Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Charyzma księdza Jarka zbudowała pielgrzymkę kibiców

Grzegorz Gajda
Z Jerzym Dudałą, autorem książki „Fani-chuligani. Rzecz o polskich kibolach”, socjologiem, publicystą rozmawia Grzegorz Gajda.

- Czy ostatnia XV Pielgrzymka Kibiców na Jasną Górę, która odbyła się 7 stycznia 2023 roku, była szczególna, poza tym, że jubileuszowa?
- Na pewno tak. Jej uczestnicy złożyli bowiem „Serce dla Inki” pamiątkową tablicę w kształcie serca wykonaną z ofiarowanej biżuterii i dedykowaną Danucie Siedzikównie, 18-letniej sanitariuszce Armii Krajowej, skazanej przez komunistów na karę śmierci, która do końca pozostała wierna Polsce. Ksiądz Jarosław Wąsowicz, salezjanin, duszpasterz kibiców i pomysłodawca całej akcji wskazał, że jest to dar od kibiców-patriotów. Jest to serce wykonane ze srebra ofiarowanego przez ludzi z całego świata, a także składanych datków. W „Sercu dla Inki” znajduje się ziemia z jej grobu, a także polski orzeł w koronie i złoty ryngraf Matki Bożej Ostrobramskiej. Ksiądz Jarosław Wąsowicz krzewi wśród młodych patriotyzm i miłość do Ojczyzny. Wiem, że górnolotnie to brzmi, ale tak właśnie jest. Ostatnia, XV edycja pielgrzymki kibiców pokazała, że to dzieło księdza Jarosława Wąsowicza wspaniale się rozrosło.

- A jej początki?
- Pamiętam, że na pierwszej pielgrzymce kibiców było około trzystu osób, a potem na Jasną Górę zaczęły podążać tysiące ludzi z różnych zakątków Polski. Co jest piękne - każdego roku nie brakuje również przedstawicieli mniejszych, lokalnych klubów z małych miejscowości. W kibicowaniu ważne jest przywiązanie do małych ojczyzn, do regionów. W dzisiejszym zglobalizowanym świecie ma to wielką wartość. Te pielgrzymki to czas na zadumę, na refleksję, czyli na to, na co we współczesnym świecie brakuje czasu. Siłą rzeczy ta pielgrzymka od lat kruszy stereotypy dotyczące kibiców. To jest środowisko bardzo różnorodne, którego nie sposób zaszufladkować. Natomiast nie brakuje w środowisku kibiców ludzi, którzy są gotowi dla idei poświęcać swój czas i pieniądze. Dla wielu kibiców hasło Bóg, Honor, Ojczyzna ma wielkie znaczenie. A niestety żyjemy w czasach, kiedy różne środowiska lewicowe narzucają innym swoja narrację. I robią to coraz bardziej agresywnie.

- Co zadecydowało o tym, że ta pielgrzymka kibiców tak urosła?
- Ostatnio rozmawiałem ze znanym socjologiem, który od lat interesuje się też sportem. I powiedział, że gdyby więcej księży było takich, jak ksiądz Jarosław Wąsowicz, to młodzież chętniej chodziłaby do kościoła. Ja uważam, że gdyby więcej było takich księży, jak ksiądz Jarek, to młodzi ludzie waliliby do kościołów drzwiami i oknami. On bowiem z każdym zagada, każdego wysłucha. Jak trzeba to coś wyjaśni, przedstawi swoje argumenty. Młodzi ludzie, ale i starsi również, potrzebują takiego podejścia i tego, żeby ich ktoś wysłuchał. Na pewno charyzma księdza Jarosława Wąsowicza i jego autentyczność sprawiła, że przewidywania tych, którzy sądzili, że ta inicjatywa szybko, po dwóch, trzech latach się wypali, się nie sprawdziły. Pewnie sam ksiądz Wąsowicz - ze swoim wielkim zaangażowaniem - jest też inspiracją dla innych księży. Trzeba też pamiętać, że te pielgrzymki są też istotne w kontekście współczesnej historii Polski. Zawsze w Sali Ojca Kordeckiego są po mszy świętej spotkania z ciekawymi postaciami, w tym wybitnymi historykami, z ludźmi, którzy mają wielką wiedzę na temat dziejów naszej Ojczyzny. Na pewno dla wielu młodych ludzi, szczególnie tych, którzy się zbytnio historią nie interesują, jest to cenne. Sam ksiądz Jarosław Wąsowicz jest historykiem, pisze różne książki. Napisał przed laty między innymi doskonałą książkę "Biało-zielona Solidarność", w której opisał, jaką rolę odegrali kibice Lechii Gdańsk w walce z komunistycznym systemem w latach 1981-1989.
Jeżeli chodzi o pamięć o Żołnierzach Wyklętych, to olbrzymi wkład miał tu śp. Roman Zieliński, kibic Śląska Wrocław, który był mocno zaangażowany w organizację opraw poświęconych Żołnierzom Wyklętym na stadionie we Wrocławiu oraz różnych wydarzeń. Pamiętam, że tylko się uśmiechnął, jak mu kiedyś powiedziałem, że w swoim portalu „Fan- Śląsk” więcej pisze o Żołnierzach Wyklętych i sprawach dotyczących historii niż o kwestiach stricte kibicowskich. W tym obszarze Zielina ma swoje olbrzymie zasługi. Niestety Romek odszedł w 2020 roku w wieku 59 lat, co dla wielu, w tym dla mnie, było wielkim szokiem. Nie wypada chyba mówić, że ktoś miał piękny pogrzeb, ale Romek taki miał.

