Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez korekty umowy społecznej nie będzie więcej węgla

red.
Bogusław Hutek, przewodniczący Krajowej Sekcja Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność, szef organizacji zakładowej NSZZ Solidarności w PGG S.A
Bogusław Hutek, przewodniczący Krajowej Sekcja Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność, szef organizacji zakładowej NSZZ Solidarności w PGG S.A mat. prasowe
Rozmowa z Bogusławem Hutkiem, przewodniczącym Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność, szefem organizacji zakładowej NSZZ Solidarność w PGG S.A.

Węgiel wraca do łask przez wojnę w Europie. Ale czy polscy górnicy mają powody do radości?

Wojna na Ukrainie pokazała, że cała polityka energetyczna Europy, ale i Polski, legła w gruzach. Podstawowy dokument PEP 2040 (Polityka Energetyczna Polski do 2040 r.) jest dzisiaj nieaktualny. Gaz ziemny, dla którego rezerwowano rolę paliwa przejściowego, wypadł z obiegu. Nam pozostał węgiel, ale niestety nie widać żadnych decyzji rządu, które przyznawałyby węglowi status paliwa przejściowego na czas transformacji.

Na poziomie władz obserwujemy w tej sprawie wielogłos: wicepremier i minister aktywów państwowych dostrzega potrzebę inwestowania we własne źródła energii, ma on natomiast takich oponentów, jak np. minister klimatu i środowiska, stawiająca niezmiennie na OZE, z kolei sam premier nie wspomina o inwestowaniu w polskie górnictwo, tylko mówi o imporcie węgla do Polski z innych kierunków niż rosyjski. Nie napawa to optymizmem.

Jeśli chcemy rozważać dywersyfikację, która będzie polegała na imporcie paliw kopalnych z takich państw, jak Algieria, Katar, Nigeria, Libia, Iran, Kolumbia czy innych krajów o wątpliwej demokracji, gdzie na porządku dziennym naruszane są elementarne prawa człowieka, pracownicze i polityczne, to jest to dla mnie skandal. Poza wyraźnym konfliktem wartości są to także państwa bardzo podatne na manipulacje, po które sięgać będzie niewątpliwie Federacja Rosyjska i również nie gwarantują w pełni bezpiecznych i trwałych dostaw.

Dlaczego węglowa Polska zmaga się z tak ogromnym deficytem węgla?

Dziś bardzo brakuje nam w kraju węgla, ponieważ poszczególne regiony kraju zaopatrywały się w surowiec z innych regionów, w tym rosyjski. Występują duże problemy z pokryciem deficytu przez węgiel polski – niestety kłania się tu polityka ostatnich kilku lat, zwłaszcza ze strony spółek energetycznych. Przypomnę, że wówczas PGG S.A. wydobywała prawie 30 mln t węgla, a Tauron około 6 mln t, jednak musieliśmy zmniejszyć produkcję do 23,5 mln t, bo zwały wypełniły się 6 mln t węgla, którego nikt nie odbierał! Widać także dzisiaj wyraźnie, że nieprawdziwe były publicznie głoszone zapewnienia, jakoby nasza energetyka nie korzystała z importu, zwłaszcza rosyjskiego czy kolumbijskiego. Z danych, które ogłosiły giełdowe spółki energetyczne wynika niezbicie, że w latach 2019-2020, kiedy to odmówiły odbioru 6 mln t krajowego węgla z PGG S.A., spalanie w blokach energetycznych utrzymywało się na niezmniejszonym poziomie, a zatem skądś musiano brać w tym celu paliwo.

Takim właśnie postępowaniem spółki energetyczne doprowadziły w rezultacie do obecnego deficytu węgla – nie tylko dla elektrowni, ale także opałowego. Trzeba bowiem pamiętać, że drugi z wolumenów jest pochodną pierwszego: przy produkcji miałów dla energetyki otrzymujemy określony procent lepszych węgli, nadających się do wytworzenia np. ekogroszków. Jeżeli dzisiaj ktoś wyobraża sobie, że wystarczy przełożyć wajchę i zamiast 23,5 mln t wyprodukować 30 mln t rocznie, to powinien mieć świadomość, że na efekt przyjdzie poczekać 7-8 lat. Nie ma mowy, aby udało się znacznie zwiększyć produkcję z roku na rok. Gdyby kilka lat temu posłuchano „Solidarności”, gdy mówiliśmy o wprowadzeniu embarga na import węgla, głównie rosyjskiego, to dziś nie byłoby problemów z zaopatrzeniem kraju w węgiel i kupnem go przez klientów indywidualnych.

A może sytuacja wojenna sprawi, że pójdziemy po rozum do głowy i zaczniemy się uczyć własnych na błędach?

Polska energetyka niestety nie chce pamiętać o swoich niedawnych poczynaniach. Co więcej – z wystąpień, które widzieliśmy niedawno np. na Europejskim Kongresie Gospodarczym, wynika, że energetyka bynajmniej nie zamierza korzystać z polskiego węgla, ale ogłasza tym razem ambitny zwrot ku Odnawialnym Żródłom Energii. W ramach zielonej zmiany słyszymy np. o wielkich planach inwestycji w morskie elektrownie wiatrowe. Taka strategia nasuwa jednak poważne wątpliwości: z powodu trwającej wojny najpewniej opóźni się w kraju budowa nowych źródeł w OZE i w energetyce jądrowej, natomiast wydajność nowego gazociągu Baltic-Pipe wcale nie będzie jak z gumy (inni europejscy odbiorcy mogą np. przebić polską ofertę cenową i odebrać nam część norweskich dostaw) – w takim razie skąd właściwie weźmiemy niezbędną energię dla Polski? Dzisiaj w obliczu kryzysu krajowe górnictwo węglowe nagle okazało się cenne i potrzebne, jednak w ciągu ostatnich lat hejtowano nas, co zresztą trwa do dzisiaj: na przykład niedawno znowu pojawiły się w mediach zupełnie niedorzeczne sugestie, m.in. Urzędu Regulacji Energetyki, że jak zwiększą się ceny węgla, to wzrosną też ceny energii. Tymczasem to nieprawda, bo wzrost cen węgla wcale nie musi oznaczać wzrostu cen energii tylko zmniejszenie zysków firm energetycznych. Od dwóch lat nie zmieniła się cena węgla dla energetyki, ETS też nie poszedł znacząco do góry. Natomiast nastąpiły nieuzasadnione moim zdaniem podwyżki cen energii. Winą za to próbuje się obarczać górnictwo, tymczasem nie są one związane ze wzrostem cen węgla, a wzrostem cen gazu.

Dla węgla celowo tworzy się negatywną legendę, w ostatnich latach programowo zwijano możliwości produkcyjne sektora zamiast inwestować. To podejście wcale się nie zmienia i oby tylko nie okazało się, że w nadchodzącą zimę lub w przyszłym roku zbraknie nam w kraju prądu i ogrzewania!

Co trzeba zrobić, aby odsunąć to zagrożenie i wykorzystać potencjał własnych źródeł energii?

Niezbędne podstawowe warunki to m.in. odejście lub gruntowna reforma unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla EU ETS, odblokowanie finansowania górnictwa przez banki, zapewnienie rodzimemu węglowi statusu paliwa przejściowego w PEP i określenie, w jakiej perspektywie czasowej. Tylko wówczas moglibyśmy uznać, że coś naprawdę zmieniło się w podejściu do węgla jako własnego źródła energii. Niezbędna byłaby także – o czym mówi się już coraz głośniej – rewitalizacja starszych jednostek węglowych w systemie elektroenergetycznym, by nadal mogły produkować prąd oraz zadanie, które wyraźnie zapisano w umowie społecznej dla górnictwa – mianowicie poważne inwestycje w nowoczesne czyste technologie węglowe.

Jeżeli oczekuje się od nas, że będziemy wydobywać więcej węgla niż planowano, musimy konkretne zmiany nanieść w umowie społecznej, bowiem kopalnie, w których możliwe jest zwiększenie produkcji, zaplanowały już jej wygaszanie. W przeciwnym razie nie pozostanie nam nic innego, jak wykonywać obecną wersję umowy, a to znaczy, że w przyszłym roku węgla będzie jeszcze mniej, niż dziś. Piłka w tej grze jest w tej chwili wyłącznie po stronie polskiego rządu.

