Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bojkotując chciwych, pomagamy Ukrainie. FELIETON Dominika Kolorza

Dominik Kolorz
Scena w sklepie sprzed dosłownie kilku dni. Stojąca przede mną w kolejce pani wrzuciła na taśmę zgrzewkę wody mineralnej i pyta kasjerkę, kto jest producentem, bo od tych, co nie wycofali się z Rosji, kupować nie będzie. Kasjerka tłumaczy, że ze sklepu rosyjskie produkty wycofano, a to przecież polska woda. Do tropienia źródła pochodzenia zgrzewki mineralnej włączył się ochroniarz i okazało się, że woda co prawda polska, a produkuje ją koncern Nestle. Klientka mówi, że wobec tego ona musi ją wymienić na inną. Kolejka grzecznie poczekała, aż pani wróci ze zgrzewką wody konkurencyjnej marki. Też polska nazwa, też zagraniczny koncern, ale taki, który w związku z agresją Rosjan na Ukrainę wycofał się z rosyjskiego rynku. – Droższa trochę jest, ale trudno. Nie dam tamtym zarobić na ludzkim nieszczęściu – rzuciła klientka, zapłaciła i wyszła.

Muszę przyznać, że byłem zaskoczony całą sytuacją, ale jednocześnie mocno zbudowany postawą tej pani i wielu innych zwykłych ludzi, którzy mają świadomość, jak silną bronią może być bojkot konsumencki. I nie jest to wymysł, bo dane PKO BP wskazują, że w Polsce obroty w sieciach handlowych, które zdecydował się prowadzić nadal handel w Rosji, mają niższą dynamikę niż konkurencja. Krótko mówiąc, klienci świadomie rezygnują z usług tych firm, które pozostały w kraju agresora.

Gaz nie woda

Oczywiście łatwiej jest zrezygnować z jednej marki wody w sytuacji, gdy można kupić zaraz inną. Nawet jeśli droższa, to tylko parędziesiąt groszy, a podobnie jak ta bojkotowana jest na wyciągnięcie ręki. W przypadku kluczowych surowców energetycznych trudno jest postąpić jak wspomniana wyżej pani ze zgrzewką wody. Niemcy, a razem z nimi tzw. elity europejskie doprowadziły do katastrofalnego uzależnienia gospodarek krajów Wspólnoty od rosyjskiego gazu i ropy. O tym, że jest to krótkowzroczna polityka, która zagraża bezpieczeństwu na naszym kontynencie, „Solidarność” mówiła od wielu lat, na długo przed tym, nim Rosjanie w 2014 roku zaatakowali Donbas i Krym. Przedstawiciele europejskich elit nie dostrzegali tego zagrożenia, a raczej udawali, że nie dostrzegają. Ważniejsze były własne korzyści, partykularne interesy. Przez te 8 lat do Federacji Rosyjskiej płynęły miliardy euro, które wspierały armię Putina. To dzięki tym pieniądzom Rosjanie mogli zaatakować Ukrainę. Dzięki tym pieniądzom strzelają do bezbronnych cywilów, do dzieci, bombardują osiedla mieszkalne, szpitale, przedszkola.

Nie przeocz

Moralność polityczna

Coraz częściej mam wrażenie, że gdyby nie protesty tzw. zwykłych ludzi, którzy współczują Ukraińcom, chcą im nieść pomoc, wesprzeć, którzy bojkotują rosyjskie towary oraz firmy robiące interesy z Rosją, to część rządów europejskich państw nawet nie kiwnęłaby palcem w sprawie sankcji. Wiadomo, że w polityce moralność używane jest głównie jako narzędzie atakowania przeciwników. W polityce motywem działania są przede wszystkim interesy, a polityka rozlicza się ze skuteczności, a nie z przestrzegania dekalogu, ale są granice, których przekraczanie powinno być surowo karane. Dla dobra całej wspólnoty. I nie mam tu na myśli kary ograniczającej się do wystawienia negatywnej oceny moralności, ostracyzmu społecznego, czy przymusu odejścia z polityki, które w praktyce jest najczęściej przejściem do biznesu, ale kary rzeczywistej, kary, którą orzekają sądy czy trybunały. Uważam, że za to, co stało się na Ukrainie, za to, jak europejscy przywódcy, politycy, szefowie koncernów postępowali wobec zaatakowanej przez Rosjan Ukrainy, zostaną w przyszłości rozliczeni.

Są, a jakby ich nie było

Mówiąc o bojkocie i o sankcjach, chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz. Jak podchodzą do tej kwestii przedstawiciele elit UE. W dużym skrócie mówią tak: „Oj niedobrze, niedobrze, niedobrze. Ale wojny naszym rosyjskim współlokatorom Europy nie będziemy wypowiadać. Sankcjami im uzmysłowimy naszą głęboką niezgodę na to, co się dzieje na Ukrainie”. Jakoś to Rosjan nie przestraszyło. I nic dziwnego. Wprowadzone sankcje nie są tymi, które spowodują, iż Rosja będzie zmuszona do szybkiego przerwania działań wojennych. Europa wciąż kupuje surowce energetyczne od Rosjan, głównie gaz. Strumień pieniędzy z krajów UE do Rosji wciąż płynie. Jeden z argumentów unijnych polityków jest taki, że gospodarki krajów europejskich nie wytrzymają skutków embarga na rosyjski gaz. Na pewno? Może policzycie to jeszcze raz? Szacuje się, że gdyby Niemcy wprowadzili embargo na rosyjski gaz, to w najbardziej drastycznym scenariuszu każdy obywatel tego kraju zapłaciłby za to średnio 1000 euro rocznie, czyli niespełna 2,5 euro dziennie. To naprawdę tak dużo? To rzeczywiście tak wielki wysiłek finansowy, że go nie uniesiecie? O obowiązkach moralnych wobec obywateli Ukrainy wspominać nie będę, bo to zdaje się za Odrę nie dociera.

Symptomatyczne jest to dzielenie włosa na czworo przez unijnych liderów politycznych, jeśli idzie o portfele niemieckie czy francuskie. Gdy unijni urzędnicy nakładali na Polskę gigantyczne kary za to, że nie popełniła gospodarczego samobójstwa i nie zatrzymała pracy kopalni i elektrowni Turów, nie było żadnych tego typu rozterek. Pół miliona euro dziennie macie płacić i bez dyskusji.
Teraz ta „niedobra” Polska ogłosiła plan embarga na rosyjskie węglowodory. Pokazała, że ma odwagę i zasady. Od początku agresji Rosji na Ukrainę pokazuje, jak w takich trudnych momentach historycznych powinni postępować ludzie przyzwoici. A gdzie są elity UE?

Razem. W pokoju

Wracając do głównego wątku. Ludzkiej solidarności. Historia z życia wzięta o kupowaniu wody pokazuje, że wojna na Ukrainie jest tematem numer jeden w polskich domach, ale po przeszło miesiącu od agresji Rosjan na naszych sąsiadów doniesienia z frontu już spowszedniały. Imponująca skala pomocy, jaką zaoferowali sąsiadom Polacy, jest powodem do dumy, ale też już nie robi takiego wrażenia, jak na początku, też już spowszedniała. Od momentu wybuchu wojny polską granicę przekroczyło 2,4 mln uchodźców z Ukrainy. Głównie kobiet i dzieci. To ogromna liczba. Jakaś część podążyła dalej na zachód, ale większość dach nad głową znalazła u nas. Dzieci poszły do polskich szkół, polskich przedszkoli, trenują w polskich klubach sportowych. Dorośli znajdują tutaj pracę. Tyle że systemowo jest jeszcze sporo do zrobienia. Wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Jak długo potrwa wojna, kto wróci, które zdecyduje się zostać?. Tak czy inaczej to wielkie wyzwanie. Mam nadzieję, że nie obudzą się w Polakach jakieś demony, które będą szeptać, że Ukraińcy mają lepiej, że wszystko podane na tacy, że musimy ich utrzymywać. Polska ma długoletnią tradycję kraju wielonarodowościowego, wieloetnicznego, kraju, w którym żyli obok siebie Polacy, Ukraińcy, Niemcy, czy Żydzi i inne mniejszości narodowe i etniczne. Razem. W pokoju.

Dominik Kolorz

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera