Na początku piątkowej rozprawy przed gliwickim Sądem Okręgowym D. złożył hołd ludziom, którzy zginęli pod ziemią w wyniku wybuchu metanu i pyłu węglowego.
U żon i matek tragicznie zmarłych górników słowa Kazimierza D. wywołały łzy i wzburzenie. Były dyrektor stwierdził, że jest to i jego osobista tragedia, gdyż w tym czasie był już w okresie wypowiedzenia przed przejściem na emeryturę.
Według śledczych, w listopadzie 2006 r. wiedział o przekroczonych dopuszczalnych stężeniach metanu, tolerował brak profilaktyki zwalczania zagrożenia wybuchem pyłu węglowego i zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Mimo to zlekceważył alarmujące dane i nie nakazał przerwania prac. Kazimierz D. w trakcie swych kilkugodzinnych wyjaśnień rozwodził się nad historią kopalni, sypał datami spotkań zespołów czy komisji powoływanych w celu zapewnienia bezpieczeństwa pracującym przy demontażu urządzeń w wyrobisku.
Wyliczał też, co zrobiono, by to bezpieczeństwo zapewnić. Podkreślał, że od 2002 roku, aż do tragicznego 21 listopada 2006 w rudzkiej kopalni nie doszło do ani jednego śmiertelnego wypadku. Kopalnię Halemba, ze względu na możliwość wystąpienia wszystkich możliwych zagrożeń naturalnych, a jednocześnie ich zbyt małe rozpoznanie przed rozpoczęciem eksploatacji, nazwał poligonem doświadczalnym.
- Ta kopalnia została źle zaprojektowana. Miała zbyt małą średnicę szybów zarówno wydobywczych, jak i zjazdowych, co skutkowało zmniejszeniem ilości podawania powietrza, które przy zagrożeniu metanowym ułatwiałoby wydobycie. Zbyt wąskie przekroje szybowe utrudniały z kolei transport wielkogabarytowych urządzeń - podkreślił. Mówił też o ostatnim przed tragedią zebraniu komisji ds. zagrożeń. Odbyło się 9 listopada 2006. Mieli w nim uczestniczyć specjaliści z branży nie związani z kopalnią. Jak stwierdził, konkluzja z zebrania była taka, że brak jest zagrożenia pożarowego, a dotychczasowe prace prowadzono prawidłowo.
- Opinie tych komisji były znane nie tylko mnie, ale i organom nadzorującym pracę w górnictwie. Gdyby nie zostały wydane ani ja, ani mój zastępca nie moglibyśmy wydawać żadnych wiążących decyzji - bronił się Kazimierz D.
Rozgoryczenia wyjaśnieniami byłego dyrektora nie kryli najbliżsi ofiar. Michał Wąsowski, ojciec górnika, który zginął w Halembie mówił, że widocznie oskarżony przyjął taktykę, by zrzucić winę na przyrodę i wadliwe projekty sprzed lat.
Podobnie jak Markowi Z., byłemu szefowi wentylacji w Halembie, Kazimierzowi D. grozi do 12 lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?