Mamy do czynienia z olbrzymią presją na zwiększenie wydobycia węgla. Rozumiemy te oczekiwania, ale trzeba bardzo jasno powiedzieć, że obecny deficyt węgla nie jest winą polskich górników. Bardzo ciężko było nam podpisywać się pod programem likwidacji polskiego górnictwa, dzisiaj słyszymy różne głosy o nowych perspektywach dla węgla, ale niestety konkretów wciąż brak. Czekamy na nie.

Czy nowa sytuacja ma znaczenie dla losów umowy społecznej o transformacji górnictwa? Jakie zdanie ma na ten temat strona społeczna?

Jako związkowcy Solidarności stoimy na stanowisku, że nie możemy odejść od zawartej z rządem umowy społecznej i musi ona zostać skutecznie notyfikowana w Unii Europejskiej. Umowa ta musi być wypełniana bądź w takiej wersji, jaką podpisaliśmy, bądź też po korekcie polegającej na uwzględnieniu węgla jako paliwa przejściowego. W tym drugim przypadku określimy inne, aktualne parametry funkcjonowania kopalń, wydłużając je tam, gdzie można zainwestować w złoża (w PGG to kopalnia Piast-Ziemowit, kopalnie katowickie, kopalnie rudzkie oraz kopalnia Bolesław-Śmiały. W Tauronie Wydobycie kopalnie Brzeszcze, Janina i Sobieski, w Węglokoksie Kraj kopalnia Bobrek-Piekary oraz lubelska kopalnia Bogdanka ). Warunkiem sine qua non jest notyfikacja programu w Brukseli, ponieważ musimy uzyskać gwarancję, że za kilka lat, gdy zmieni się rząd, sytuacja na świecie lub ceny paliw, znowu nie zostaniemy jako górnictwo na lodzie z pustymi rękoma. W naszej ocenie rząd w ciągu najpóźniej 3 miesięcy musi zaktualizować Politykę Energetyczną Polski (PEP) i po konsultacji z sygnatariuszami umowy społecznej możemy ją skorygować w potrzebnym zakresie tak, aby była uzgodniona do końca roku.

Jesteśmy zdania, że podstawą polskiego systemu w czasie transformacji powinny być nowoczesne źródła węglowe, podobnie jak to się dzieje np. w Japonii, gdzie 70 proc. energii zapewnia właśnie węgiel. Nie rozumiemy, dlaczego w Polsce nie da się udowodnić, że węgiel można spalać bezemisyjnie. Koszt budowy nowoczesnej instalacji węglowej stanowi zaledwie mały ułamek sum, które planuje się przeznaczyć na inwestycje w OZE.

Powinniśmy pamiętać, że korzystanie z obcych rozwiązań OZE uzależnia nas technologicznie. Nie sądzę, by potentaci pozwolili nam na znaczący udział w najbardziej dochodowych fazach produkcji np. elektrowni wiatrowych. Z drugiej strony nie widać tych dziesiątków czy nawet setek tysięcy miejsc pracy, które miałaby zapewnić energetyka odnawialna. Dla porównania w ciągu ćwierć wieku funkcjonowania Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej udało się utworzyć ok. 80 tys. nowych miejsc pracy. Tymczasem w górnictwie i wokół sektora musimy w dużo krótszym czasie znaleźć ich aż 300-400 tys.!

Wyjaśnienia wymaga też niewątpliwie kwestia formuły kontraktów górnictwa z energetyką. Jeżeli bowiem – wnioskując z wypowiedzi najważniejszych polityków – Polska zamierza importować węgiel z Australii po cenie 40-50 zł/GJ, to nie widzę możliwości wytłumaczenia pracownikom kopalń, ani nawet urzędnikom UE w Brukseli, dlaczego my mamy dostarczać energetyce paliwo za 12 zł/GJ. Nie chcemy żyć z subsydiów, ale zarabiać na siebie i wykorzystać szansę. Tymczasem jesteśmy ponownie traktowani jak kotwica antyinflacyjna, gwarantując niskie koszty paliwa elektrowniom, które pracują teraz pełną parą zarabiając na eksporcie energii elektrycznej, zresztą bez jakiejkolwiek troski o budowanie zapasu węgla na późniejsze miesiące.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera