Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciało dwa razy pochowane

Grażyna Kuźnik
Grobowiec na myszkowskim cmentarzu stał się obiektem zainteresowania osób postronnych
Grobowiec na myszkowskim cmentarzu stał się obiektem zainteresowania osób postronnych arkadiusz gola
Niedługo spoczywał zmarły 82-letni Marian Sławczyk w miejscu swojego pierwszego pochówku, na cmentarzu parafialnym w Myszkowie-Ciszówce.

Już dwa dni po uroczystym pogrzebie w sobotę 18 kwietnia, znalazł się w zupełnie innym grobie. Doszło do tego bez wiedzy rodziny, w terminie niedopuszczalnym dla ekshumacji, bez zawiadamiania i obecności służb sanitarnych, potajemnie i w nocy.

Od 15 kwietnia do 16 października ekshumacje są zabronione. Wtedy tylko w wyjątkowych sytuacjach można starać się o zgodę sanepidu. Zaś ciało Mariana Sławczyka wykopano i zakopano ponownie 20 kwietnia.

Krewni, którzy przyszli w tym dniu na cmentarz odwiedzić jego grób, przeżyli szok. Nie mieli pojęcia, co stało się z zasłaną wieńcami mogiłą. Dlaczego zniknęła, a na jej miejscu jest tylko uklepany ziemia? Gdzie jest ojciec i dziadek?

Okazało się, że ciało Mariana Sławczyka nadal znajduje się na cmentarzu. Spoczywało kilka kwater dalej, tyle że w innym grobowcu.

- Teraz na cmentarz przyjeżdżają wycieczki, żeby zobaczyć, gdzie to zmarli wychodzą z jednego grobu i kładą się do drugiego. Jest sensacja i plotki. A przecież tu chodzi o mojego ojca. Bardzo to wszystko przeżyłam - nie ukrywa emocji Helena Kaptacz, córka Mariana Sławczyka.

Miejscowi twierdzą, że trumnę z ciałem pana Mariana przeniósł po cichu ksiądz z grabarzem. Znaleźli zmarłemu lepszą kwaterę, więc po prostu odkopali trumnę i przenieśli gdzie indziej.

Ksiądz proboszcz Artur Łyskowski z parafii św. Jana Chrzciciela w ogóle nie chce rozmawiać o pochówku Mariana Sławczyka. Pytany o sprawę, rzuca słuchawką.

Parafialny grabarz ma z kolei własną opinię na temat tego, co się stało. - Kto powiedział, że to my z księdzem przenieśliśmy trumnę? A może zwłoki same poszły? A kto nas widział? Ja tam nic nie wiem i nic nie powiem - mówi.
Rodzina Mariana Sławczyka była zaskoczona, gdy usłyszała, że ojciec nie leży w tym grobie, w którym go podczas uroczystego pogrzebu w sobotę 18 kwietnia pochowano. Pogrzeb był w sobotę, a już w poniedziałek wyszło na jaw, że trumny w mogile nie ma. Co się stało?

- Na początku ksiądz uważał, że w naszym grobie rodzinnym nie ma miejsca, bo mama zmarła cztery lata temu, a od najdawniejszego tam pochówku minęło 16 lat, ale ja się na przepisach nie znam - zastrzega Helena Kaptacz, córka zmarłego. - Wyznaczył ojcu inną kwaterę. Było nam przykro, ale trudno, złożyliśmy ojca, tam gdzie wskazał. Bo jeśli ksiądz mówi, że nie ma miejsca, to widocznie tak uważał. Takie miał wtedy przekonanie. A jednak to była pomyłka. Sprawdził jeszcze raz i okazało się, że można przy mamie chować. I dlatego szybciutko przeniesiono tatę. Tak jest lepiej, bo rodzice leżą razem, a ojciec tego pragnął. Nie chcę kłopotów dla księdza - dodaje.

To prawda, trochę to wszystko przeżyła. Na pierwszy pogrzeb była przygotowana, a na drugi nie. Zastanawiała się, jak tatę przenoszono? Czy ten drugi pochówek był jak należy, czy była modlitwa, pożegnanie przy składaniu ojca do ziemi? Ale została zapewniona, że wszystko odbyło się jak należy, bez żadnych uchybień. Po prostu ojciec, chociaż z pewnym krótkim opóźnieniem, to jednak spoczął przy swojej żonie.

- Czy ja się mogę o to gniewać? - pyta pani Helena. - Trochę się stało wszystko znienacka, ale liczy się dobra wola. Chociaż przepisy złamane.

Nie spodziewała się jednak, że ludzie zaraz zaczną gadać o nocnym wędrowaniu ciał na cmentarzu parafialnym i zrobią sobie z tego sensację. Na wycieczki zaczną przyjeżdżać i pokazywać grób ojca palcami.

