Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezdomny zbudował imponujące siedlisko przy Dojnowskiej w Białymstoku. Kiedyś miał dom w budynku zburzonym przez miasto (ZDJĘCIA)

Olga Goździewska-Marszałek
Olga Goździewska-Marszałek
Bezdomny przy ul. Dojnowskiej zbudował sobie "dom". Brakuje tylko dachu i ścian
Bezdomny przy ul. Dojnowskiej zbudował sobie "dom". Brakuje tylko dachu i ścian Piotr Łozowik
Z daleka siedlisko wygląda jak wysypisko śmieci. Podchodząc bliżej, w nieładzie dostrzegamy system. Wydeptana ścieżka prowadzi do pokoju z kanapą i regałem pełnym książek. Na stole, w wazonie stoją kwiaty. Dalej mamy kuchnię. W szafkach jest ułożone równo jedzenie, na metalowej suszarce czyste naczynia. Obok sypialnia. A w zasadzie namiot z grubym kocem i poduszką. Tak od kilku lat mieszka bezdomny przy ul. Dojnowskiej. Na działce miasta, gdzie niegdyś stał jego dom.

Gospodarza nie ma. Czujemy się dziwnie chodząc po jego "domu" pełnym osobistych rzeczy, bo nikt nas nie zaprosił. Dopiero po chwili zza pobliskiego bloku wyłania się nieśmiało pan Waldemar. Nie gniewa się za wizytę. Pokazuje skarby, opowiada o czterech latach życia pod gołym niebem.

- Łatwo nie jest, ale co mam zrobić? Ja miałem dom. O tutaj - pokazuje reką w stronę ulicy Dojnowskiej. - Tam jeszcze pięć lat temu stał taki zabytkowy budynek, w którym miałem mieszkanie po ojcu. Narozrabiałem trochę i odsiadywałem wyrok, kiedy miasto go zburzyło. Jak wróciłem z dwuletniego garownia, to domu już nie było. Zostałem z niczym, bez dachu nad głową. Do dziś nie wiem co stało się z moimi rzeczami i pamiątkami rodzinnymi - mówi ze smutkiem pan Waldemar.

Faktycznie, w 2015 roku Zarząd Mienia Komunalnego rozpisał przetarg na rozbiórkę zabytkowego domu. Rodziny, które tam mieszkały, musiały przenieść się do lokali komunalnych. W rejonie ulic Dojnowskiej i Plażowej miasto planowało budowę trzech bloków socjalnych wraz z prowadzącą do nich drogą.

Więcej pisaliśmy o tym tutaj:Ul. Dojnowska 88d. Miasto burzy kolejny zabytkowy dom (zdjęcia)

To właśnie na tej działce stacjonuje bezdomny. Martwi się jak przetrwa kolejną zimę. By się ogrzać, rozpala w beczce. Na kijku wiesza czajnik, by mieć ciepłą wodę na herbatę. Czasami coś prostego ugotuje, jeśli ma za co kupić produkty. Nie jest podopiecznym ośrodka dla bezdomnych, więc nie dostaje zasiłków. Zbiera złom i butelki, by mieć na jedzenie. Czasami pomagają mu sąsiedzi.

- W bloku obok mieszkała kobieta, pomagała mi bardzo. Zmarła jednak niedawno. Raz sąsiad wyrzucił trochę puszek przez okno. Da się przeżyć, choć chciałbym już normalnie. Mieć swój kąt, gdzie przeniosę wszystkie te nazbierane rzeczy. Jakieś mieszkanie socjalne by się przydało i praca - przyznaje bezdomny mężczyzna.

Nie wszystkim sąsiadom pasuje dziki lokator w pobliżu bloków. Problem w tym, że w beczce pali tym, co znajdzie w śmietniku. Jeśli jest to plastik i tekstylia, to czuć na całym osiedlu.

- Człowiek ten mieszka tam za cichym przyzwoleniem władz, trując mieszkańców od czterech lat. Dwa lata temu uprzątnięto teren i na tym się skończyło. Czasami przyjeżdza straż miejska i na tym koniec - mówi jeden z mieszkańców osiedla.

SPRAWDŹ JAK MOŻESZ POMÓC:10 skutecznych sposobów pomocy bezdomnym. Idzie zima, sprawdź co możesz dla nich zrobić

Straż Miejska w Białymstoku potwierdziła, że zna sytuację bezdomnego z ulicy Dojnowskiej. Jednak często funkcjonariusze mają związane ręce. Podobnie zresztą jak streetworkerzy, którzy pracują z bezdomnymi na ulicach. Część tych osób nie chce skorzystać z pomocy ośrodka czy ogrzewalni.

- W ośrodkach trzeba być trzeźwym, a wiele osób boryka się z problemem alkoholowym. Mile widziana jest aktywizacja i wspólne dzałania. Jest szereg zasad i dużo innych osób. To nie każdemu pasuje - mówi Paweł Pietruczuk, streetworker z Fundacji Spe Salvi. - Pan Waldemar być może jest człowiekiem, który kocha swoją wolność. Na tyle mocno, że każdy przejaw odebrania tej wolności jest dla niego krzywdą. To osoba, która ma swoją przeszłość więzienną. Ma dość niewoli i wybierze najgorszy los, byle na swoich warunkach - uważa streetworker. Co jakiś czas zagląda do pana Waldemara, by mu pomóc. Sam jest pod wrażeniem, jak urzadził sobie "mieszkanie pod chmurką".

- Czasami śmiejemy się z panem Waldemarem, że jakby policzyć te metry kwadratowe, to on ma lepszy metraż niż ja - uśmiecha się streetworker.

Zapytaliśmy miasto o sprawę bezdomnego mężczyzny. Czekamy na odpowiedź na pytania m. in. o to w jaki sposób miasto rozwiązało kwestię lokatora, który był w więzieniu w czasie wyburzenia domu i czy mieszkanie było zadłużone. Chcemy się również dowiedzieć, co stało z rzeczami osobistymi i sprzętem z tego lokalu i w jakiś sposób miasto próbowało pomóc Waldemarowi. Mężczyzna wspominał o mieszkaniu socjalnym, o które starał się bezskutecznie w urzędzie. Zapytaliśmy czy ma szansę na taką pomoc i jakie plany ma miasto wobec działki przy ul. Dojnowskiej.

Więcej o bezdomnym z ul. Dojnowskiej przeczytasz w piątkowym magazynie Kuriera Porannego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Bezdomny zbudował imponujące siedlisko przy Dojnowskiej w Białymstoku. Kiedyś miał dom w budynku zburzonym przez miasto (ZDJĘCIA) - Kurier Poranny