Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarna seria śmiertelnych wypadków w kopalniach

Anna Zielonka
arc./Marzena Bugała
Doświadczony górnik zginął podczas pracy w Zakładzie Górniczym Sobieski w Jaworznie. Do tragicznego wypadku doszło wczoraj nad ranem w oddziale robót górniczo-przygotowawczych w pochylni taśmowej na głębokości 500 metrów w szybie Piłsudski.

- Podczas urabiania, odpadła bryła piaskowca, która uderzyła poszkodowanego w tył głowy - informuje Beata Wróbel z Południowego Koncernu Węglowego, do którego należy ZG Sobieski. Bryła, która zabiła górnika, była duża (miała 1,5 na 0,5 i na 0,5 metra).

Górnikowi pierwszej pomocy udzielał sanitariusz oddziałowy. Później poszkodowanego reanimował pracownik działu bhp. - Na miejscu natychmiast zjawił się lekarz dyżurny, który stwierdził zgon mężczyzny. Powiadomiliśmy Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach, prokuraturę i policję, które zajęły się wyjaśnianiem przyczyn i okoliczności wypadku - dodaje Wróbel. W ZG Sobieski panuje żałoba.

41-letni górnik miał za sobą 22 lata pracy w górnictwie. Był przodowym, czyli szefem kilkuosobowej brygady. Mieszkał w Jaworznie. Zostawił żonę i dziecko. Dyrekcja ZG Sobieski rodzinie zmarłego zapewniła opiekę psychologiczną.

WSZYSTKO O WYPADKU W KOPALNI KRUPIŃSKI

NAJNOWSZE INFORMACJE Z KOPALŃ I SPÓŁEK WĘGLOWYCH
Na pytanie o bezpieczeństwo w zakładach należących do PKW, zarząd koncernu odpowiada, że wszelkie normy bezpieczeństwa w kopalniach Sobieski i Janina są ściśle przestrzegane. - Wczoraj zdarzył się po prostu nieszczęśliwy wypadek, którego nikt nie był w stanie przewidzieć - tłumaczy Wróbel.

Są jednak dobre wieści z kopalni Krupiński w Suszcu, gdzie 5 maja zapalił się metan. Wczoraj po prawie dwóch tygodniach ratownicy zakończyli akcję przeciwpożarową. Rejon pożaru odizolowano od pozostałych wyrobisk tamami przeciwwybuchowymi. Teraz to miejsce będzie monitorowane m.in. pod kątem stężeń niebezpiecznych gazów.

Do chodnika tłoczony jest także azot, który ma wyprzeć tlen i pomóc w wygaśnięciu pożaru. W wypadku w kopalni zginęły trzy osoby - górnik i dwaj ratownicy. Dziewięciu górników zostało poważnie poparzonych. Przyczyny wypadku wyjaśniają prokuratura i specjalna komisja Wyższego Urzędu Górniczego.

CZYTAJ: ŚLUSARZ ZGINĄŁ W KOPALNI SZCZYGŁOWICE

Zginęli doświadczeni górnicy

Czarna seria wypadków zaczęła się we wtorek wieczorem. Około godz. 18.30 doszło do pierwszego wypadku w kopalni "Knurów-Szczygłowice". Zginął 54-letni ślusarz górniczy, który miał wieloletnie doświadczenie w pracy pod ziemią. W "Szczygłowicach" był zatrudniony od 1993 roku. Zostawił żonę i osierocił dziecko. Do wypadku doszło 650 m pod ziemią, na skrzyżowaniu dwóch chodników.

Mężczyzna pracował przy obsłudze przenośnika, gdy potrąciła go kolejka spalinowa. Kilka godzin później w Zakładzie Górniczym "Janina" zmarł 53-letni górnik-kombajnista. W górnictwie pracował od 25 lat. Po skończonej zmianie kombajnista miał wyjeżdżać na powierzchnię. Około godziny pierwszej w nocy sztygar zmianowy zgłosił do dyspozytora ruchu zasłabnięcie pracownika. Mimo natychmiastowej reanimacji mężczyzny nie udało się uratować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!