Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boks i mafia przenikają się od zawsze. Kontakty z gangsterami mieli m.in. Adamek i Gołota

Robert Małolepszy
Tomasz Adamek kandyduje do europarlamentu z ramienia Solidarnej Polski. Pomysłodawcą umieszczenia go na listach miał być europoseł Jacek Kurski. Po rewelacjach "Wprost" na temat domniemanych związków Adamka z mafią bokser zapowiedział pozwy do sądu
Tomasz Adamek kandyduje do europarlamentu z ramienia Solidarnej Polski. Pomysłodawcą umieszczenia go na listach miał być europoseł Jacek Kurski. Po rewelacjach "Wprost" na temat domniemanych związków Adamka z mafią bokser zapowiedział pozwy do sądu Tomasz Hołod/Polskapresse
Szef mafii pruszkowskiej - Andrzej Kolikowski ps. Pershing był wielkim fanem Gołoty. Dariusz Michalczewski kumplował się z szefem mafii hamburskiej, niejakim Felixem.

Tomasz Adamek miał kontakty z mafią - ogłosił kilka dni temu tygodnik "Wprost". Bokser, który z dnia na dzień stał się dość popularnym politykiem, a raczej kandydatem na polityka, stanowczo to dementuje. Zapowiada pozew. Może nawet w trybie wyborczym, w końcu "Góral" nie jest zwykłym kandydatem do europarlamentu, jest jedną z ważniejszych, jeśli nie główną dziś lokomotywą listy Solidarnej Polski.

Tylko czy jest sens iść do sądu? O tym, że "Góral" musiał spotkać na swej bokserskiej drodze mafiosów, wie każdy, kto choć trochę zna kulisy tego sportu. Ale czy to znaczy, że Adamek był gangsterem - absolutnie nie. Boks i mafia przenikają się od zawsze. Nawet za czasów PRL, gdy w Polsce nie było żadnej mafii, a nasi pięściarze święcili największe triumfy na światowych arenach, przy ringach siedzieli partyjni bonzowie, wysokiej rangi oficerowie milicji, wojska, a czasem też bezpieki, a tuż za nimi cinkciarze, alfonsi, włamywacze i reszta ówczesnego świata przestępczego. Tak już bowiem jest, że do boksu lgną wszyscy - od polityków po gangsterów.

Czy bokserzy to gangsterzy? Nie, tylko boks to taka dyscyplina sportu, która przyciąga absolutnie wszystkich

Tak było, jest i pewnie będzie, choć w ostatnich latach gangsterzy w boksie mają coraz mniej do powiedzenia. Ich miejsce zajęli finansiści, menedżerowie, prawnicy i szefowie wielkich stacji telewizyjnych - to oni dziś rządzą pięściarstwem. Mafia już nie ustawia pojedynków, nie kupuje też miejsc w pierwszych rzędach przy ringu, jak kiedyś czynił to słynny szef "Pruszkowa" - "Pershing".

Andrzej Kolikowski ps. Pershing, nieżyjący już szef mafii pruszkowskiej, był jednym z najwierniejszych kibiców Andrzeja Gołoty. Wielu uważa, że byli wręcz przyjaciółmi. Na pogrzeb "Pershinga" bokser jednak nie przyjechał, choć media spekulowały, że pojawi się w Polsce. Andrzej Kolikowski zginął od kul innego gangstera Ryszarda Boguckiego ledwie kilka dni po powrocie z USA, gdzie spędził parę tygodni, towarzysząc Gołocie w jego przygotowaniach do walki z Michaelem Grantem. Na tej walce miał zresztą stracić dużą sumę pieniędzy ("Pershing" był hazardzistą, miłośnikiem wyścigów konnych i zakładów bukmacherskich). Ponoć postawił dużą sumę na Andrzeja. Jedna z wersji niewytłumaczonej do dziś porażki z Grantem była jednak dokładnie odwrotna. Gołota miał się poddać, bo na taki wynik postawili jego kumple mafiosi.