- Są mąciciele, co chcą dogryźć naszemu nowemu proboszczowi i piszą anonimy. Sama taki jeden czytałam - przyznaje pani Helena.

Mąciciele chcą wiedzieć, jak drugi pogrzeb ich sąsiada ma się do przepisów prawnych. I czy ksiądz może rządzić na cmentarzu parafialnym jak mu się podoba.- Tak nie można, ksiądz nie może sobie przenosić zmarłych na własną rękę z grobu do grobu - oburza się jeden z mieszkańców. - Jego też obowiązują przepisy, ale mija czas, a on nie poniósł za swoją samowolę żadnych konsekwencji.
W Myszkowie jest również cmentarz komunalny. Przepisy dotyczące ekshumacji są tam rygorystycznie przestrzegane.

- Chodzi o bezpieczeństwo sanitarne. Trudno sobie nawet wyobrazić, że można wyjąć zwłoki z grobu, nawet niedawno złożone i pochować gdzie indziej, bez pisemnego zezwolenia służb sanitarnych i w dodatku w niedozwolonym terminie. Przecież nie bez powodu te czynności są szczegółowo regulowane. Dokonujemy czasem ekshumacji, ale w odpowiednim czasie, zwykle na prośbę rodzin które chcą, żeby bliscy leżeli razem. Zawsze jest wtedy wiele formalności. Za opinię sanepidu należy wnieść odpowiednią opłatę - mówi Dorota Bąbska z zarządu Cmentarza Komunalnego w Myszkowie.

Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologicznej w Myszko-wie zapewnia, że przy przenosinach zwłok Mariana Sławczyka nie było inspektora sanitarnego, nikt też nie zwrócił się z pismem do sanepidu o zgodę na jego przeniesienie do innej kwatery, a jest to konieczny wymóg.

Czy nieoficjalne przenoszenie zwłok z grobu do grobu może zainteresować prokuratora?

- Pierwszy raz słyszę o podobnej sprawie - dziwi się Zbigniew Wytrych, prokurator rejonowy z Myszkowa. - Bez sprawdzenia faktów trudno powiedzieć, czy doszło na przykład do znieważenia ciała, co jest ścigane z urzędu. W każdym razie, przy tak przeprowadzonej ekshumacji, naruszono przepisy administracyjne. Nie można dowolnie przenosić pochowanych zwłok, bez wymaganych zezwoleń. Ksiądz tym bardziej musi znać prawo , bo zarządza cmentarzem.

Zgadza się z nim ks. Artur Stopka, rzecznik archidiecezji katowickiej:- Nawet w dobrych intencjach nie wolno przenosić ciała z grobu do grobu bez nadzoru sanitarnego i dostosowania się do przepisów. Niepotrzebnie doszło do sytuacji, która naraża na szwank autorytet proboszcza.

Jeden z proboszczów, który też zarządza cmentarzem (prosi o anonimowość), podkreśla, jak uroczyście Kościół żegna swoich zmarłych, jak ważną ceremonią dla społeczności wiernych jest pogrzeb. Dlatego nie powinno się pogrzebu, nawet przy przenosinach z jednego grobu do drugiego, odprawiać bez kochających bliskich.

Pani Helena domyśla się, że zadziałał u księdza brak doświadczenia i już mu wybaczyła. Ale ludzie wciąż mają o czym gadać i gdzie przyjeżdżać na wycieczki.

Potrzeba szczerych rozmów

Dr Renata Rosmus psycholog społeczny

To na pewno trudne momenty dla rodziny zmarłego, ale także dla samego księdza. Można sądzić, że ksiądz zaryzykował, bo zależy mu na dobrych relacjach z ludźmi. Najpierw uznał, że grób rodzinny nie nadaje się na ponowny pochówek, ale potem chyba pomyślał, że to zbyt restrykcyjna decyzja, że zmarłych małżonków nie można rozdzielać, niech sobie spoczywają razem. Dlatego zaryzykował złamanie przepisów, które na pewno dobrze zna. Nie wziął jednak pod uwagą, że ten jeden krok pociągnie za sobą wiele konsekwencji. Dla córki ponowne złożenie ojca do ziemi, rozkopanie grobu matki, to ogromne przeżycie. Przy takim wydarzeniu chce się zmarłym rodzicom towarzyszyć. A tu zabrakło zrozumienia dla ludzkich uczuć. Nie mówiąc już o tym, że ksiądz powinien dawać przykład, przestrzegając prawa. Nie można więc powiedzieć, że nic złego się nie stało, nikomu nie stała się krzywda. Tylko szczere rozmowy z rodziną, a także z parafianami, zaniepokojonymi łamaniem przepisów przez kapłana, mogą coś zmienić na lepsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!