Boją się napływu biedy

Ponad pięćdziesiąt rodzin czeka na mieszkania socjalne w mieście. Myszków dysponuje 63 takimi lokalami, ale wszystkie są zajęte. Tymczasem 190 mogłoby powstać w dwóch, pustych od kilkunastu lat, internatach Zespołu Szkół nr 2 w Będuszu, peryferyjnej dzielnicy miasta.

Obiekty należą do starostwa powiatowego, ale to gmina ma ustawowy obowiązek zapewnienia mieszkań socjalnych osobom eksmitowanym i tym, których nie stać na mieszkania spółdzielcze, a nawet na czynsz w najtańszych mieszkaniach komunalnych. Samorządy powiatowy i miejski nie potrafią się jednak dogadać w sprawie budynków.

Przeciwko mieszkaniom socjalnym w internatach protestują ich sąsiedzi, wspólnota mieszkaniowa z dwóch bloków przy Zespole Szkół nr 2 (dawne domy dla nauczycieli) - 25 rodzin, 77 osób. W liście do starosty argumentują, że mieszkania socjalne mają obniżony standard, a ich lokatorzy nie mają pieniędzy, może więc dochodzić do zjawisk patologicznych. Zgromadzenie w jednym miejscu tak licznej grupy, około 400 osób, z poważnymi problemami życiowymi, to tworzenie getta, z łatwymi do przewidzenia skutkami. Sąsiedzi internatów proponują, żeby stworzyć nie tylko mieszkania socjalne, ale też komunalne, przy czym tych ostatnich - ich zdaniem- powinno być cztery razy więcej od socjalnych.

W miniony piątek, przed sesją rady powiatu, starosta powiatu myszkowkiego, Marian Wróbel, dostał od burmistrza Myszkowa, Janusza Romaniuka pismo o sprzedaży internatów miastu za około 200 tys. zł.

- Wpłynęło do mnie pismo burmistrza w sprawie przekazania internatów za kwotę zaproponowaną przez przewodniczącego rady na ostatniej sesji, czyli z 80-procentowym upustem. Na razie do treści pisma nie mogę się odnieść, gdyż sprawę muszę przedstawić na zarządzie, który odbędzie się 1 kwietnia - mówi starosta, Marian Wróbel.

Internaty były wcześniej wystawione przez starostwo na przetarg. Cena - około milion złotych. Nie było chętnych.

Przeciwko lokalom socjalnym w internatach zaprotestowali też, w liście otwartym do zarządu powiatu, nauczyciele Zespołu Szkół nr 2, podpisani jako rada pedagogiczna. Na ten list, także pismem do starosty, odpowiedział dyrektor szkoły, Jerzy Bryś, który twierdzi, że nie było żadnego posiedzenia rady pedagogicznej w tej sprawie, a sam list jest inicjatywą grupy nauczycieli.

- Naszym zdaniem budynki po internatach można zaadaptować na mieszkania socjalne- mówi Małgorzata Kitala-Miroszwska, rzeczniczka prasowa UM. - Obawy wspólnoty mieszkaniowej są nieuzasadnione. Nikt nie chce tam organizować getta - dodaje.

Współpraca: Ewelina Kurzak
Czekają na eksmisje z bloków

W Myszkowie wyroki eksmisyjne z bloków należących do spółdzielni mieszkaniowych i domów komunalnych oraz z Myszkowskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego ma około 80 rodzin.
Kilkanaście rodzin na listach oczekujących na mieszkania od gminy spełnia warunki (niskie dochody) do przyznania lokalu socjalnego. Dla nich też nie ma mieszkań.

- W naszej spółdzielni18 rodzin ma zasądzone wyroki eksmisyjne - mówi Elżbieta Matysiewicz, prezes Myszkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Może nie wszyscy musieliby przenieść się do mieszkań socjalnych, bo zdarza się, że osoby, które mają wyroki eksmisyjne mają dokąd pójść. Ale czekają na sądowy wyrok eksmisji i nie płacą czynszu.

- Mamy ponad 30 wyroków eksmisyjnych - mówi Sławomir Janas, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Mystal, który jest też radnym.- Każda inicjatywa w poszukiwaniu mieszkań socjalnych jest cenna. Ale potrzebny jest w tej sprawie długofalowy program gminny. Nie można budować enklaw. Takie mieszkania, o nawet wyższym standardzie niż lokale socjalne powinny powstawać w różnych miejscach miasta. Nie tylko w jednym - twierdzi.