"Pershing" bywał na wszystkich jego dużych walkach. Podczas pamiętnego starcia z Timem Witherspoonem we Wrocławiu wykupił cały pierwszy rząd przy ringu. Był 1998 r. - bilety na te miejsca kosztowały po 1000 zł za sztukę. Przed telewizorami Polsatu zasiadło prawie 11 mln widzów. Do dziś to niepobity rekord oglądalności stacji Zygmunta Solorza. "Pershing" i cała jego świta miała na piersiach identyfikatory "Team Gołota". Po zwycięskiej walce szef mafii pruszkowskiej powędrował prosto do szatni z wielkim bukietem czerwonych róż. Były ochroniarz "Pershinga", a potem jeden z szefów gangu Jarosław S. pseudonim "Masa" miał ponoć zeznać, że Gołota w młodości, nim uciekł do USA, był ochroniarzem "Pershinga" i należał do mafii.
- Ja członkiem mafii? Chłopie, jakiej mafii? Jak ja z Polski uciekałem, to żadnej mafii jeszcze nie było - powiedział mi w jednym z wywiadów na pytanie o to, czy był gangsterem.

- "Pershing" nie był moim przyjacielem. Znaliśmy się i tyle. Z tobą też dość długo się znam. Masz mój telefon. Byłeś na wielu moich walkach. Teraz siedzimy i jemy razem kolację, czy to oznacza, że jesteśmy przyjaciółmi - odpowiedział z kolei, gdy zapytałem go, jak to naprawdę było z tym "Pershingiem".
- Był moim kibicem. Bardzo wiernym. Bywał na moich walkach. Miałem wielu takich. Nikogo nie pytałem, czym zajmuje się w życiu. Słowo daję, nie wiem, jak to się stało, że cała jego ekipa miała we Wrocławiu identyfikatory "Team Gołota". Znaliśmy się, czasem rozmawialiśmy, ale to tyle. Może Ziggy (Rozalski, przez wiele lat menedżer i przyjaciel Andrzeja Gołoty - przyp. red.) mu dał - wyjaśniał.

Podobnie swoje "związki z mafią" tłumaczy dziś też Tomasz Adamek. Tygodnik "Wprost" dysponuje ponoć długą listą gangsterów, z którymi pod koniec 2000 r. miał kontakty były mistrz świata w dwóch kategoriach wagowych. "Góral" odpowiada, że to byli znajomi jego ówczesnego trenera Andrzeja Gmitruka.

- Ja przyjechałem z Gilowic i nikogo w Warszawie nie znałem. Andrzej przyprowadzał różnych ludzi i mówił, że będą nam pomagali - mówił w jednym z wywiadów bokser i jest to prawda.

Wprost napisało też, że Adamek był ochroniarzem gangstera o pseudonimie "Baca". Bokser miał stać na bramce w lokalu Piekiełko w Istebnej. "Baca" został później skazany na 13 lat więzienia za kierowanie grupą przestępczą. Tylko czy to oznacza, że pięściarz należał do tej grupy? Nie. Tak samo, jak fakt, że pracował na bramce nie oznacza jeszcze, że był od razu ochroniarzem właściciela, nawet jeśli ten rzeczywiście był gangsterem.

Bokserzy to nie są świętoszki - to wiadomo od zawsze. Taki to już sport, że grzeczni, ułożeni chłopcy, pokroju Przemysława Salety czy Oscara de La Hoi, jeśli mamy szukać wśród największych gwiazd za Oceanem, trafiają się w nim raz na sto lat. Nawet świętej pamięci Jerzy Kulej, człowiek wybitny, bardzo porządny, w młodości, jeszcze jako bokser, miewał niemałe wybryki.

Za czasów PRL większość najsilniejszych bokserskich klubów było albo pod opieką milicji (Gwardia Warszawa czy Gwardia Wrocław), albo wojska (Legia, Śląsk). Ewentualnie jeszcze kopalnie, huty, czasem stocznie i inne wielkie zakłady pracy dawały zawodnikom wikt i opierunek. Dariusz Michalczewski opowiadał mi kiedyś, że gdy przeniósł się z trójmiejskiego Stoczniowca do Słupska, do kolejowego klubu Czarni, zarabiał kilka razy więcej niż jego mama, a był wówczas na samym początku kariery.

