Rozmawiamy z Bogdanem Witą, gitarzystą zespołu Carrantuohill
Pamiętasz galę wręczenia Fryderyków w 2007 roku, kiedy okazało się, że statuetka trafia do waszego zespołu?
Pamiętam doskonale. To było w Fabryce Trzciny w Warszawie. Pojechaliśmy na tę finałową galę w trójkę: ja, Marek Sochacki i Adam Drewniok, nie bardzo wierząc, że statuetka trafi ostatecznie do nas. Przecież jesteśmy totalnie niezależnym zespołem, wszystko robimy sami, nie należymy do żadnej wielkiej agencji koncertowej. Nawet płyty wydajemy we własnym wydawnictwie, a wiadomo, że w „takich zawodach” rządzą przecież wielcy tego świata show-biznesu. Już sama nominacja do Fryderyka była dla nas wielkim zaskoczeniem. A tu proszę! Okazało się, że to Carrantuohill zdobył uznanie i najwyższe podium.
Z jakim nastawieniem jechaliście wtedy do Warszawy?
Jechaliśmy chyba tylko dlatego, że mieliśmy wolne, nie było w tym dniu żadnego koncertu. Powiedzieliśmy sobie: "co nam zależy?! Najwyżej zmarnujemy jeden dzień, ale zobaczymy sobie z bliska ten światek”. Przy okazji chcieliśmy spotkać się z kilkoma znajomymi, m.in z Anną Marią Jopek, co zresztą sie udało. W zasadzie w ogóle nie zakładaliśmy, że jedziemy po statuetkę… To było bardzo miłe zaskoczenie.
Jak świętowaliście zdobycie statuetki?
Cieszymy się do dziś z faktu zdobycia Fryderyka, bo jednak to najwyższe uznanie w polskim środowisku muzycznym. Natomiast ta nagroda nie przewróciła nam w głowach, ani nie ugięliśmy się przed nią na kolanach. Nie pamiętam jakiegoś szczególnego świętowania... Na pewno wspomnieliśmy o tym z dumą na kolejnych kilku koncertach.
Co dał wam Fryderyk? Pomógł w karierze, o ile może cokolwiek pomóc zespołowi z 20-letnim, na tamten czas, dorobkiem?
Raczej nie. Nie odnoszę wrażenia, żeby zespół jakoś wyraźnie zyskał. Dziś po latach mogę stwierdzić, że na pewno dodaje nam to prestiżu, mamy się czym chwalić w folderach. Może dzięki Fryderykowi mamy trochę więcej uznania i szacunku, ale to, ile zespół ostatecznie zagra koncertów, i tak zależy od jego bieżącej muzycznej kondycji. Ciągłej i nieustannej pracy oraz kolejnych płyt, teledysków, etc.
Co zrobiliście ze statuetką?
Od dnia wręczenia nieustannie do dziś zajmuje zaszczytne miejsce wśród pozostałych licznych statuetek, nagród i innych „kurzołapów” w biurze naszej agencji CELT (śmiech).
Gala Fryderyki 2019 w Katowicach
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
500 Plus od pierwszego dziecka i "13" dla emerytów
TYDZIEŃ Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?