- Jak poznaliście się z księdzem Jarosławem Wąsowiczem?
- Poznałem księdza Wąsowicza przez śp. Tadeusza Duffka „Dufa”, kiedy robiłem z nim wywiad o kibicowaniu. „Dufo” był jednym z najbardziej znanych kibiców gdańskiej Lechii i właśnie marzyła mu się ogólnopolska pielgrzymka kibiców, o czym powiedział księdzu Wąsowiczowi. Tadeusz Duffek niestety nie doczekał pielgrzymki, bowiem zmarł po ciężkiej chorobie. Jednak ta idea została wdrożona w życie dzięki księdzu Wąsowiczowi. To właśnie Dufo powiedział mi, żebym się skontaktował z księdzem, też kibicem Lechii. Na początku poczułem się trochę nieswojo, bo jakoś kibicowanie i ksiądz mi nie współgrały. Pamiętam, że mówię mu: „Tadziu, jak to? Ksiądz i kibicowanie?” A on tylko odparł: „ale to nie jest zwykły ksiądz”. Miał rację. A potem robiłem też wywiady z księdzem Wąsowiczem o kibicowaniu Lechii i młodzieży walczącej w Gdańsku z komuną. I tak się poznaliśmy. A kiedy ksiądz opowiedział mi o inicjatywie ogólnopolskiej pielgrzymki kibiców, to zacząłem o niej pisać, między innymi w dzienniku Sport czy też tygodniku Piłka Nożna. Zaczęło się dość skromnie, a potem inicjatywa tak urosła, że pewnie wielu nawet się tego nie spodziewało.

- Kibicowanie mocno się zmieniło w porównaniu do tego z lat 80-tych czy 90-tych?
- Zmieniło się bardzo, jak i realia wokół nas. To jednak temat na jakieś opasłe tomisko, a nie na parę zdań. Na pewno nie ma tej spontaniczności, co kiedyś. Przed laty jeździłem bardzo dużo na mecze piłki nożnej oraz hokeja na lodzie. Jak się jechało na wyjazdy do Tychów, Bytomia czy Janowa to zawsze było „elektrycznie”. Często kiedy szliśmy z dworca w Szopienicach do Janowa, to milicja się na nas wyżywała. To były zupełnie inne czasy. Jechałeś na wyjazd, kupowałeś bilet w kasie dla kibiców przyjezdnych i tyle. Nie było takiej inwigilacji, jak dzisiaj. Teraz młodzież inaczej spędza czas. Internet wszystko zmienił. Młodzi biegają z tymi smartfonami, robią ciągle zdjęcia. Zupełnie inne czasy. Poza tym dla co niektórych kibicowanie to trampolina do jakichś śmierdzących interesów. A to rozwala tylko ten kibicowski świat. Pamiętam, że na mecz Zagłębia Sosnowiec do Libiąża pojechało nas w 1998 roku ze trzy tysiące. A potem szał w Sosnowcu i okolicach był taki, jakby Zagłębie zdobyło mistrza Polski. I ten wyjazd nie był wcale gorszy niż wyjazdy do Krakowa, Wrocławia, Łodzi, Zabrza, czy wielu innych miejsc. Ksiądz Wąsowicz łączy też pokolenia kibiców. Podczas pielgrzymek ci młodzi mogą posłuchać starszych kibiców, którzy jeździli na mecze między innymi w latach 80-tych. To też ma swoją dużą wartość. W świecie kibicowskim tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie są bezcenne. Mecze to zawsze był tylko pretekst, by pokazać swoje poglądy, przekonania. Nie tylko w Polsce. Każdy region ma swoją specyfikę, swój niepowtarzalny klimat. Stąd np. we Włoszech mecze Napoli z krezusami z północy zawsze są gorące. A w Glasgow mecze derbowe między Celtikiem a Rangersami to także rywalizacja katolików z protestantami. Mecze wywołują na całym świecie emocje dalece wykraczające poza sport. Dlatego dla tak wielu są magnesem.

Rozmawiał: Grzegorz Gajda

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera