Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biegaczka z DZ Agnieszka Brachman na maratonie w Barcelonie razem z Rybnicką Grupą Biegową ZDJĘCIA

Aleksander Król
Przedstawiciele Rybnickiej Grupy Biegowej, a wśród nich Agnieszka Brachman z biura reklamy w rybnickim oddziale „Dziennika Zachodniego" wystartowała w maratonie w Barcelonie
Przedstawiciele Rybnickiej Grupy Biegowej, a wśród nich Agnieszka Brachman z biura reklamy w rybnickim oddziale „Dziennika Zachodniego" wystartowała w maratonie w Barcelonie ARC
Przedstawiciele Rybnickiej Grupy Biegowej, a wśród nich Agnieszka Brachman z biura reklamy w rybnickim oddziale „Dziennika Zachodniego" wystartowała w maratonie w Barcelonie. Mamy dla Was relację dzień po dniu z ciepłej Hiszpanii.

Dzień 1
Długo oczekiwany wyjazd wreszcie stał się faktem, zimowe miesiące mozolnych przygotowań za nami. Katowice pożegnały nas piękną, wiosenną pogodą, przed nami magiczna Barcelona, czas przygody, fiesty, zabawy i biegu. Na początek wielka niespodzianka, prawdziwy cud, Barca pokonała PSG 6;1, dobry omen, my też pokonamy nasze słabości i podczas biegu wygramy sami ze sobą. Dzisiaj wyjazd do Monseratt, sanktuarium czarnej madonny w górach, nieopodal Barcelony, taka nasza, polska Częstochowa. W Barcelonie wspaniale rozwinięta jest komunikacja, pociągiem docieramy do podnóża sanktuarium, dalej jedziemy kolejką linową. Klasztor położony jest wysoko w górach, razem z nami podróżują turyści z Angli, Japoni, Niemiec. Na szczęście nie ma jeszcze kolejek i tłumów turystów. Wspaniałe formacje sklane i przyklejony do nich klasztor radują nasze serca i oczy. Wszyscy jesteśmy zachwyceni tymi widokami, świat jest piękny i naprawdę na wyciągnięcie ręki. Temperatura 24 stopnie, wystawiamy buzie do słońca i łapiemy każdy promyk w tym świętym miejscu. Ustawiamy się w kolejce do figury Matki Boskiej, cichy i skupiony ludzki „strumyk” pełen nadziei i modlitw, powoli przesuwa się do przodu. Niesamowite miejsce, zostawiamy tu swoje troski i ładujemy akumulatory przed startem. Jest dobrze Vivo Barcelona.

Dzień 2
Jesteśmy w wielomilionowym mieście a budzi nas świergot ptaków;-) takie rzeczy tylko w Barcelonie, po śniadanku ruszamy na EXPO ( to takie targi firm produkujących sprzęt biegowy) by odebrać numery startowe i zanurzyć się w atmosferę maratonu. Cała nasza grupa liczy 31 osób, z tego 16 osób wystartuje w niedzielnym maratonie. Cała nasza ekipa spotkała się dziś na EXPO by odebrać pakiety startowe, były wspólne zdjęcia i dużo pozytywnej energii. Każdy mógł kupić okolicznościowe koszulki, sprzęt dla biegaczy, skorzystać z fachowej pomocy specjalistów i zapoznać się z ofertą innych, maratonów organizowanych w całej Europie. W mieście czuć już atmosferę zbliżającego się wydarzenia, ulice oznaczone są niebieską linią która wytycza trasę biegu. Już w niedzielę będziemy nią podążać do upragnionej mety.
Po południu poszliśmy całą grupą na bunkry, zlokalizowane na wzgórze Carmel, z którego rozpościera się wspaniała panorama całego miasta. Barcelona uzależnia …. Kto raz Jej „zakosztuje” wróci tu na pewno. A na zwieńczenie dnia magiczne fontanny w Barcelonie na wzgórzu Montjuic, które swym pięknem zapierają dech w piersiach.

Dzień 3
Słońce uśmiech się do nas o poranku, kolejny piękny, ciepły dzień przed nami. Dzisiaj bieg śniadaniowy, przedsmak tego co nas czeka w niedzielę. Biegniemy z Placu Espanya na stadion Olimpijski, 5 km parkowymi alejkami pod górę. Razem z nami biegnie 2000 biegaczy z różnych krajów, część z nich przebranych w kolorowe stroje. Miasto pełne jest biegaczy i kibiców, to prawdziwe biegowe święto „wybuchnie” w niedzielny poranek a my będziemy jego częścią. Po południu braliśmy udział w Pasta Party czyli makaronowej fieście, która odbywa się tradycyjnie w przeddzień biegu. Pozostałą cześć dnia spędziliśmy na podziwianiu naszej Barcelony oraz omawianiu przygotowań i strategii na bieg.

CZYTAJCIE DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Dzień 4
Maraton, starujemy 8.30 czyli pobudka i śniadanie o 05.30 ;-) zielona ekipa w swoich charakterystycznych, klubowych kurtkach zwracała uwagę przechodniów. Po zdaniu depozytów udaliśmy się do stref startowych i czekaliśmy na rozpoczęcie biegu. Spiker i rytmiczna muzyka podgrzewały emocje. W końcu usłyszeliśmy słynny utwór grupy Queen – „Barcelona”, wystrzeliły kolorowe confetti i ruszyliśmy. Pogoda nam sprzyjała, słońce często chowało się za chmurami i oszczędzało biegaczy. Na trasie biegu było bardzo dużo kibiców, którzy dopingowali nas przez całą trasę, nasi, rybniccy kibice wyróżniali się zieloną, klubową flagą i najfajniejszym dopingiem Dobrze jest mieć „swoich” na trasie. Ponadto były zespoły bębniarzy, którzy rytmiczną muzyką pobudzali nas do jeszcze większego wysiłku. Trasa maratonu wiodła wokół wielu zabytków i atrakcji miasta: stadionu Camp Nou, kościoła Sagrada Familia, Łuku Triumfalnego, kolumny Krzysztofa Kolumba, wieży Torre Agbar. Połączyliśmy dwa w jednym, bieg i zwiedzanie.
Zarówno weterani jak i debiutanci spisali się wspaniale, szczęśliwi i zmęczeni wpadli na metę, gdzie otrzymali pamiątkowe, oryginalne medale. Wśród naszych zawodników rewelacyjny wynik osiągnął Krzysztof Diebel – 2:52:48 co dało mu znakomite 229 miejsce wśród 19638 biegaczy. Pozostała część ekipy też świetnie pobiegła, uzyskując bardzo dobre wynik. Zobaczymy jutro jak zniosły to nasze nogi ;-) Barcelona wypełniła nasze serca radością i dumą, jesteśmy MARATOŃCZYKAMI!

Dzień 5
Żyjemy i nasze nogi też! Dziś pora na plażę, umawiamy się całą ekipą na wspólne spotkanie, każdy dumnie niesie swój pamiątkowy medal. Robimy pamiątkowe zdjęcia i plażujemy. Morze cudownie szumi, ciepły piasek, w oddali kilka statków, pachnie wakacjami. Woda ma 13 stopni i pomyśleć, że jeszcze tydzień temu kończyliśmy sezon morsowania w Rybniku. Barcelona jest niesamowitym miastem, oferuje wiele atrakcji: zabytki, nowoczesne budowle, piękne parki i plaże, każdy znajdzie coś dla siebie. My wieczorem poszliśmy zobaczyć słynną średniowieczną dzielnicę Barri Gotic z piękną katedrą św Eulalii oraz na wzgórze Montjuic, z którego rozciąga się wspaniały widok na port i całe miasto. Nie można się nudzić w Barcelonie ;-)

Dzień 6
Poranek zaczynamy od rozruchu, nie można zapominać o bieganiu, nogi choć obolałe rwą się do biegu. Wbiegamy parkowymi alejkami na zamek na wzgórzu Montjuic, cały czas pod górę, nogi jeszcze słabe, tchu brak ale w sercu radość. Cały wysiłek wynagradza nam piękna przyroda i niesamowite widoki. Miasto powoli budzi się ze snu, pachnie świeżym pieczywem i kawą, na trasie spotykamy innych biegaczy, którzy pozdrawiają nas uśmiechem. Po śniadaniu ruszamy w miasto, najpierw Łuk Triumfalny, potem czeka na nas Sagrada Familia i szpital św. Pawła, wspaniałe secesyjne budowle, które znajdują się na liście dziedzictwa UNESCO. Wczoraj gotyk dzisiaj secesja, ile jeszcze twarzy ma to miasto?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!