Chorzów: plac z ławkami i fontanną będzie rynkiem?

Jak zobaczyłem estakadę, to przeraziłem się - mówi Janusz Korzeń, członek zespołu architektów, który wygrał konkurs na projekt przebudowy rynku w Chorzowie. - Doszliśmy do wniosku, że z tą zdewastowaną przestrzenią trzeba dać sobie radę za pomocą bardzo prostych sposobów - dodał Korzeń, wyjaśniając główną ideę przedstawionej przez jego zespół koncepcji.

I taki właśnie jest zwycięski projekt na przebudowę rynku w Chorzowie: stonowany i bez "udziwnień". Co rzuca się przede wszystkim w oczy? Potężny plac, który ma powstać przed budynkiem ratusza. Ma być odpowiedzią dla dużego budynku urzędu miasta. W dalszej części rynku, która będzie sąsiadować z przystankami centrum przesiadkowego, mają stanąć ławki i ma pojawić się zieleń.

Jednak zwycięska wersja projektu może być jeszcze uzupełniana o nowe elementy, które pojawiły się np. w innych pracach. Zresztą sam sąd konkursowy w swojej ocenie uznał, że koncepcja, która zdobyła pierwszą nagrodę, jest ogólna i podczas "wcielania w życie" powinna zostać wzbogacona m.in. o więcej zieleni, np. drzewa i fontannę czy lustro wody.

Ale w pozostałych zgłoszeniach pojawiały się też inne, bardzo odważne projekty. Zespół architektów z Gdyni, który ostatecznie zajął trzecie miejsce, skoncentrował się przede wszystkim na drugim etapie przebudowy rynku, kiedy estakada stamtąd już zniknie.

Bo przypomnijmy, że zespoły architektów, które wzięły udział w konkursie, mogły przedstawić dwie wersje swoich prac. W pierwszym etapie projektowania musieli uwzględnić estakadę, przecinającą chorzowski rynek, a w drugim - miasto po 2020 roku, już po jej wyburzeniu.

Patryk Pniewski, architekt z Gdyni i współautor tej koncepcji, tłumaczył, że było to bardzo świadome działanie. - Etap przejściowy na czas istnienia estakady jest konieczny. Natomiast te wszystkie prace zostaną w znacznej mierze zniszczone poprzez jej wyburzenie - komentował. Zaś inni architekci puścili wodze fantazji i zaproponowali, aby na rynku znalazła się... ściana wspinaczkowa. W Chorzowie nie spotkało się to z entuzjastycznym przyjęciem. Jednak w Katowicach, według aktualnych założeń, na budującym się właśnie rynku ma stanąć siłowania pod chmurką. Ma znaleźć się na jednym z trzech placów, które będą tworzyć płytę główną rynku.

Rynek w Chorzowie jest dopiero w planach, a to, czy zostanie odbudowany, uzależnione jest od pozyskania funduszy na tę inwestycję. Andrzej Kotala, prezydent Chorzowa, mówi, że szanse na to są bardzo duże. Zanim to jednak nastąpi, na dniach ma rozpocząć się budowa centrum przesiadkowego, które bezpośrednio sąsiaduje z rynkiem.

Czy rynki w Chorzowie albo Katowicach zatrzymają na dłużej mieszkańców? Okaże się. Zauważalne jest jednak, że miasta przemysłowe coraz częściej chcą odbudowywać swoje dawne rynki.

- Dobrze się dzieje, że wraca się do idei placów centralnych - mówi prof. Tomasz Nawrocki, socjolog miasta z Uniwersytetu Śląskiego. Naukowiec zauważa jednak, że nie wszystkie realizacje tych koncepcji są udane. Są też pewne obawy, jeśli chodzi o powstające lub mające powstać nowe inwestycje. - Rynek w Chorzowie nigdy nie będzie rynkiem, dopóki będzie stała na nim estakada. Katowice też nie będą mieć rynku, dopóki plac będzie przecinany przez jeżdżące tramwaje - podsumowuje prof. Nawrocki.

*Proces apelacyjny Katarzyny W.: Kochałam Madzię. Nie jestem zła
*Najlepsza jednostka OSP w woj. śląskim ZAGŁOSUJ W PLEBISCYCIE FINAŁOWYM
*Sprawdź, czy jesteś satanistą: Szokująca broszura ks. Sawy
*Najlepsze MEMY po meczu Polska – Niemcy ZOBACZ ZDJĘCIA