Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz więcej dzieci z COVID. - Jeśli trafi do nas dziecko wymagające respiratora, może być kłopot - mówią pediatrzy z Pomorza

Dorota Abramowicz
Dorota Abramowicz
123rf
Trzecia fala pandemii porywa także najmłodszych. Chorują nawet kilkutygodniowe niemowlęta. W tej sytuacji problemem na Pomorzu jest brak oddziału intensywnej terapii dla dzieci, także z COVID-19. Ostatnio takiego pacjenta trzeba było przewozić do szpitala w... Grudziądzu. - To powoduje nasz wielki niepokój - mówi dr n. med. Sławomira Niedźwiecka, pediatra i lekarz chorób zakaźnych, ordynator oddziału obserwacyjno-zakaźnego dla dzieci w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku. - Jeśli trafi do nas dziecko z ciężkim covidem, wymagające respiratoterapii, może być poważny kłopot. Na razie mamy duży kredyt w postaci szczęścia, ale zastanawiam się, kiedy ten kredyt zostanie wyczerpany.

Jeszcze kilka miesięcy temu mówiono, że najmłodsi są chronieni przed koronawirusem. Dziś z kraju dochodzą do nas niepokojące wieści o coraz większej liczbie dzieci chorujących na COVID-19. Widać to na oddziale obserwacyjno-zakaźnym dla dzieci w szpitalu zakaźnym w Gdańsku?
Na oddziale mam obecnie trzynaścioro dzieci. Część pacjentów ze zdiagnozowanym COVID-19 odsyłamy do domu, bo nie kwalifikują się do leczenia szpitalnego. Ale już trudności z oddychaniem i jedzeniem są wskazaniem, by położyć dziecko do szpitala.

Na szczęście nadal dzieci nie chorują tak ciężko, jak osoby dorosłe, chociaż rzeczywiście małych pacjentów jest dużo więcej.

 
Dlaczego?
Wynika to raczej ze statystyki, skoro poważnie choruje więcej dorosłych, to do szpitali trafia także więcej dzieci. Na razie jednak nie widzimy ciężkich przypadków i jak do tej pory nie musieliśmy przekazywać dziecka na oddział intensywnej terapii. Tylko jedna pacjentka wymagała tlenoterapii przez kilka dni.

Ostatnio media donosiły o dwulatku, który przez COVID-19 musiał być podłączony do respiratora.
Za mało wiem o tym przypadku, by się na ten temat wypowiadać. Nie wiemy, jak była przyczyna hospitalizacji i wprowadzenia chłopca w stan śpiączki farmakologicznej. Te ciężkie przypadki występują częściej, podobnie jak u dorosłych, u dzieci i młodzieży z obciążeniami takimi jak otyłość, cukrzyca itd. Nam się w Gdańsku taki pacjent jeszcze nie trafił. Jednak jesienią, ubiegłego roku, w czasie, gdy ze względu na brak miejsc dla dorosłych zamknięto nasz oddział, chore dzieci leczono w szpitalach w Kościerzynie i Tczewie. I wówczas jeden z pacjentów musiał być przewieziony na oddział Intensywnej Opieki Medycznej do szpitala w Grudziądzu.
 
Dlaczego do Grudziądza, a nie do Gdańska?
Nie mamy na Pomorzu oddziału intensywnej terapii dla dzieci, także z COVID-19.  Na najmłodszych pacjentów czekają jedynie pojedyncze łóżka na OIOM-ie w szpitalu Copernicus i kilka łóżek w szpitalu na Polankach. To powoduje nasz wielki niepokój. Profesor Barbara Kamińska, pomorski konsultant wojewódzki w dziedzinie pediatrii, walczy od lat o taki oddział dla nieletnich pacjentów. A teraz, w  w sytuacji pandemii staje się on już naprawdę niezbędny!

Jeśli trafi do nas dziecko z ciężkim covidem, wymagające respiratoterapii, może być poważny kłopot. Na razie mamy duży kredyt w postaci szczęścia, ale zastanawiam się, kiedy ten kredyt zostanie wyczerpany.

 
Dlaczego nie stworzono takiego oddziału w naszym województwie?
Są to zaniedbania wieloletnie, liczone w dekadach, które doprowadziły do sytuacji, w której nie ma oddziału intensywnej opieki medycznej dla dzieci na Pomorzu.
  
Jak obecnie na COVID -19 chorują dzieci?
Wirus atakuje głównie drogi oddechowe. Niepokojące jest, że choruje także więcej niemowląt, niż przy poprzedniej fali pandemii. Obecnie na oddziale mamy czteromiesięczne i siedmiotygodniowe dzieci.

O ile dzieci z przedszkoli czy żłobków przynoszą wirusa do domów, to w przypadku niemowląt głównym źródłem zakażenia są młodzi, chodzący do pracy rodzice. Z kolei starsze dzieci chorują już podobnie, jak ludzie dorośli. Im najbardziej dokuczają intensywny kaszel, bóle mięśniowe, biegunki.

 
Długo muszą leżeć w szpitalu?
Różnie. Czasami wystarczy tydzień, czasem trochę mniej, najdłużej pacjent przebywał na oddziale 14 dni. Jeśli u starszych dzieci pojawiają się zmiany w płucach - a to się nierzadko zdarza - wykonujemy badania TK płuc i robimy klasyczną diagnostykę covidową w badaniach laboratoryjnych.  Zauważyliśmy już, że dzieci leżą w szpitalach krócej, niż dorośli, ale pozostaje pytanie - co dalej? Jeśli są zmiany w płucach lub bardzo podwyższone parametry sercowe, pacjenci ci bezwzględnie wymagają konsultacji kardiologicznej i pulmonologicznej. Bardzo dobrze współpracujemy z Kliniką Kardiologii UCK i szpitalem dziecięcym na Polankach, więc nie ma problemu ze znalezieniem dalszej opieki dla dziecka.
 
Przeczytałam ostatnio, że Pfizer zaczyna testować szczepionkę przeciw zakażeniu koronawirusem także u dzieci. To nadzieja?
Także Moderna od 6 miesięcy testuje szczepionkę na pacjentach poniżej osiemnastego roku życia. To naprawdę dobra wiadomość. Jeśli w końcu uda się nam wyszczepienie dorosłych, zostaną jeszcze dzieci - pula, gdzie wirus dalej będzie miał pole do popisu. Jeżeli badania kliniczne wykażą, że wszystko jest w porządku, będziemy bardzo czekać na szczepionkę dla dzieci. Myślę, że rodzice nie będą mieli dylematów szczepić, czy nie. Oczywiście nadal będą działać ruchy antyszczepionkowe, ale sytuacja obecna chyba już przekonała wątpiących, że tylko szczepienia mogą nas doprowadzić do normalności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera