Była degustacja regionalnych czeczeńskich potraw, występy i wykład o kulturze Czeczenii, który wygłosiła Malika Abdoulvakhabova, Czeczenka, która w Polsce mieszka już od kilkunastu lat i jest prezesem Fundacji Ocalenie.
- Ważne jest to, jak potem ludzie będą mogli odnaleźć się w społeczeństwie kraju, który proszą o pomoc - mówił Rafał Rogala, szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców w Warszawie.
Ośrodek dla uchodźców w Bytomiu działa od marca zeszłego roku. Dzisiaj przebywa w nim 197 osób. W tym jest 26 dzieci w wieku do 7 lat. 43 dzieci chodzi do szkoły. Mieszkańcy ośrodka są obywatelami Federacji Rosyjskiej, którzy deklarują narodowość czeczeńską. Bytomski ośrodek jest jedynym na Śląsku i jednym z 20 w Polsce. Powstał, bo kiedy nasz kraj wszedł do strefy Schengen, na granicy każdego dnia 100-250 osób prosiło o ochronę. A w ośrodkach dla uchodźców, które już istniały, brakowało miejsc.
Dla bytomskiego ośrodka opracowano specjalny program preintegracyjny. W jego ramach wśród mieszkańców Bytomia będzie rozprowadzana ulotka informująca o problemie uchodźstwa, będzie i konkurs rysunkowy dla dzieci mieszkających w ośrodku pod hasłem Ja i mój Bytom. Prace małych artystów zawisną potem w Wydziale Promocji i Informacji bytomskiego UM. Będzie je można oglądać od 14 do 23 kwietnia.
Na tym nie koniec. Dzieci z ośrodka będą wyjeżdżały na krajoznawcze wycieczki, organizacje samorządowe przybliżą lokalnej społeczności kulturę cudzoziemców, a w samym ośrodku powstanie rosyjskojęzyczna biblioteka, w której znajdą się między innymi książki o historii Polski. W lipcu w placówce ma stanąć sześć komputerów z podłączeniem do internetu. W maju natomiast odbędą się spotkania pracowników ośrodka z przedstawicielami Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie i Stowarzyszenia Pośredników Biur Nieruchomości. - Chcemy stworzyć program, w ramach którego będziemy pozyskiwali mieszkania dla cudzoziemców. I pokazać ludziom, że to są normalni najemcy. Że będą zarabiali i płacili za mieszkanie - mówi Mirosław Kądziołka, kierownik ośrodka w Bytomiu.
43 dzieci uchodźców uczy się w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 4 w Stroszku. - Do naszej szkoły chodzą uczniowie od pierwszej klasy szkoły podstawowej do drugiej klasy gimnazjum. Przygotowywaliśmy do tego uczniów, nauczycieli i rodziców. Dzieci szybko się ze sobą zaprzyjaźniły. Nigdy nie było między nimi walk, przepychanek, obrażania się - mówi Stanisława Siudyła, dyrektorka ZSO nr 4. W Stroszku uczy się 14-letnia podopieczna ośrodka.
- W Polsce jestem od półtora roku. Przyjechałam z rodzicami i trojgiem młodszych braci - mówi dziewczynka.
- Chciałabym tu zostać, bo mam w szkole wielu przyjaciół. Przyjęli mnie bardzo życzliwie. Ale za ojczyzną też tęsknię.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?