, że jeśli mają wolne miejsca w pokojach, to starają się tam skierować turystów na nocleg. - Jeśli jednak zdarzy się, że nie będzie miejsc, to możemy zagwarantować nocleg na podłodze - deklaruje Hudziak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!