Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co się zmieni w zarządzaniu funduszami? Czy Śląsk może stracić?

Elżbieta Kazibut-Twórz
Zawsze najważniejsze ma być środowisko, ale nie da się 16 regionów „wrzucić” do tego samego worka - rozmowa z Andrzejem Pilotem, prezesem WFOŚiGW w Katowicach. Katowicki Fundusz jest jednym z najbogatszych w Polsce. Aktywa to 1 mld 300 mln zł, a roczne wydatki to 400 mln zł. Pieniądze zostaną w regionie, ale o ich przeznaczeniu zadecyduje Rada w nowym składzie.

Rozmowa z Andrzejem Pilotem, prezesem WFOŚiGW w Katowicach:

Zmiany w systemie ochrony środowiska budzą obawy ekologów. Pan też czuje jakieś zagrożenie?
To zależy w jakim sensie. Jeśli pyta pani o funkcję, to uważam, że każdy menedżer, który jest profesjonalistą, powinien być przygotowany, że jego czas prędzej czy później minie, więc specjalnego zagrożenia nie czuję.

Ale ja pytam o zmiany w funkcjonowaniu wojewódzkich funduszy...
W dniu, w którym wpłynął do Sejmu projekt poselski dotyczący nowelizacji ustawy Prawo ochrony środowiska, chyba każdy, kto choć trochę zna tę dziedzinę, był świadom, że jest to już sprawa przesądzona i nieodwracalna. Było tylko kwestią czasu, jak to zostanie przeprowadzone.

Konkretnie co?
Nie boję się użyć słowa „przejęcie” czy centralizacja wojewódzkich funduszy ochrony środowiska przez administrację rządową. Pytania były tylko takie - czy to będzie kwestia miesiąca, dwóch czy może kwartału? Pani pyta, czy czuję zagrożenie? Powiem tak - jeżeli coś działa od ponad 20 lat i się sprawdza, na co wskazują również liczne kontrole NIK, które nigdy nie kwestionowały prawidłowości działania wojewódzkich funduszy, to nie sposób nie zadać sobie pytania: po co to burzyć?

Uważa pan, że wojewódzkie fundusze w obecnej formule aż tak dobrze działają?
Mogę się wypowiadać tylko na temat WFOŚiGW w Katowicach. I mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że w naszym przypadku kontrole NIK podkreślały nie tylko ważną rolę, ale też sprawność działania, dobre i właściwe kierunki wydatkowania publicznych pieniędzy. Uważam więc, że nacechowane dystansem, a często wręcz negatywne opinie płynące ze strony recenzentów obecnego systemu są niesprawiedliwe i krzywdzące dla Funduszu. Bo jesteśmy profesjonalistami i pracujemy po to, żeby pieniądze publiczne były wydatkowane jak najlepiej i - co ważne - w naszym regionie, w oparciu o wiedzę dotyczącą potrzeb mieszkańców naszego województwa.

Każdy region ma swoje potrzeby i wszystkie są ważne, a środowisko mamy jedno. Czy nie powinno liczyć się głównie środowisko?
Tak, oczywiście, zawsze powinno liczyć się środowisko, ale jeśli chodzi o jego ochronę i potrzeby, nie można wszystkich regionów „wrzucić do jednego worka” z napisem: „potrzeby środowiskowe”. Na Śląsku nie ma Puszczy Białowieskiej czy Wielkich Mazurskich Jezior, tak jak na Warmii i Mazurach, ale np. na Suwalszczyźnie nie ma takiego problemu ze smogiem jak u nas, nie ma problemu z rewitalizacją zdegradowanych terenów poprzemysłowych. A wydatkowanie pieniędzy związane jest z potrzebami regionu, dlatego w każdym z regionów musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: co jest tu, u nas, ważniejsze - czy na przykład ochrona atmosfery, czy gospodarka wodna, a może gdzieś, w jakimś regionie, obydwa te problemy należy traktować na równi? Ale na Śląsku, biorąc pod uwagę raporty WHO, które wyraźnie pokazują, jak u nas wygląda stan powietrza, musimy w pierwszej kolejności zajmować się ograniczeniem i likwidacją niskiej emisji, zajmować się walką ze smogiem i traktować ją jako priorytet.
Czy pan się obawia, że zmiany w ustawie Prawo ochrony środowiska mogą zablokować walkę ze smogiem? To chyba niemożliwe?
Nie wiem, co jest możliwe, a co nie... Zacytuję tylko fragment wypowiedzi z wywiadu dla Radia Maryja pana posła Wojciecha Skurkiewicza, twórcy projektu poselskiego nowelizacji ustawy Prawo ochrony środowiska. Wypowiedział się tak: „Nie każdą gminę stać na to, żeby walczyć ze zjawiskami środowiskowymi, na przykład z zanieczyszczeniem powietrza. Dlatego ważne jest usprawnienie działalności wojewódzkich funduszy ochrony środowiska. Nie chcemy jednak, żeby dotacje były przyznawane na podstawie uznaniowości i na zasadzie „ten wójt mi się podoba, a ten nie”.

