Liczba nagłych incydentów sercowo-naczyniowych nie spadła nagle w warunkach epidemii, ale właśnie w trakcie epidemii lekarze obserwują niepokojący spadek liczby zgłaszających się po pomoc pacjentów.
- Według wyników ankiety, przeprowadzonej w dziesięciu polskich ośrodkach, liczba zabiegów kardiologii interwencyjnej stosowanych w ostrym zawale serca, zaledwie w ciągu ostatniego miesiąca spadła o 25 procent. To sytuacja groźna dla zdrowia i życia chorych.
- Apelujemy, by z objawami ostrych incydentów kardiologicznych niezwłocznie zgłaszać się po pomoc. Niezależnie od tego, czy podejrzewacie Państwo u siebie zakażenie koronawirusem, czy też nie. Szpitale dyżurują, są przygotowane na każdy wariant, pomoc zostanie Wam udzielona – wzywa prof. Adam Witkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.
W dobie epidemii SARS-CoV-2 liczba wszystkich zabiegów kardiologii interwencyjnej spadła nawet o kilkadziesiąt procent! Jak podkreślają eksperci, nie wynika to z przyczyn klinicznych, a prawdopodobnie z obawy pacjentów przed zakażeniem koronawirusem w placówkach medycznych.
Kardiolodzy podkreślają: zawał to wciąż śmiertelna choroba. Nie wolno czekać z wezwaniem pomocy! W Polsce rocznie stwierdza się około 40 tys. zawałów mięśnia sercowego i 30 tys. przypadków tak zwanej niestabilnej choroby wieńcowej leczonej zabiegowo w trybie pilnym.
Śmiertelność w przypadku nieleczonego ostrego zawału serca z tzw. uniesieniem odcinka ST (STEMI) wynosi około 40 procent, a w przypadku zawału leczonego za pomocą procedur pierwotnej angioplastyki wieńcowej – 3,5-5 procent, czyli ośmiokrotnie mniej. W placówkach, w których leczy się osoby z zawałem serca, wdrożono procedury chroniące przed wzajemnym zakażaniem się oczekujących na badania i terapie pacjentów. Oczywiście nikt nie zagwarantuje całkowitego bezpieczeństwa, ale zawał jest bardziej śmiertelny od koronawirusa.
Obejrzyj dokładnie
- Zauważam pewną tendencję, że osoby z objawami dzwonią w ostatniej chwili, co znacznie zmniejsza szansę na ratunek. Jesteśmy przygotowani na przyjęcie pacjentów, ja zresztą zawsze. Mamy optymalne zabezpieczenie przez zakażeniem koronawirusem - mówi prof. Andrzej Lekston, kardiolog ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, kierownik Pracowni Hemodynamiki w Centrum,
Zawał jest priorytetem, dlatego pacjent od razu zostanie zawieziony do pracowni hemodynamicznej w celu leczenia interwencyjnego. Dla bezpieczeństwa pacjentów i personelu wszyscy chorzy są traktowani jako potencjalnie zakaźni, a od pacjenta z podejrzeniem infekcji SARS-COV-2 pobierany jest natychmiast wymaz do badań. Trwa to dosłownie 10 sekund. Do czasu uzyskania wyniku testu pacjent przebywa w specjalnym pomieszczeniu, pełniącym funkcję czasowej kwarantanny.
Na badanie przy użyciu metody PCR trzeba poczekać 3-4 godziny, choć oczywiście zdarza się, że w niektórych szpitalach trwać to może dłużej. Najważniejsza procedura - angioplastyka - będzie jednak dawno przeprowadzona, a to jest najważniejsze! Dopiero po uzyskaniu ujemnego wyniku testu chory może zostać przeniesiony na oddział, gdzie znajdują się pacjenci bez infekcji. W przypadku potwierdzenia zakażenia, chory trafi na inny oddział, odpowiednio zabezpieczony i przygotowany do leczenia pacjentów z SARS-CoV-2.
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
Jakie są wczesne objawy boreliozy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?