Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co wybitni ludzie mówią o Śląsku i czemu powinniśmy ich słuchać

Marcin Zasada
Za kilka dni zaczynamy debatę, by przygotować się do jesieni. Dziś coś ku refleksji, niespiesznej, letniej

Pewien niepopularny dziś polski filozof (nazwiska nie przytoczę, by nie osłabiać przekazu) powiedział kiedyś, że jeden z problemów naszej cywilizacji polega na tym, że przestaliśmy marzyć. Przyziemność i doraźność, jakkolwiek ważne, grawitacyjnie ściągnęły nas na ziemię z obłoków idei, utopii, dyskusji o tym, co mogłoby być. Śląsk, uchodzący za region pragmatyzmu i praktyczności, też mógłby coś na ten temat powiedzieć.

Na łamach "Dziennika Zachodniego" od dawna próbujemy zaglądać poza ten życiowy pragmatyzm. Wychodząc z założenia, że sprawna kanalizacja i prosto wyasfaltowane drogi to konieczne minimum, jakie zapewniamy sobie sami, utrzymując administrację w naszych miastach, województwach i państwie. To dlatego staramy się zapraszać do dyskusji o Śląsku, o województwie, o nas, wybitne autorytety, nie tylko formatu regionalnego.

Gdzie Górny Śląsk, gdzie Kalifornia?
Tych na Śląsku mamy więcej niż zapewne sądzimy. Bliskie jest nam rozumienie regionalnych problemów, jakie prezentuje prof. Zbigniew Kadłubek. Ale spojrzenie z dystansu na naszą rzeczywistość może być równie pouczające. Prof. Zbigniew Mikołejko czy prof. Philip Zimbardo mówili w DZ o Śląsku w sposób, jaki trudno osiągnąć z lokalnej perspektywy. Całą trójkę dziś przypominamy, skrótowo też cytujemy. Prof. Zimbardo, bodaj najsłynniejszy psycholog świata, tłumaczący Ślązakom Śląsk za pomocą kontekstu kalifornijskiego? Naprawdę warto odświeżyć te myśli.

Jak myśleć o śląskim województwie
Jest oczywiście jeszcze inny powód, dla którego powołujemy się na naszych znakomitych rozmówców. Zanim się obejrzymy po wakacyjnej beztrosce, znów znajdziemy się w centrum politycznej batalii - do jesiennych wyborów parlamentarnych już naprawdę blisko. Redakcja "Dziennika Zachodniego" przygotowuje się do nich w szczególny sposób. Chcielibyśmy wyraźnie zaznaczyć, być może po raz pierwszy w takich okolicznościach, jakiego sposobu myślenia o Śląsku, Zagłębiu, Częstochowie, Podbeskidziu, o całym województwie, życzymy sobie od polityków. Niezależnie od partyjnych przynależności. Tak jest, myślenie ma przyszłość. Działanie w następnej kolejności. Nie odwrotnie.

Powołując się raz jeszcze na prof. Zimbardo, "potrzeba nam myślenia nie: co powinno być, ale co mogłoby być". Szczegóły już niebawem w "Dzienniku Zachodnim".

Prof. Philip Zimbardo, amerykański psycholog


Dlaczego ojczyzną komputerowej rewolucji jest Kalifornia? To ona przez dekady była ziemią, na której zakwitały nowe idee: rock, ruch hippisowski, rewolucja obyczajowa, ruch gejowski, pacyfizm. Dlaczego akurat tam? Bo ludzie nie mieli tam dziadków! Do San Francisco ściągali najczęściej młodzi ludzie bez rodzin. Dla nich wszystko było nowe.