To zarząd katowickiego WFOŚiGW przyznaje dotacje biorąc pod uwagę także aparycję wójtów?
Niech pani nie żartuje, bo to poważna sprawa. Oczywiście, że nigdy nic podobnego nie miało miejsca i o przydzielaniu dotacji „po uważaniu”, bo przecież o to w tej wypowiedzi chodzi, nigdy nie było mowy. Nie wiem tylko, dlaczego pan poseł Skurkiewicz nie zauważa tego, co WFOŚiGW już zrobił w kwestii ochrony powietrza. A zrobił wiele od 2002 roku, czyli od czasu, kiedy powstały programy obszarowe ograniczenia niskiej emisji, w których bierze udział 79 gmin naszego województwa. Wszystkie te, które chciały wziąć udział w programie, miały taką możliwość. Takie stwierdzenia, jak pana posła Skurkiewicza dają świadectwo temu, kto ich używa - świadectwo niedostatecznej wiedzy o potrzebach środowiskowych na przykład na Śląsku. Nie „odkryję Ameryki”, jeśli powiem, że są w kraju regiony, gdzie określenie „niska emisja” nie jest powszechnie znane. Mało, są regiony, gdzie na dziesięciu zapytanych, dziewięciu nie będzie wiedziało, co to jest. Bo nie mają tego problemu, tak jak np. na Warmii i Mazurach, gdzie jest czyste powietrze. Mamy takich regionów sporo, ale nie uprawnia to do uogólnień. My mieszkamy w najbardziej zurbanizowanej części kraju i płacimy też za to wysoką cenę.

I mamy mieć z tego względu wyjątkowe uprawnienia?
Może i tak, choć nikt nie upomina się o specjalne traktowanie, ale o poszanowanie specyfiki regionu. Jeśli pani woli, to powiem - wszystkich regionów. A ja nie jestem pewien, czy tak będzie, czy z punktu widzenia centralnego, z punktu widzenia administracji, albo pana posła - twórcy projektu zmian w ustawie będzie wiadomo, jakie są potrzeby i specyfika Śląska? Pan poseł jest z Radomia, co oczywiście o niczym nie przesądza, bo może przygotowując projekt pochylił się nad wszystkimi regionami? Ale dopóki tego nie wiem, to się obawiam o to, czy śląskie potrzeby będą z właściwej perspektywy dostrzegane i z godnym tak poważnej sprawy zaangażowaniem traktowane.

Ale nikt nie likwiduje wojewódzkich funduszy, mają to być tylko retusze - składu i zasad powoływania rad nadzorczych, zarządów...
Ja powiem tylko, że naruszona zostanie zasada wykonywania przez samorząd zadań publicznych we własnym imieniu. Bo skoro przedstawiciel marszałka, czyli sejmiku województwa, będzie w Radzie Nadzorczej jeden, a cztery osoby będą przedstawicielami administracji rządowej, to jak pani sobie wyobraża, jakie kierunki będą realizowane? Tylko te, które będą kontrolowane przez administrację rządową.

Kto będzie w Radzie Nadzorczej?
Z projektu ustawy wynika, że dwóch przedstawicieli wojewody, przedstawiciel Sejmiku Województwa Śląskiego, przedstawiciel ministra środowiska i jeden przedstawiciel NFOŚiGW.
Nie możemy jednak z góry zakładać, że nowi ludzie w Radzie Nadzorczej zablokują to, co najważniejsze dla Śląska? Może będzie wręcz przeciwnie?
Może tak będzie... Tylko proszę zwrócić uwagę, że nie będzie już w Radzie Nadzorczej przedstawicieli samorządu gospodarczego, organizacji pozarządowych, czyli czynnika społecznego, a on najmocniej optował za proobywatelskimi projektami.

Nie sądzi pan, że jest to również kwestia doboru ludzi? Jeśli będą znali problemy regionu, to może się nic nie zmieni, poza obsadzeniem „stołków”?
To ja bym proponował, żeby pani spojrzała, jak zachowały się nowe władze NFOŚiGW, które zakwestionowały wszystko, co poprzedni zarząd zrobił. Przykłady? Wycofano - moim zdaniem - dobry program „Kawka”, nie wprowadzono „Rysia”, nie skończono prowadzić „Prosumenta”. Jeżeli się patrzy na coś przez pryzmat - to byli „oni”, więc wszystko było złe, to wtedy mówi się jak pan poseł - „trzeba zwiększyć kontrole, bo nie wiadomo, co tam się dzieje”.

Mówił pan, że kontrole panu niestraszne...
Mnie kontrole niestraszne, ale nowelizacja ustawy, która prowadzi - moim zdaniem - do centralizacji wojewódzkich funduszy, już nie musi być taka „niestraszna”.

Z góry źle pan ocenia tę zmianę?
Czas pokaże, czy jest to dobra zmiana. Kiedyś mówiło się, że najlepiej, gdyby był Narodowy Fundusz i powstało 16 oddziałów. Teraz nadal fundusze wojewódzkie zostają samorządową osobą prawną, ale tylko dlatego, że będą mieć jednego przedstawiciela samorządu wojewódzkiego w Radzie Nadzorczej, a pieniądze z tytułu gospodarczego korzystania ze środowiska nadal będą do funduszu przekazywane. Proszę natomiast zwrócić uwagę, że w projekcie ustawy jest zapis, że Rada Nadzorcza rekomenduje marszałkowi członków zarządu, a jeśli marszałek ich w ciągu tygodnia nie zatwierdzi, to Rada sama zdecyduje. Dlatego może nie widzę w tej zmianie żadnego celu prośrodowiskowego. Bo skoro ma się w zasadzie nic nie zmienić, to po co ta zmiana?

Apel do rządu i premier Szydło
270 przedstawicieli samorządów, instytucji naukowych i organizacji pozarządowych apeluje do premier Beaty Szydło i rządu, aby odrzucili nowelizacje ustaw dotyczących ochrony środowiska. Sygnatariusze podkreślają, że przyjęcie nowych regulacji oznacza centralizację systemu i ograniczenie zasady uspołecznienia zarządzania ochroną środowiska. Poselski projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo ochrony środowiska jest w porządku obrad 34. posiedzenia Sejmu RP.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty