Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bracia, spółka z o. o.

Agata Pustułka
Likwidacja katowickiego szpitala im. Rydygiera przesądzona. Pracę straci 388 osób. Z tej liczby nowy właściciel, Zakon Św. Jana Bożego, być może zatrudni co czwartą osobę z białego personelu. Jutro w sądzie w Katowicach odbędzie się rozprawa eksmisyjna z powództwa zakonu, który wystąpił na drogę sądową, by jak najszybciej odzyskać budynek, w którym mieści się szpital. Zakon chce mieć do dyspozycji pusty gmach od 1 kwietnia 2009.

Już została zarejestrowana spółka Boni Fraters Catoviensis, która jako niepubliczny zakład opieki zdrowotnej rozpocznie w szpitalu działalność medyczną. - Najlepiej, by szpital funkcjonował bez chwili przerwy - twierdzi prezes spółki ojciec Ryszard Zięba.

Czy tak się jednak stanie? Pewności nie ma.

Wczoraj Rada Społeczna szpitala im. Rydygiera pozytywnie zaopiniowała uchwałę o likwidacji placówki, chociaż służby wojewody dopatrzyły się uchybień formalno-prawnych. W szpitalu wrze. Pracownicy są przerażeni, bo już jest pewne, że ok. 20 proc. załogi straci zatrudnienie. Odprawy, w sumie 3 mln złotych, musi zapłacić miasto, jednak dopiero po zakończeniu procesu likwidacji. Zakon deklarował wstępnie gwarancję zatrudnionym osobom przez 24 miesiące na dotychczasowych warunkach finansowych i możliwość przedłużenia zatrudnienia, o ile dojdzie do porozumienia z miastem i podpisania kontraktu z NFZ.

Z żadnym ze związków zawodowych działających na terenie szpitala nowy właściciel nie rozmawia. Odbyło się za to spotkanie z grupą lekarzy. Tak naprawdę nikt nic nie wie. Jest za to ogromna niepewność. - Nawet ci, którzy zostaną ewentualnie zatrudnieni nie mają szczegółowej wiedzy dotyczącej zasad zatrudnienia. To miasto otworzyło puszkę Pandory i to władze miasta ponoszą główną odpowiedzialność za tą sytuację - mówi Krystyna Ptok, przewodnicząca międzyzakładowej organizacji Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Do zakonu pisaliśmy pisma z prośbą o spotkanie. Odmawiano twierdząc, że na razie nie jest on stroną. A jeszcze rok temu podczas wspólnej wigilii zapewniano nas, że nikt nie straci pracy.

Szpital miejski przez cały czas funkcjonowania płacił Bonifratrom miesięcznie czynsz. Ostatnio w wysokości symbolicznych 15 tysięcy złotych. Niewykluczone jednak, że o ile nie dojdzie do przejęcia szpitala, zakonnicy przedstawią nowe stawki za korzystanie z nieruchomości, odpowiadające wartościom rynkowym tj. blisko 50 zł za metr kwadratowy. Od roku miasto korzysta z budynku bez umowy, bo ostatnia wypowiedziana została 11 listopada 2007 roku.
- Najważniejszy jest dla nas los pracowników i pacjentów. Tymczasem mamy do czynienia z prywatyzacją bez miłosierdzia i fatalną polityką zdrowotną władz miasta - mówi Krystyna Ptok.

Reformy ochrony zdrowia w mieście to pasmo porażek. Nieudana prywatyzacja szpitala urologicznego, kontrowersyjne działania wobec szpitala geriatrycznego i laryngologicznego, zamieszanie z dwoma zakonnymi szpitalami. Elżbietanki, do których należy jeden szpital, nie zdecydowały się na jego przejęcie (do 2019 r. miasto w zamian za nakłady będzie prowadziło tam szpital). Bonifratrzy postanowili przejąć swoją własność. Pojawiły się problemy.

- Wydawało się, że proces przejmowania szpitala przez zakon będzie przebiegał inaczej - mówi Jerzy Łączkowski, naczelnik wydziału zdrowia Urzędu Miasta w Katowicach. - W formie darowizny chcieliśmy zostawić m.in. sprzęt. Liczyliśmy, że zakon stanie się następcą prawnym miasta.

Zamiast pokojowego przejęcia szpitala, wybuchł konflikt i miasto będzie stratne co najmniej trzy razy. Po pierwsze musi wypłacić wspomniane odprawy, po drugie spłacić wynoszący ok. 5 mln złotych dług szpitala, a na dodatek pogodzić się z faktem, że sprzęt medyczny zostanie zdemontowany i straci znacznie na wartości.

Nie są to małe kwoty. W ostatnich latach w szpital kupił nowy aparat do RTG, wyposażył oddział urazowo-ortopedyczny. Urządzenia będą rozmontowane i trafią do magazynu. Ich ponowne użycie będzie wymagało stosownych certyfikatów. Choć budynek szpitala nie przypomina luksusowej kliniki to wyremontowano dach, windę oraz oddano do użytku nową izbę przyjęć. Wraz z zakupem nowych urządzeń inwestycje pochłonęły ok. 5 mln złotych z budżetu miasta. Dodatkowo szpital remontowało i wyposażało stowarzyszenie oraz wykonywano remonty ze środków własnych szpitala.

Zakon ma swoje racje. Tłumaczy, że nie może być następcą prawnym miasta, bo w 1945 roku to Katowice bezprawnie przejęły majątek zakonu i uniemożliwiły mu prowadzenie działalności szpitalnej. W piśmie do wiceprezydent Katowic Krystyny Siejnej padło sformułowanie, że Katowice wyrządziły zakonowi szkodę majątkową wielkich rozmiarów.

Zdaniem zakonników, by teraz spełnić wymogi prawa, trzeba zainwestować w szpital 17 milionów złotych. Czy działalność medyczna szpitala będzie utrzymana w dotychczasowym rozmiarze? O. Ryszard Zięba, prezes spółki powołanej do zarządzania placówką, odpowiada: zakres świadczeń będzie taki sam albo nieco zmieniony.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera