Bój o duże pieniądze na nowe tramwaje dla Częstochowy

O ile pierwszy projekt jest niemal gotowy, o tyle z drugim trzeba się bardzo spieszyć. Wszystko przez zmianę terminu rozpatrywania wniosków przez Urząd Marszałkowski na fundusze pomocowe w dziedzinie transportu publicznego. Kwota do podziału jest znana - to nieco ponad 300 milionów złotych.

Rozdysponowanie środków miało się odbywać w trzech konkursach, organizowanych w odstępach rocznych, ostatecznie będzie tylko jeden. Właśnie za dwa miesiące - jak twierdzi Urząd Marszałkowski, z powodu dużego zainteresowania tymi pieniędzmi (ubiegają się o nie m.in. Katowice i Bytom).

Trudno ten argument kwestionować, skoro trzy planowane przez Częstochowę projekty - budowy nowej linii, kupna tramwajów i remontu już istniejącego torowiska, tak aby niskopodłogowe składy mogły kursować po całym mieście - w razie powodzenia pochłonęłyby ponad połowę tego, co jest do podzielenia.
W Częstochowie zrezygnowano już z planów remontowych. Projekt nowej linii (planowana dotacja to 85 milionów złotych) przeszedł wszystkie konsultacje, ale są jeszcze konieczne dodatkowe uzgodnienia i ekspertyzy. Teraz trzeba przygotować wniosek o dotację 47 mln zł na kupno siedmiu nowych zestawów tramwajowych. Są bardzo potrzebne, bo ostatnie pojazdy częstochowskie MPK nabyło w latach 80. poprzedniego stulecia.

- To w mieście nie będą jeździły nowe tramwaje? - pyta Joanna Miedzińska, mieszkająca na Błesznie. - A przecież tyle się o tym mówiło, organizowane były zebrania, debatowano nawet nad przebiegiem nowej linii. Tramwaj naprawdę bardzo by się nam przydał, bo samochodem do centrum coraz trudniej dojechać.
Bez dofinansowania z Urzędu Marszałkowskiego nowa linia z pewnością nie powstanie, nici wyjdą też z kupna tramwajów. Miasta nie stać na samodzielne sfinansowanie inwestycji szacowanych na ponad 100 milionów złotych każda.

Kursujące w Częstochowie tramwaje łączą dwie duże dzielnice Północ i Południe. Nowa linia miałaby torowisko od Błeszna po Raków.