Na pl. Szewczyka codziennie wychodzą tysiące podróżnych z dworca PKP. A koszty interesu znikome - handlarze nie płacą za zajmowanie placu miastu i Zakładowi Targowisk Miejskich ani grosza, nie płacą też podatków.
Władze Katowic rozkładają ręce, rady na dziki handel nie widzi też katowicka Izba Skarbowa. Podobnie strażnicy miejscy. Ci ostatni jeszcze w ubiegłym roku nękali handlarzy, sprawdzali, czy mają pozwolenie na handel, czy wnoszą opłaty skarbowe. Kilka razy zdarzyło się, że w obecności policji rekwirowali towar, a spożywczy wywozili do Sanepidu. Konfiskaty zaprzestali, bo jak twierdzą, zmieniły się przepisy. W katowickim magistracie liczą, że stragany znikną wraz z przebudową pl. Szewczyka. Ciężki sprzęt ma tu wjechać na przełomie września i października, wówczas plac zostanie zamknięty. Sprzedawcy już planują, gdzie się przenieść. Logika jest następująca: skoro na pl. Szewczyka strażnicy dali im spokój, to dadzą też na 3 Maja i rynku. Czy tak ma wyglądać stolica regionu?
- Na taki handel w centrum nie ma miejsca - deklaruje Waldemar Bojarun, rzecznik Urzędu Miasta w Katowicach. Jednocześnie brak pomysłu, jak z problemem się uporać. Nie mają go też strażnicy.
- Rekordzista z pl. Szewczyka ma ponad 100 wniosków, skierowanych do sądu w sprawie orzeczenia grzywny - wyjaśnia Krzysztof Król, rzecznik katowickiej Straży Miejskiej. Mandatów (maksymalnie do 500 zł) na własną rękę strażnicy wypisują coraz mniej. - Ich wątpliwa egzekucja kosztuje nas więcej niż zyski z ich ściągnięcia - mówi. Jaka rada? - Zmiana ustawodawstwa tak, aby można było konfiskować towar - dodaje Król. Strażnicy poinformowali o handlarzach Urząd Kontroli Skarbowej. Ten sprawę przesłał Izbie Skarbowej. - Mamy kilka takich spraw, ale nie prowadzimy akcji mandatowych - tłumaczy Michał Kasprzak, rzecznik IS. Powód? Ta sama śpiewka co w straży miejskiej - egzekucja jest niepewna i droga.
Traci miasto. Plac w centrum ok. godz. 17, kiedy stragany znikają, przypomina śmietnisko. Do kasy miasta miesięcznie nie wpływa kilkanaście tysięcy złotych. Od 400 zł do 1 tys. zł płaci handlowiec za zajmowanie kiosku na legalnym targowisku na pl. Miarki. - Opłata targowa za 2 m kw. to 10 zł. Miasto traci na jednym nielegalnym straganie na pl. Szewczyka 200 zł dziennie - wylicza Adam Litwin, dyrektor ZTM w Katowicach.
Na dziko w Łodzi
Na nielegalnych handlowców władze Łodzi próbowały już mandatów, grzywien, weryfikacji legalności towaru - bez rezultatu. Spróbowano konfiskaty. Urzędnicy w asyście strażników miejskich zabrali niewiadomego pochodzenia towar do magazynu. Handlarze mogą go odzyskać dopiero po przedstawieniu faktur potwierdzających własność. Konfiskowanie towaru w Łodzi jest możliwe, ponieważ, w przeciwieństwie do Katowic, radni uchwalili to w prawie miejskim. LOTA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?