Telefon o podłożeniu bomby został odebrany przed południem. Dzwoniący nie sprecyzował, o który budynek chodzi, więc zdecydowano się przeprowadzić ewakuację w sądach przy ulicach Mickiewicza, Krasińskiego i Bogusławskiego. Na miejsce zostali wezwani policjanci, straż pożarna, pogotowie elektryczne i gazowe. Na blisko cztery godziny została sparaliżowana praca nie tylko sądów, ale i pobliskich instytucji oraz budynków mieszkalnych, bo wyłączone zostały prąd i dopływ gazu.
- Został sprowadzony pies wyszkolony do wykrywania ładunków wybuchowych. Niczego nie znalazł - poinformowała Elwira Jurasz, rzecznik prasowy bielskiej policji.
Prezes bielskiego Sądu Rejonowego sędzia Mariusz Grężawski stwierdził, że z powodu fałszywego alarmu musieli odwołać wszystkie rozprawy zaplanowane na wczoraj.
- To ogromny kłopot, bo teraz na nowo trzeba wysłać wezwania, ustalić nowe terminy - mówi sędzia Grężawski.
Jurasz dodaje, że takie akcje są bardzo kosztowne, zaangażowanych w nie jest sporo ludzi. - Głu-pi żart może kogoś kosztować życie, bo w tym czasie policjanci czy strażacy mogli być potrzebni w innym miejscu - mówi Jurasz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?