Więc Śląsk miał swoją ostatnią szansę, gdy w latach 70. i 80. przyjeżdżały tu do pracy tysiące ludzi z całej Polski?
Ślązakom potrzeba myślenia: "Co mogłoby być", zamiast: "Co powinno być". Waszym wrogiem są wątpliwości: "Nie uda się, bo nigdy się nie udawało". Tak, wiele waszych szans pogrzebało 40 lat komunizmu. U starszych generacji nie tylko w Polsce, ale i w Czechach, na Słowacji czy na Węgrzech ukształtował on zupełnie zrozumiały, racjonalny pesymizm i cynizm. W minionych czasach nie można było nikomu ufać, nie było perspektyw, żyło się pod kontrolą. Dziś młodzi ludzie dostrzegający zmiany i widzący w nich okazję dla siebie, muszą przezwyciężyć ten pesymizm swoich rodziców i dziadków. To zjawisko najmocniej widać na Węgrzech. Gdy mówiłem tam: "Możemy to zrobić", słyszałem najczęściej: "Wątpię". "Czemu wątpisz?". "Bo nikt jeszcze tego nie zrobił".

Prof. Zbigniew Mikołejko, filozof, pisarz, rodowity Warmiak


Rozumie pan, o co chodzi Ślązakom domagającym się ustawowego uznania mniejszości etnicznej?
Obawiałbym się popełnić jakąś niezręczność interpretacyjną, bo przecież różnymi ludźmi kierują różne motywy, doświadczenia i emocje. Ale odczytuję to trochę jako akt rozpaczy - zwierciadlane odbicie braku polskiej recepty na Śląsk. Trudno zarazem lekceważyć pamięć historyczną, która na Śląsku drzemie - autonomii, Sejmu Śląskiego i odrębności kulturowej, społecznej, historycznej. Osobiście jestem zresztą za odnowieniem śląskich instytucji autonomicznych. Włochy, które dobrze poznałem, długo tam mieszkając, mają kilka regionów i prowincji autonomicznych, takich jak bogata i świetnie zarządzana Prowincja Bolzano, czyli Południowy Tyrol, obszar swego czasu naznaczony napięciami włosko-austriackimi. I system ten wcale nie rozsadza państwa. Śląskowi należy się autonomia. Nie wiem, czy w takim kształcie, jak określa to RAŚ, zbyt mało wiem na ten temat. Natomiast nie mam wątpliwości, że model samorządności, z większymi uprawnieniami, jest tu konieczny. Ze względu na wyjątkowość historyczną, kulturową i ekonomiczną - ta wyjątkowość wymaga nietypowych rozwiązań. To może być również pomysł na Śląsk, któremu zagrażają skutki dotychczasowej bezlitosnej eksploatacji przemysłowej. Kolonizacji przez Niemcy, a potem Polskę.

Prof. Zbigniew Kadłubek, filolog, komparatysta, pisarz, Ślązak


Mnie marzy się myślenie o Górnym Śląsku poetyckie, takie nie dla polityków, którzy chcą po prostu łatwo administrować. Kenneth White pisze o czymś, co nazywa "mindscape", czyli o krajobrazie myślenia. Więc krajobraz wpływa na "myślobraz" i "sło-wobraz". I tak zdefiniowane kwestie mogłyby nam oddać Górny Śląsk jako coś porażająco wspaniałego. Nie prymitywne tworzenie odrębnego świata, którym Śląsk nie jest, nie cała ta fałszywa ludyczność, w którą Śląsk niezmiennie się stacza lub jest spychany.
W ludyczność albo naród.
Denerwuje mnie już samo słowo "naród". W odniesieniu do Ślązaków może ono nawet śmieszyć. Mówmy o odrębności etnicznej. To zjawisko wymaga nazwania na nowo, bo pojęcie narodu samo w sobie jest prawdopodobnie zużyte. Rzymianie rozumieli "natio" jako uczestnictwo w obywatelstwie. Nie krew, nie pochodzenie. Administracja, państwowość biorą się z zasady obywatelskości, stylu życia cives, obywateli, tworzących cywilizację, a nie zjadającą się nawzajem zgraję. Śląskość nie jest opozycją polskości, raczej czerpie z niej. W tra-ktowaniu materii śląskiej przez sarmacko nastawionych Polaków brakuje delikatności. Ciśnienie nacjonalistyczne polskie będzie zawsze dawało efekt w postaci nacjonalizmu śląskiego. Ar-chimedesa się nie przechytrzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!