Na tę popularną w Polsce, ale i w Europie imprezę przyjeżdżają ludzie z najdalszych zakątków kraju, ale też zza granicy: Czech, Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Francji.
Nikt tutaj nie znalazł się przypadkowo, bo lubliniecki Katorżnik to bieg dla prawdziwych twardzieli. Najtwardsi sprawdzali swe siły w całonocnej Ucieczce Skazańców.
Zawodnicy skuci w pary łańcuchami, wyrzuceni w lesie, w środku nocy, musieli zmierzyć się z zadaniami wzorowanymi na ćwiczeniach sił specjalnych.
Śmiałków najpierw zamknięto na 4 godziny, z workami na głowach, by poczuli się jak prawdziwi skazańcy. Ta część zadania to nic innego jak sprawdzian wytrzymałości psychicznej. Straszeni, poganiani, narażeni na wrzaski, musieli poradzić sobie z emocjami na tyle, by po uwolnieniu, pokonać jeszcze morderczy bieg.- Najgorsze jest chyba pokonanie bagna. Mięśnie odmawiają posłuszeństwa, brakuje oddechu. Miałem chwilę zwątpienia. Przyznaję, że myślałem, by to przerwać - mówi Marek Zaręba, zwycięzca Ucieczki Skazańców.
On i jego partner, chrześniak Grzegorz Kupczak, startowali w tej kategorii już trzeci raz. Dla nowicjuszy mają radę.- Ważne, żeby co jakiś czas robić zmianę prowadzącego, inaczej obaj partnerzy się męczą. Ważne też, aby ćwiczyć mięśnie oporowe, bo bez tego pokonanie bagna czy rzeki będzie piekłem - dodaje Zaręba.
Najbardziej niewiarygodne, szczególnie dla kobiety, jest oglądanie biegu pań. Błoto, robactwo, bagna i krzaki nie robią jednak na nich większego wrażenia. Przyjechały do Kokotka by sprawdzić, czy ich wieloletnie ćwiczenia są czegoś warte. I jeszcze, żeby coś udowodnić. - Na co dzień pracujemy, wychowujemy dzieci, prowadzimy domy, a w wolnych chwilach biegamy. Jesteśmy tu, żeby sprawdzić siebie i udowodnić facetom, że kobieta też potrafi - mówią zawodniczki ze Świebodzina.
Ale organizatorzy, WKB Meta Lublinec i Jednostka Wojskowa Komandosów nie zapominają też o najmłodszych. Widok ubrudzonych od stóp do głów maluchów budzi podziw i zdziwienie. Dlaczego startują, zamiast się bawić? - Mój tata startuje w Katorżniku i ja też chciałam sprawdzić, czy sobie poradzę. Rodzice mówili, że najważniejsze to ukończyć bieg. Ja przyjechałam po zwycięstwo i wygrałam. Już nie będę słuchać rodziców - mówi Dominika Durmowicz Warszawy.
Możesz dowiedzieć się więcej: Zarejestruj się w DZIENNIKZACHODNI.PL/PIANO
*Marsz Autonomii 2012: ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE
*Olimpiada w Londynie 2012: RELACJE, ZDJĘCIA, CIEKAWOSTKI
*KONKURS FOTOLATO 2012:
Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?