Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boże Ciało w Lipinach. Stroją się, żeby Bogu i ludziom się przypomnieć

Justyna Przybytek
Procesja Bożego Ciała w Lipinach każdego roku wzbudza ogromne zainteresowanie mediów
Procesja Bożego Ciała w Lipinach każdego roku wzbudza ogromne zainteresowanie mediów Arek Gola
Lipiny, jedno z najbardziej zrujnowanych miejsc na Śląsku, na jeden dzień – w święto Bożego Ciała – stają się miejscem jak z bajki. Nie przeszkadzają niszczejące familoki, bylejakość i dykta w oknach. Tak wygląda dzielnica Świętochłowic.

Zapomniane, zrujnowane i cieszące się od lat wyjątkowo złą sławą Lipiny jutro – jak co roku – będą areną najbarwniejszych obchodów Bożego Ciała na Śląsku. A dzielnica, do której generalnie nikt, jeśli nie musi – nie zagląda, w ten świąteczny dzień przyciągnie fotoreporterów, operatorów i dziennikarzy z całej Polski. Tego jednego dnia, odrapane familoki, zapuszczone podwórka kamienic, puste witryny zamkniętych od lat sklepów, zamiast razić, staną się znakomitym plenerem fotograficznym. Uroku dodadzą im bogato strojone przez mieszkańców Lipin ołtarze, ukwiecone ulice i maszerujące w procesji, wystrojone w śląskie stroje, dzieci.

W Boże Ciało Lipiny trzeba wystroić

To jest nasza tradycja. Od kiedy pamiętam, a mieszkam tu ponad 20 lat, na Boże Ciało się Lipiny stroiło i budowało ołtarze. Starsi przekazują to na młodszych, moja córka, która już ma swoje dzieci, już wczoraj pytała, kiedy zaczynamy – opowiada Jolanta Kreczmen.

Rozmawiamy we wtorek po południu. Pani Jola myje akurat okna w mieszkaniu na parterze familoka przy ulicy Okrzei. Szyby muszą być „na glanc”, bo jutro w oknach zawisną święte obrazki. Tuż obok, pośród familoków z czerwonej cegły, na rogu ulic Okrzei i Świdra, stanie jeden z najładniejszych i najbardziej okazałych lipińskich ołtarzy. W sumie w całej dzielnicy będzie ich kilka. Wszystkie budują, stroją i przyozdabiają mieszkańcy.

Procesja Bożego Ciała w Lipinach

Już wczoraj po sąsiadach pukała Dżesika, córka Jolanty Kreczmen. To też tradycja, co roku mieszkańcy ulic Świdra i Okrzei zbierają pieniądze na kupno kwiatów na Boże Ciało, którymi potem przystroją ulice i ołtarze. Choć Dżesika przeprowadziła się do centrum Świętochłowic, na Boże Ciało wraca do Lipin, zawsze też bierze udział w przygotowaniach.

– W zeszłym roku moje córki występowały w strojach śląskich. W tym roku też będziemy na procesji. Póki są siły, to się chce, bo to nasza tradycja. Choć za rok nie wiem, czy tu będę – mówi młoda matka i pokazuje na zaokrąglony brzuch. – Bo na świat przyjdzie kolejne maleństwo.

Do skarbonki, za którą uchodzi plastikowe pudełko, w ciągu kilku minut uzbierała od sąsiadów kilkadziesiąt złotych. Każdy wrzuca „co łaska”. – Co roku uzbieramy tyle, że w sam raz starczy na kwiaty – podsumowuje pani Jolanta.
W Boże Ciało zakres prac jest ściśle podzielony, jedni odpowiadają za dekorowanie ołtarzy, inni za ukwiecenie ulic, kto inny przywozi święte obrazki i dekoruje okna. Święte obrazy i krzyże ludzie wynoszą z domów, te cenniejsze i starsze z pilnie strzeżonych schowków.
Zofia Gola pokazuje nam jeden z nich, który wystawi w oknie.

– Tu ludzie są bardzo wierzący, tu każdy w domu ma takie obrazki – mówi. Ma 62 lata, w Lipinach mieszka od 42. Nie pamięta, żeby w dzielnicy nie było uroczystej i barwnej procesji z okazji Bożego Ciała. W przygotowania angażuje się, od kiedy pamięta.

Na granicy starego i nowego

Po co? Po to, żeby nasza ulica jakoś wyglądała, wiadomo jak tu jest na co dzień. A tak Lipiny Bogu i ludziom przypomnimy – tłumaczy.

A o Lipinach przypominać trzeba, choć ludzie o swojej dzielnicy źle mówić nie chcą.

– Tu jest jak wszędzie. Ja tu dziewięcioro dzieci wychowałam, które teraz mają już swoje dzieci. Jak się wszystkich zna, to się człowiek nie boi – opowiada pani Zofia. Szkoda im jednak, że od lat, nieustannie, ich miejsce na ziemi popada w ruinę.

W tej niewielkiej dzielnicy Świętochłowic życie toczy się wokół dwóch głównych ulic: Barlickiego i Chorzowskiej. Ta druga stanowi granicę pomiędzy starym i nowym. Na północ od Barlickiego stoją popadające w ruinę familoki, w wielu z nich straszą pustostany, między budynkami puste place z uklepaną byle jak ziemią, gdzieniegdzie rozpadające się chlewiki. Przy Chorzowskiej też są familoki, ale dalej osiedle z płyty, nie cegły, do tego działa kilka firm, jest też dom kultury.

Rewitalizacja Lipin nie udaje się od lat, ulice co prawda zmodernizowano, tory tramwajowe wymieniono, a na jednym placu wybudowano nawet dyskont spożywczy. Niestety, okradzione ze stalowych elementów konstrukcje starych familoków trzymają się na słowo honoru, a w wielu budynkach za potrzebą mieszkańcy wciąż muszą chodzić na półpiętro. Toalet w mieszkaniach brak.

Z rewitalizacją społeczną dzielnicy też idzie jak po grudzie. Stereotypy nie pomagają. Lipiny, jeśli pojawiają się na językach, to zazwyczaj dlatego, że najpierw trafiają do kronik kryminalnych. Nazwa dzielnicy to synonim biedy, nędzy i patologii. Ludzie tu mają dziennikarzom i politykom za złe, że pojawiają się, gdy dzieje się coś złego. Dla nich wciąż żywe jest wspomnienie innej dzielnicy: pełnej sklepów, prężnie działających zakładów pracy, względnie bogatej, czystej i zadbanej. Dzielnicy, w której ludziom się nie przelewało, ale żyło godnie.

Serce rośnie, jak ludzie chwalą, że tu tak pięknie

Kiedyś to tu ludzie dla siebie milsi byli, bardziej sobie pomagali. Wiadomo, wszyscy byli robotnikami, każdy klepał taką samą biedę, ale było zadbane. I nie było tylu pustostanów. Teraz to jak się ktoś z parteru familoka wyprowadza, to zaraz złomiarze wchodzą, kradną kable i pręty – opowiada Zofia Gola. Zabite dyktą albo zamurowane cegłami okna i drzwi wejściowe do familoków rzucą się w oczy przyjezdnym, którzy odwiedzą jutro Lipiny. Dla tutejszych to chleb powszedni.

W Boże Ciało jest jednak – jak przyznają sami mieszkańcy – w Lipinach inaczej. Odświętny nastrój czuć w powietrzu. Pięknie przystrojonych ołtarzy nikt nie tknie, nikt nie zniszczy. Będą cieszyły oczy przez wiele godzin. Ludzie do ich budowania i strojenia ulic wstaną jutro o 5 rano. Będzie gwarno, wesoło, jak dawniej. Jedni drugich będą częstowali kawą, w przygotowaniach pomogą młodzi.

– To serce rośnie, jak tu u nas na Boże Ciało jest tak pięknie i jak to ludzie, co przyjeżdżają, widzą. Od razu się chce. To się robi dla dzielnicy, dla kościoła, dla siebie samej, żeby to nasze otoczenie jakoś wyglądało – dodaje pani Zofia.
Obchody potrwają jutro około dwóch godzin. Uroczysta i barwna procesja wyruszy z kościoła św. Augustyna w Lipinach po mszy, która rozpocznie się o godz. 8.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!