Gdy upadła komuna, załamało się finansowanie klubów, bokserzy z dnia na dzień, tak jak inni sportowcy, zostali bez grosza. Mieli jednak coś, czego szukali gangsterzy, z rodzących się wówczas mafii. Siłę, zdecydowanie, bezkompromisowość. Ci słabsi pod względem sportowym rzeczywiście stawali się często ochroniarzami, a czasami "młotkami" grup przestępczych. Tak samo działo się z zapaśnikami, judokami, kick bokserami czy rugbistami. Mafia zawsze potrzebowała i potrzebuje silnych ludzi. Zwłaszcza na początku swej historii w III RP, gdy o wynikach porachunków decydowały mięśnie, no może bejsbolowy kij, a nie, jak dziś, pistolet czy ładunek wybuchowy.

Ci z bokserów, którzy osiągali najlepsze wyniki - a do nich należeli Gołota, Adamek czy Michalczewski - do mafii należeć nie musieli. Ich mafiosi podziwiali, czasem też sponsorowali. No bo gdzie, jak nie w boksie, mieli pokazać swój "biznesowy sukces". Przecież nie w operze czy galerii sztuki. Polska mafia lat 90. to przecież byli cinkciarze, alfonsi, włamywacze. Ci sami, którzy w czasach PRL bawili się na dansingach, bywali na walkach amatorskich ówczesnych mistrzów pięści - Kuleja, Szczepańskiego czy Grudnia. Też wtedy ocierali się o swych idoli. Tylko afiszować tak bardzo się nie mogli. Bo nad pięściarzami parasol ochronny roztaczała milicja, wojsko i bezpieka. Jak zresztą nad całym sportem.
Czy Andrzej Gołota mógł mieć prawdziwe związki z mafią? Na pewno bawił się na tych samych imprezach, bywał w tych samych miejscach, co ludzie, którzy po jego ucieczce z kraju stali się bardzo wpływowymi gangsterami. Gdy już mógł wrócić, oni gościli go z honorami, a on nie odmawiał tych honorów.

Dariusz Michalczewski, który wybrał kierunek niemiecki, też nie ukrywa, że w Hamburgu, gdzie spędził wiele lat, znał wszystkich. Od duchownych, polityków, po najlepsze prostytutki i herszta tamtejszej mafii niejakiego Felixa.

- To największy mafioso w Hamburgu. Jest Albańczykiem. Zaczynaliśmy razem. Ja w boksie, on na ulicy. Dzisiaj jesteśmy na szczycie. Nie, nie robię z nim żadnych interesów. Po prostu się znamy. Zapraszam go na moje walki. On czasami stawia mi kolejkę. Nigdy nie wykorzystałem znajomości z Felixem. Trzęsie całym Hamburgiem. Gdy startuje do przetargu na jakąś budowę, inni wolą się wycofać. Przez tego Felixa Niemcy głupieją. Z jednej strony spotykam się z politykami, aktorami, biznesmenami, z drugiej znam połowę bandziorów z Hamburga - opowiadał mi kiedyś, gdy odwiedziłem go przed jedną z walk w Hamburgu.

Skandal? Nie, życie. Boks. Najsłynniejszy bokserski promotor Don King, w którego stajni byli swego czasu Andrzej Gołota i Tomasz Adamek, nim stał się najpotężniejszym człowiekiem w tym biznesie (tylko z Mikiem Tysonem zrobił ponad 150 mln dol., a to jeden z bardzo wielu jego słynnych podopiecznych) wywinął się z dwóch oskarżeń o zabójstwo (za drugim razem był skazany).

Niedawno okazało się, że walka jego pierwszego wielkiego boksera Muhammada Alego z Sonym Listonem o mistrzostwo świata została ustawiona przez Listona, którego od zawsze oskarżano o... związki z mafią.

King był w Polsce przy okazji walki Tomasza Adamka i Andrzeja Gołoty w katowickim Spodku w 2007 r., którą organizował... najsłynniejszy polski aferzysta Bogusław Bagsik. Były szef Art-B na krótko stał się bowiem promotorem m.in. Tomasza Adamka. Do dziś pozostały po nim niezapłacone rachunki.

Ale czy to wszystko oznacza, że Tomasz Adamek to gangster. Nie? To bardzo porządny facet. Słowo daję. Znam go od lat. Tylko boks to taka niesamowita dyscyplina, która przyciąga absolutnie wszystkich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Boks i mafia przenikają się od zawsze. Kontakty z gangsterami mieli m.in. Adamek i Gołota - Portal i.pl