Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bytom: „Rzekoma ogrodniczka”w Operze Śląskiej. Ostatnia premiera w sezonie artystycznym 2017/2018

Magdalena Nowacka
Magdalena Nowacka
Bytom: „Rzekoma ogrodniczka”w Operze Śląskiej
Bytom: „Rzekoma ogrodniczka”w Operze Śląskiej Arkadiusz Gola
Bytom: „Rzekoma ogrodniczka”, czyli Mozart z kryminalnym wątkiem w Operze Śląskiej.

Bytom: „Rzekoma ogrodniczka”, czyli Mozart z kryminalnym wątkiem w Operze Śląskiej

Markiza Violante Onesti zostaje zaatakowana i pozostawiona na śmierć. Czy zostanie uratowana? Kto postanowił pozbawić ją życia? I co z tym wspólnego ma Sandrina, ogrodniczka? A do tego plejada bohaterów ze świata kryminalnej literatury i filmu jak Herkules Poirot, panna Marple, inspektor Clouseau, Sherlock Holmes, Mr Chang, a nawet ... kapitan Kloss.

Pierwsza wspólna produkcji Opery Śląskiej i Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach, opera Mozarta „Rzekoma ogrodniczka - La finta giardiniera” to jedno z rzadziej wystawianych dzieł muzycznego geniusza. Ale zarówno warstwa muzyczna, zabawne intrygi i świeżość, poprzez wyeksponowanie wątku kryminalnego, sprawia, że spektakl ma szansę stać się prawdziwym hitem na tej scenie. Reżyserem jest André Heller-Lopes , kierownictwo muzyczne objął Bassem Akiki - dyrektor artystyczny Opery Śląskiej.

Zobacz zdjęcia:

Toksyczne związki

Sporo tu mieszania gatunków, a chociaż sama opera powstała blisko 250 lat temu, to jej atutem są ciekawe, nietuzinkowe postacie, charakterologicznie doskonale wpisujące się we współczesne społeczeństwo.

- Sandrina ukrywa się u burmistrza przed kimś, kto chciał coś jej zrobić...nie zdradzę, who is who - mówi Ewa Majcherczyk, która wciela się w główną bohaterkę. - Violante Onesti doświadczyła w swoim życiu trudnej miłości, dzisiaj powiedzielibyśmy, że nawet toksycznej czy patologicznej. To też ciekawe z punktu widzenia psychologii czy socjologii. Czasy się zmieniają, jednak ludzie nie. We współczesnym świecie mamy takie pary, związki, które w ten sposób funkcjonują. To jest ten uniwersalizm w tej historii - podkreśla.

Znana widzom Opery Śląskiej m.in. z tytułowej roli w nagrodzonej Złotą Maską „Romeo i Julii”, tym razem występuje w innej roli oraz innej epoce. I czuje się w niej świetnie.

- Podoba mi się to, że mogę tu grać podwójną rolę i mam do czynienia z postaciami, które znają tylko moją jedną stronę. Przy służącym zachowuję się jak markeza, ale przy Podeście, zakochanym we mnie burmistrzu, jestem tylko skromną ogrodniczką, zajmującą się kwiatkami, nawiasem kompletnie nie potrafiąc tego robić. Za to robię słodkie miny i wielkie oczy, kiedy pracodawca czegoś ode mnie wymaga. Złożoność tej postaci jest naprawdę ciekawa. Muzycznie moja bohaterka bardzo się zmienia, arie są niezwykle zróżnicowane, wynika to z tego, że spotykają ją „ciekawe” przygody i dramatyczne sytuacje. Sandrina znajdzie się np. w dżungli, gdzie niemal oszaleje. Ten dramatyzm w ariach będzie słyszalny. I ta różnorodność, bo są tu i partie liryczne i komiczne. Opera buffa, wymaga od artystów błyskotliwości, poczucia humoru, ale też prawdy postaci. Na pewno pomaga to, że pracuję z bardzo dobrymi śpiewakami i kolegami, z którymi dobrze się znam. To sprawia, że my nie tylko gramy na scenie, ale też bardzo dobrze się bawimy. Ta opera w swojej konwencji wymaga mocnego zgrania zespołu - podkreśla.

W drugiej obsadzie, składającej się ze studentów Akademii Muzycznej, w rolę Sandriny wciela się Kamila Nowak.

- To ogromne przeżycie, mój operowy debiut, pierwszy raz na scenie. Jestem szczęśliwa, że dostaliśmy taką możliwość. Piękne zakończenie studiów - mówi, dodając, że spektakl jest jednocześnie jej dyplomowym. - Od strony muzycznej pracowałam z profesor Ewą Biegas i prof. Grzegorzem Biegasem, następnie z Bassemem Akiki, żeby nauczyć się śpiewania z orkiestrą, bo to dla nas też jest nowość, a reżysersko z André Hellerem-Lopesem. Dodatkowo musieliśmy przygotować się także aktorsko. Wyzwań było więc sporo - przyznaje młoda sopranistka.

Prof. dr hab. Władysław Szymański, rektor AM, jest bardzo zadowolony zarówno ze swoich studentów, jak i współpracy z Operą Śląską.

- Od początku byliśmy zdeterminowani, aby ten pomysł zrealizować- zapewnia.

Część obsady realizatorskiej jest międzynarodowa. Wśród nich pochodzący z Brazylii, scenograf Renato Theobaldo.

- Największym moim zmartwieniem było to, jak będzie wyglądać współpraca z zespołem, ale wszystko odbyło się idealnie. Rozmiar sceny Opery Śląskiej nie jest dla mnie problemem, bo zdarzało mi się pracować w kameralnych scenach. Najważniejsza dla mnie jest transparentność poszczególnych fragmentów scenografii, istotna jest też praca z oświetleniowcem - wyjaśnia scenograf.

Łukasz Goik, dyrektor Opery Śląskiej
Nie było żadnej taryfy ulgowej dla studentów. Pełen profesjonalizm. Akademia Muzyczna partycypowała w kosztach, podejmowała decyzje na temat realizatorów czy dekoracji. Odpowiedzialność została więc trochę podzielona, ale jednocześnie osobiście odczułem ją mocniej, bo nie chciałem zawieść strony, która z nami współpracowała.

Te działania miały pokazać tym młodym ludziom, że jest szansa na rozwój ich kariery. Dla nas to budowanie być może przyszłego zespołu, a jednocześnie stworzenie możliwości uczestniczenia w profesjonalnej produkcji adeptom sztuki wokalnej. I myślę, że te działania dla obu stron są nowym doświadczeniem, ale przyniosą, a w zasadzie już przynoszą efekty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!